Tate Zischke jest jednym z podopiecznych Darcy'ego Warda. To właśnie za sprawą byłego mistrza świata juniorów młody żużlowiec znalazł klub w Polsce i związał się z Fogo Unią Leszno.
W rozmowie z WP SportoweFakty przyznawał otwarcie, że to dla niego spełnienie marzeń. Chciał w Europie kontynuować dobrą passę, którą miał na krajowych torach, gdzie dosyć niespodziewanie zdobył medal seniorskich mistrzostw.
Niestety dla Zischke, ale zawody w Adelajdzie okupił kontuzją. Zahaczył on w ferworze walki o motocykl Justina Sedgmena i uderzył w bandę. Początkowo zalecono mu sześć tygodni przerwy. Nie myślał, kiedy wróci na tor. Jak sam przyznał - najpierw chce się zregenerować, a dopiero powrócić do ścigania.
ZOBACZ Darcy Ward mocno o Chrisie Holderze: od czasu mojego upadku, nie wrócił na swój poziom
Kilka dni temu jednak nie przypuszczał, że jego przerwa potrwa sześć, ale miesięcy. Poinformował o tym w sobotę za pośrednictwem mediów społecznościowych. Junior przyznał, że na skutek kraksy doznał urazu głowy i ostatni czas spędzał na wizytach u lekarzy i specjalistów.
"Nie ma możliwości, abym dostał pozwolenie na jazdę przez najbliższych sześć miesięcy. To z powodu ataków, które miałem, zarówno na torze, jak i poza nim. Oznacza to, że do końca czerwca nie przyjadę do Europy" - napisał Zischke.
Kiedy skontaktowaliśmy się z zawodnikiem to nie krył, że jest załamany takim obrotem spraw. Podziękował za życzenia szybkiego powrotu do zdrowia i zapowiedział, że czas, który spędzi bez motocykla poświęci na to, aby być mocniejszym fizycznie oraz mentalnie.
Kiedy wróci na tor będzie robił wszystko, by wyciągnąć maksimum z tego krótszego o cztery miesiące sezonu.
Tak długa przerwa spowoduje, że w samej U-24 Ekstralidze straci on przynajmniej jedenaście kolejek. Jeśli udałoby mu się przylecieć do Europy z początkiem lipca, to zostałoby mu pięć-sześć spotkań.
Czytaj także:
W Lesznie rośnie kolejny talent. 14-latek już jest w światowym TOP
Czekają na następców Briggsa, Maugera i Moore'a. 16-latek w pogoni za marzeniami