Szczere wyznanie dyrektora Grand Prix. Odejście z żużla po stracie żony mogłoby go totalnie dobić

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Phil Morris i Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Phil Morris i Bartosz Zmarzlik

Za Philem Morrisem bardzo trudne chwile w życiu. W październiku dyrektor żużlowego FIM Speedway Grand Prix stracił żonę. W rozmowie ze "Speedway Star" przyznał, że z tego powodu chciał zniknąć ze świata "czarnego sportu".

W tym artykule dowiesz się o:

1 października na Motoarenie im. Mariana Rosego w Toruniu byliśmy świadkami finałowej rundy Speedway Grand Prix. Dla wielu ludzi był to finisz sezonu i oznaka tego, że teraz mogą nieco wyhamować i złapać oddech.

Również dla dyrektora cyklu - Phila Morrisa, którego zakres obowiązków to m.in. nadzorowanie przygotowań torów podczas mistrzostw świata.

Niestety, ale październik przyniósł mu coś, czego kompletnie się nie spodziewał. W połowie miesiąca poinformowano, że w wieku 46 lat odeszła jego żona, Katie Morris.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Nicki Pedersen doczeka się biografii!

Dla Brytyjczyka było to ogromne przeżycie, które mocno zmieniło jego codzienność. - Kiedy dzieje się coś takiego, to zmienia się perspektywa na wiele rzeczy. Patrzysz na niektóre sprawy trochę inaczej - przyznał w rozmowie ze "Speedway Starem".

Phil Morris swoją przyszłą małżonkę poznał w 2004 roku. Cztery lata później powiedzieli sobie sakramentalne "tak". Zostali rodzicami dwóch dziewczynek - Ruby oraz Rosie. Brytyjczyk przyznał w wywiadzie, że w pierwszym miesiącu po śmierci Katie zakładał, że rzuci wszystko. Również "czarny sport".

- Rozmawiałem z wieloma osobami i ktoś mi powiedział: "już wystarczająco ważnych rzeczy w życiu straciłeś, nie rezygnuj też z żużla". Sport ten jest ze mną, odkąd byłem nastolatkiem. Jeśli miałbym teraz skierować się w innym kierunku, to mogłoby mnie to totalnie dobić. Porozmawiałem ze swoją częścią rodziny, z rodziną Katie i zdecydowaliśmy, że dla mojego dobra muszę zostać. Dzieci potrzebują taty we właściwym nastroju - dodał.

Morris zdaje sobie sprawę z tego, że jego praca wiąże się z wieloma pobytami poza domem. - Rozmawiałem o tym z dziewczynami. Wiedzieliśmy, że moja praca sumuje się do stu dni w roku, kiedy mnie nie ma. To brzmi dużo, ale masz 265 dni, kiedy jestem. To o wiele więcej, niż osoby pracujące od dziewiątej do siedemnastej - skomentował.

Starsza córka dyrektora Grand Prix oraz nowego dyrektora generalnego SGB Premiership (szczegóły tego drugiego stanowiska TUTAJ) - Ruby ma trzynaście lat, z kolei Rosie jest od niej o trzy lata młodsza.

- Dziewczynki są niesamowite. Miażdżą wręcz w szkole, obie dobrze radzą sobie również w zajęciach pozaszkolnych. Kiedy ja wyjeżdżam, to dzieci zostają w domu. Teraz mam też krótsze te wyjazdy, na co zgodziła się FIM. Rodzina jest dla mnie najważniejsza - przyznał.

Czytaj także:
Uchodził za talent. Po jednym z upadków musiał przejść sześć operacji
Federacja nie miała litości. Za to zachowanie ukarała zawodnika rocznym zawieszeniem

Komentarze (2)
avatar
yes
12.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zdjęcie jak do artykułu o Zmarzliku. To jest jakaś przesada! 
avatar
Adamrk
12.03.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jedna córka ma 13 lat, a druga 10... no faktycznie to nastolatki, zwłaszcza ta druga buhahaha