W listopadzie Maciej Glazik zastąpił Marcina Majewskiego na stanowisku szefa redakcji żużlowej Canal+. Specjalnie dla WP Sportowefakty dziennikarz przedstawił swoje pomysły na prowadzenie najważniejszej żużlowej redakcji w kraju i opowiedział o kluczowych zmianach przed zbliżającym się sezonem.
Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Kilka miesięcy temu przejął pan funkcję szefa redakcji żużlowej Canal+. Czy fani odczują tę zmianę?
Maciej Glazik (szef redakcji żużlowej Canal+): Zmiana na pewno będzie duża i odczuwalna dla kibiców. Marcin Majewski był szefem redakcji żużlowej przez ostatnie dziesięć lat, czyli tyle ile telewizja Canal+ transmituje żużlowe rozgrywki. Ja przez lata obserwowałem pracę redakcji z bliska i mam swoją wizję. Zmiany są nieuniknione.
Czym chce pan zaskoczyć żużlowych fanów w nowym sezonie?
Kluczową zmianą jest kwestia prowadzących Magazyn PGE Ekstraligi, który od tego roku prowadzić będą na zmianę Michał Łopaciński i Michał Mitrut. Pierwszy z nich bardzo dobrze sprawdził się w tej roli już w minionym sezonie, wprowadzał luz i sprawiał, że dobrze czuli się przy nim goście. Mitrut to z kolei wulkan energii, który nie miał do tej pory okazji uwolnić pełni swojego potencjału. Świetnie radzi sobie jako komentator i wierzę, że w roli prowadzącego będzie równie dobry, a sam program zyska na tym więcej polotu i świeżości.
ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"
Niedzielny magazyn wciąż będzie transmitowany ze stadionów?
Dyskusje co do formuły programu trwają. Mamy nowych prowadzących i wspólnie szukamy rozwiązania, które pozwoli nam zbilansować merytorykę z rozrywką. Na pewno wciąż fundamentem programu będzie dyskusja naszych gości, ekspertów, przeplatana materiałami wideo z meczów danej kolejki. Chcielibyśmy jednak dodać coś więcej od siebie.
W zeszłym sezonie wielu przedstawicieli środowiska krytykowało kontrowersje z Leszkiem Demskim i sugerowało, że szef sędziów nie powinien oceniać swoich podwładnych na antenie. W tym roku to się zmieni?
Oczywiście w najbliższym sezonie Leszek Demski zostaje z nami i wciąż będzie miał głos rozstrzygający w dyskusji ekspertów. Warto zwrócić uwagę, że rolą pana Leszka nie jest jedynie ocena arbitrów, a już na pewno nie krytyka. Leszek Demski jest szefem sędziów i z racji zajmowanego stanowiska może wyjaśnić, jak są interpretowane wydarzenia na torze, na jakich argumentach powinien opierać swoje decyzje sędzia. Ma też pełną wiedzę na temat przygotowania toru do zawodów. To zdecydowanie wartość dodana w takiej dyskusji.
W Canal+ pojawią się w tym roku nowe twarze?
Tak, w redakcji pojawią się nowe osoby, a nazwiska ogłosimy tuż przed sezonem.
Znany jest już pełny zespół ekspertów?
Oczywiście utrzymujemy współpracę z tymi, którzy w tej roli od lat bardzo dobrze się sprawdzają. Na naszych antenach mecze analizować będą choćby Tomasz Gollob, Marek Cieślak, Krzysztof Cegielski czy Mirosław Jabłoński. Tutaj, podobnie jak w przypadku dziennikarzy, pełną listę przedstawimy przed startem sezonu.
Fani od lat domagają się powrotu do pracy przy żużlu Darii Kabały-Malarz. Jest na to szansa?
Jeden z pierwszych telefonów po objęciu nowego stanowiska wykonałem właśnie do Darii. Mieliśmy okazję się spotkać, ale niestety obowiązki przy transmisjach piłkarskich - przynajmniej na razie - nie pozwolą jej wrócić do pracy przy żużlu.
Możemy spodziewać się nowych programów żużlowych w Canal+?
Na naszej antenie wciąż będą transmitowane Magazyn PGE Ekstraligi, Magazyn 1. LŻ, a także Speedway+. Jednak dziś Canal+ to nie tylko dekoder, ale także internet. Dlatego skupiamy się nad pracą przy nowych formatach, które będą dostępne w sieci. Z resztą wzmocnienie naszej pozycji w internecie jest dla mnie jednym z priorytetów - od aplikacji Canal+Online, aż po media społecznościowe. Coraz więcej fanów śledzi rozgrywki właśnie w sieci, a my specjalnie dla nich przygotujemy kilka nowości. Chciałbym żebyśmy od tego sezonu ruszyli z dodatkowym magazynem w trakcie tygodnia, w którym omówimy bieżące wydarzenia. Pomysłów jest naprawdę sporo.
Do tej pory faktycznie większość żużlowych transmisji w Canal+ odbywała się w weekendy. Teraz to się zmieni?
W przypadku samych transmisji trudno o zmianę, ponieważ opieramy je na kalendarzu rozgrywek. Jednak w przypadku materiałów czy programów plan jest taki, by żużel był u nas niemal każdego dnia. Taką nowością będzie rozbudowana kuchnia meczu, która poza krótkim fragmentem w Magazynie, będzie pokazywana jako osobny program. Fani uwielbiają oglądać to, co dzieje się w parku maszyn, więc chcemy im to ułatwić. Także w trakcie transmisji.
Jak ocenia pan eksperyment z żużlowym serialem emitowanym w przerwie zimowej?
Jesteśmy bardzo zadowoleni z odbioru, z jakim spotkał się serial. Tomek Dryła i cały zespół wykonał znakomitą robotę. Sporo fanów zostało z nami przez zimę i wydaje mi się, że nikt tego nie żałuje. To była naprawdę czasochłonna praca. Wiem o tym doskonale, bo zajmowałem się organizacją pracy. Uczestniczyłem też w nagraniach i montażu części materiałów. Aby zebrać zdjęcia do serialu, nasze kamery były praktycznie na wszystkich meczach. Do tego dochodzą dni zdjęciowe z zawodnikami, ludźmi ze środowiska, zgrywanie tych materiałów, selekcja, montaż. A przecież wszyscy na co dzień zajmowaliśmy się redakcyjną pracą. Było jednak warto i kolejnej zimy znów nie pozwolimy kibicom się nudzić.
Czy w tym roku zobaczymy szefa redakcji żużlowej także przed kamerą?
Nie mam planu pojawiać się na antenie. Żeby dobrze prowadzić zespół, trzeba wzorowo wywiązywać się z obowiązków na odcinku telewizyjnym. A ja jestem wydawcą, nie prezenterem. I nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.
Rola szefa redakcji żużlowej w Canal+ wiąże się z dużą odpowiedzialnością, a fani w ostatnich latach stali się coraz bardziej wymagający. Jest pan przygotowany na ewentualną krytykę?
Chciałbym poprawić komunikację z fanami, bo to też szwankowało w ostatnich latach. Kibice często nie mają pojęcia, jak odbywa się wybór transmitowanych meczów w niższych ligach i krytykują nas, choć często niewiele zależy od nas. O ile w PGE Ekstralidze już teraz wiadomo, które mecze pokażemy, to w I i II lidze, wszystko jest w rękach klubów, GKSŻ i międzynarodowego kalendarza. To właśnie rozgrywki FIM i dostępność zawodników bardzo często ustawiają terminy i godziny spotkań. Władze polskiego żużla intensywnie szukają rozwiązań i mam nadzieję, że wkrótce będziemy unikali takich kolizji.
Marcin Majewski jako szef redakcji bardzo mocno stawiał na nowinki technologiczne. Będziecie kontynuować krytykowany eksperyment z dronem?
Jestem zwolennikiem nowinek, pod warunkiem, że nie przeszkadzają w odbiorze meczu i wnoszą coś ciekawego. Problem z dronem polegał na tym, że ze względów bezpieczeństwa mógł on latać tylko podczas czwartego okrążenia i tylko za ostatnim zawodnikiem. To dość ograniczało zastosowanie tego rozwiązania. Śledzimy nowości, także jeśli chodzi o jakość sprzętu. Ponadto chcemy skupić się na lepszym rozlokowaniu kamer powtórkowych tak, by newralgiczne miejsca na torze były lepiej widoczne.
Pójdziecie śladem Eurosportu, który podczas zawodów Grand Prix umieścił kamery w boksach każdego z zawodników?
Specyfika zawodów ligowych jest zupełnie inna, bo tu wszystko co najważniejsze rozgrywa się w trakcie odpraw meczowych i to na nich musimy się skupić. Zawody indywidualne rządzą się swoimi prawami.
W tym roku nie odbędzie się Memoriał Edwarda Jancarza, który regularnie inaugurował sezon żużlowy na antenach Canal+. Macie już plan na początek sezonu?
Sezon żużlowy otworzymy najmocniej jak się da. 25 marca pokażemy Mistrzostwa Piotra Protasiewicza w Zielonej Górze, a dzień później Kryterium Asów w Bydgoszczy. Kolejny weekend to z kolei finał MPPK, PGE IMME oraz mecz o Puchar Fundacji PZM. Oczywiście w trakcie sezonu na naszych antenach nie zabraknie turnieju o Złoty Kask, cyklu Indywidualnych Mistrzostw Polski oraz finału MIMP.
Domyślam się, że z żużlem jest pan związany nie tylko zawodowo, ale także emocjonalnie. Kiedy zaczęła się pana przygoda z tym sportem?
Pochodzę z Grudziądza, a na żużel po raz pierwszy zaprowadził mnie oczywiście mój tata. Byłem wtedy jeszcze dzieckiem, ale szybko się zakochałem i zostałem kibicem. Miałem szczęście, bo trafiłem na znakomity czas żużla w Grudziądzu. Z trybun obserwowałem choćby awans drużyny w 1995 roku, a później śledziłem występy zespołu, w którym jeździli Billy Hamill i Robert Dados. Drużyna radziła sobie różnie, ale bardzo się cieszę, że załapałem się na okres, gdy do Grudziądza przyjeżdżali najlepsi zawodnicy na świecie.
Do żużlowej redakcji Canal+ nie trafił pan jednak bezpośrednio z trybun.
Pod koniec studiów wybrałem się na staż do redakcji TVN24. Najpierw byłem stażystą, potem redaktorem i wydawcą. Tam poznałem się z Marcinem Majewskim, z którym - dzięki żużlowi - szybko znalazłem wspólny język. To on ściągnął mnie do redakcji żużlowej, z którą współpracowałem już w 2013 roku, a rok później byłem już na stałe.
Co uzna pan za swój sukces w pierwszym roku w roli szefa redakcji żużlowej? Ma pan jakiś szczególny cel?
Tak jak wspominałem wcześniej, chcielibyśmy dotrzeć do jak najszerszej rzeszy kibiców nie tylko za pośrednictwem telewizji, ale też internetu. Ogromną radość da mi także rozwój w tej przestrzeni naszych dziennikarzy, a największą satysfakcja widzów, bo to dla nich pracujemy. Canal+ jest domem żużla, więc zapraszamy pod nasz dach wszystkich kibiców sportu. Także tych, którzy do tej pory nie mieli jeszcze okazji zaznać wspaniałych emocji, jakie daje czarny sport.
Rozmawiał Mateusz Puka, WP Sportowefakty
Czytaj więcej:
Znany konstruktor ukrywał się przed ojcem
Gomólski trenerem w Wybrzeżu Gdańsk