Ta sprawa była ważna dla całego miasta. Polityk PO tylko czeka na sygnał

Instagram / robertdowhan / Na zdjęciu: Robert Dowhan
Instagram / robertdowhan / Na zdjęciu: Robert Dowhan

Klub z Zielonej Góry przegrał w Trybunale Sprawiedliwości UE i nie może stracić prawo do nazwy, z której kojarzy go każdy kibic w Polsce. Pomoc deklaruje Robert Dowhan, senator Platformy Obywatelskiej.

Spór o nazwę miał początek w 2015 roku. Wtedy przedstawiciele klubu zarejestrowali znak towarowy w Urzędzie UE ds. Własności Intelektualnej w Alicante, co dałoby im prawo wykorzystywania w działalności sportowej nazwy Falubaz w zakresie sportu, marketingu i organizacji imprez. Takie podejście nie spodobało się władzom spółki produkującej sprzęt używany w przemyśle, które uznają się za spadkobierców założonej w 1947 roku fabryki Polmatex-Falubaz. Zakład produkcyjny był jednym z symboli Zielonej Góry, a od 1961 do 1991 roku wspierał zielonogórski klub żużlowy.

Władze Falubaz S.A wystąpiły do urzędu w Alicante o unieważnienie znaku towarowego udzielonego klubowi żużlowemu, a Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej dwukrotnie przyznał im rację. Teraz tę decyzję utrzymał w mocy Trybunał Sprawiedliwości UE.

Dla klubu żużlowego sytuacja jest naprawdę trudna, bo od minionej środy to zakład zajmujący się produkcją maszyn włókienniczych i budowlanych ma pełne prawo do korzystania z nazwy Falubaz. To właśnie od zarządzających spółką będzie zależeć, czy i na jakich zasadach udzielą tych praw drużynie startującej w 1. Lidze Żużlowej. W teorii mogą definitywnie zabronić korzystania z nazwy, wyznaczyć konkretne warunki, a nawet oczekiwać odpowiedniej zapłaty.

- W tej chwili prawnicy ZKŻ SSA dokładnie analizują treść orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy stracić tej nazwy, dlatego cieszy nas fakt, że senator Robert Dowhan, jeden z właścicieli spółki, jest gotowy do rozmów z Falubaz S.A. - napisał klub w oficjalnym oświadczeniu.

Senator RP i były prezes Falubazu, z którym klub osiągał wielkie sukcesy, potwierdza gotowość do pomocy, mimo że jego relacje z obecnym zarządem od dłuższego czasu są nie najlepsze.

- Byłem przekonany, że ta sprawa została dawno zakończona i że strony się dogadały. Kiedy żegnałem się z klubem, to wcześniej byliśmy na spotkaniu z prezesem Falubazu i oni proponowali ugodowe rozwiązanie. Chcieli udostępnić nazwę do wszystkiego, co było  związane tylko ze sportem. Wola dialogu zatem była i propozycja leżała tak naprawdę na stole - mówi nam Dowhan.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

- Później pojawił się prezes Adam Goliński, który przejął to w swoje ręce i zapewniał, że sobie poradzi. Na tym zakończył się mój udział. Byłem jednak długo przekonany, że strony mają porozumienie. Kiedy przeczytałem w mediach, że klub stracił definitywnie prawa do nazwy, to byłem mocno zaskoczony. Nie spodziewałem się, że klub nie odpuścił i poszedł w tej sprawie na konfrontację - dodaje senator RP.

Dowhan uważa jednak, że nie należy się poddawać. Zwraca jednak uwagę, że podczas rozmów mogą pojawić się problemy. - Pod względem prawnym decyzja jest ostateczna. Prawa należą do obecnego właściciela zakładu. Wszystko jest w jego rękach. Czytałem, że właściciel, czyli Piotr Gwizd pozostaje w konflikcie z miastem, gdyż jego prawnicy zaskarżyli plan zagospodarowania przestrzennego. Nie wiem, czy to też nie będzie miało wpływu na ewentualne rozmowy. Jestem jednak gotowy, żeby pomóc - podkreśla.

- Z Piotrem Gwizdem znam się dobrze. W 2008 roku dogadałem z nim temat nazwy, co ogłosiliśmy w obecności ośmiu tysięcy kibiców w naszym amfiteatrze. Mogliśmy produkować gadżety, koszulki i używać nazwy. Nie wiem, co można zrobić teraz, ale przed szereg wychodzić nie zamierzam. Klub nie kontaktuje się ze mną od kilku lat. Nie jestem nigdzie zapraszany, ale wcale się nie obrażam. Sprawa jest teraz ważna dla całej Zielonej Góry, więc jestem gotowy do działania. Piłka jest jednak po stronie klubu. Zaznaczam jednak, że nie mam pojęcia, jak mocno skonfliktowały się ze sobą strony i czy to można jeszcze odwrócić. Próbować jednak z pewnością warto - podsumowuje Dowhan.

Zobacz także:

Spore zmiany w Canal+

Źródło artykułu: WP SportoweFakty