Żużel. Jamróg i Trofimow wciąż walczą o pieniądze. Mocna odpowiedź na słowa prezesa Zdunka

Materiały prasowe / Mateusz Klejborowski
Materiały prasowe / Mateusz Klejborowski

Wiktor Trofimow i Jakub Jamróg nie poddają się w walce o zaległe pieniądze, a od Wybrzeża Gdańsk żądają nie tylko kwot należnych z tytułu kontraktu, ale także odsetek za opóźnienia i pokrycia kosztów procesów w Trybunale PZM.

Prawnik wymienionej dwójki byłych żużlowców Wybrzeża Gdańsk odpowiedział na ostatni wywiad prezesa klubu Tadeusza Zdunka na WP Sportowefakty i ujawnił nowe fakty. Przynajmniej w kilku sprawach wersje zawodników i klubu mocno się rozjeżdżają. Wątpliwości rozstrzygnie dopiero Trybunał PZM, ale wciąż nie wiadomo, kiedy dojdzie do rozprawy.

Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk, Tadeusz Zdunek ogłosił na naszych łamach, że klub co do złotówki wywiązał się ze wszystkich zobowiązań za ubiegły sezon. To prawda?

Mateusz Klejborowski, radca prawny, wspólnik Kancelarii Radców Prawnych Klejborowski/Bernaciak, reprezentujący Wiktora Trofimowa i Jakuba Jamroga w sporze przeciwko Wybrzeżu Gdańsk: Mimo że bardzo bym chciał, to nie mogę potwierdzić słów pana prezesa. Co prawda, w przypadku Wiktora Trofimowa faktycznie klub uregulował całe wynagrodzenie należne mu z kontraktu, ale wciąż są inne zobowiązania, związane z opóźnieniami w płatnościach oraz kosztami poniesionymi przez zawodnika w związku koniecznością wszczęcia sprawy przed Trybunałem PZM.

ZOBACZ Darcy Ward opowiada o kulisach braku Grand Prix w Australii. "To rozczarowujące"

Wersja Wybrzeża jest taka, że Wiktor Trofimow nie wystawił faktury w terminie i stąd wzięło się całe zamieszanie.

Dla sprawy nie ma to większego znaczenia. Nawet opóźnienie w wystawieniu faktury nie daje podstaw, aby nie zapłacić zawodnikowi za wykonaną pracę. Mogę jednak zapewnić, że Wiktor Trofimow wystawiał faktury na zasadach ustalonych z klubem. Do naszej kancelarii zwrócił się natomiast o pomoc prawną dopiero w momencie, gdy klub opóźniał się z płatnościami, których łączna wysokość na tamten moment była znaczna.

Czy to prawda, że jeszcze na początku listopada zaległości Wybrzeża wobec Trofimowa wynosiły blisko 75 tysięcy złotych?

Nie mogę potwierdzić tej konkretnej wartości, ale mówimy o znacznej kwocie. W tym świetle trochę zaskakujące było, że władze Wybrzeża odmowę przyznania licencji w pierwszym terminie tłumaczyły brakiem spełnienia kilku, rzekomo mało znaczących wymogów formalnych. W rzeczywistości mowa bowiem o dużych zaległościach choćby wobec Wiktora Trofimowa oraz Jakuba Jamroga.

Mówi pan jednak, że obecnie praktycznie wszystkie zobowiązania zostały już wypłacone. Czy to oznacza, że ostatecznie nie dojdzie do waszego starcia w Trybunale PZM?

Dług kontraktowy wobec Trofimowa faktycznie został praktycznie w całości spłacony. Pozostały inne zobowiązania związane z opóźnieniami w płatnościach oraz kosztami związanymi ze złożeniem sprawy w Trybunale PZM. Przez to, że klub nie wywiązał się ze swoich zobowiązań w terminie, naraził zawodnika na dodatkowe koszty i jest jasne, że teraz chcemy dla niego te pieniądze odzyskać.

Sytuacja Jakuba Jamroga jest chyba bardziej złożona.

W naszej ocenie sprawa w ogóle nie jest złożona choć klub uważa, że jest inaczej. Uważamy, że publicznie odnosząc się do formy sportowej zawodnika, klub próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej od faktu, że nie wywiązał się z kontraktu i nie zapłacił zawodnikowi należnych mu pieniędzy, na które się z nim umówił. Uważamy, że Jakub Jamróg uczciwie zarobił pieniądze na torze, ale wciąż ich nie otrzymał. To jest największy problem.

Z czego pana zdaniem wynikają te opóźnienia w płatnościach?

Problem zaległości płatniczych po sezonie jest bardziej złożony i nie możemy go odnosić tylko do jednego klubu czy zawodnika. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że każdego roku, mniej więcej od połowy sezonu, kluby kuszą nowych zawodników coraz większymi kwotami. Na rynku transferowym każdego roku oferowane są gigantyczne pieniądze, mimo iż ogólna sytuacja gospodarcza wcale się nie poprawia, a już na pewno nie w takim tempie. Dlatego musimy - dla dobra tej dyscypliny - zadbać o to, żeby pieniądze zapisane w kontraktach nie były tylko wirtualne, ale były rzeczywiście wypłacane.
Mimo że sezon się jeszcze nie zaczął, to już teraz docierają do nas sygnały od zawodników, że zdarzają się opóźnienia w płatnościach. To nie jest dobry prognostyk na przyszłość.

Wróćmy do sprawy Jamroga. Co z kwestią potrącenia dokonanego przez władze Wybrzeża Gdańsk za spadek tego zawodnika w rankingu I ligi?

Od początku uważaliśmy, że wszelkie potrącenia wynagrodzenia należnego zawodnikowi dokonane przez klub są bezpodstawne. Pan prezes co prawda powołał się w ostatnim wywiadzie na opinię "biura prawnego”, jednak chcę przypomnieć, iż ewentualne potrącenia muszą być zgodne z regulaminem. Natomiast jedynym podmiotem upoważnionym do interpretacji regulaminu jest podmiot zarządzający, który już się w tej sprawie wypowiedział. Potrącenia za spadek w rankingu są możliwe jedynie w sytuacji, gdy przewiduje to kontrakt. Zapisy kontraktu obu stronom sporu są natomiast doskonale znane. Nie ma zgody na to, żeby klub po sezonie dokonywał potrąceń według własnych, arbitralnych kryteriów.

Wiadomo jednak, że sporne kwestie dotyczą nie tylko 52 tysięcy złotych potrąconych Jamrogowi z tytułu spadku w rankingu, ale także kolejne 12 tysięcy złotych potrąconych z tytułu kosztów wynajmu hoteli dla mechaników zawodnika.

Nie mogę w tej kwestii wchodzić w szczegóły, albowiem czeka nas rozprawa przed Trybunałem PZM, ale zapewniam, że jako kancelaria uwzględniliśmy w naszym pozwie wszystkie zobowiązania klubu względem zawodnika. Jeśli Wybrzeże miało po sezonie jakieś roszczenia względem zawodnika, to zgodnie z regulaminem, nie może według własnego uznania obniżać wynagrodzenia. Obowiązkiem klubu jest złożenie stosownego wniosku do Trybunału PZM. Z naszej wiedzy popartej korespondencją z PZM wynika, że nic w tej sprawie nie zostało zrobione, a to oznacza, że zgodnie z regulaminem klub zrzekł się wszelkich ewentualnych roszczeń i teraz w ogóle nie powinny być brane pod uwagę. Dołożymy wszelkich starań, żeby Jakub Jamróg otrzymał całe zaległe wynagrodzenie wraz z odsetkami za opóźnienie i kosztami procesu przed Trybunałem PZM.

Prezes Wybrzeża Gdańsk w wywiadzie próbował bagatelizować konflikt i twierdzi, że sporna kwota wobec Jamroga to równowartość jednego dobrego występu. Wcześniej mówiło się jednak o 70 tysiącach złotych. Kto ma rację?

Dokładnej kwoty nie mogę ujawnić, ale proszę mi wierzyć, że mówimy o kwotach znaczących. Mam wrażenie, że pan prezes bagatelizuje całą sytuację, ale dla Jakuba Jamroga to poważny problem, który realnie utrudnia mu przygotowania do najbliższego sezonu. W ocenie wielu osób śledzących tę sprawę to, co się dzieje z Jakubem Jamrogiem, to próba ukarania go za szczerość. Uczciwie powiedział, że odchodzi, a teraz musi dochodzić należnego mu wynagrodzenia za wykonaną pracę przed Trybunałem PZM.

Jeszcze niedawno Jamróg mówił otwarcie, że poważnie pod uwagę bierze możliwość wytoczenia procesu cywilnego w sądzie powszechnym, a nawet zgłoszenia próby wyłudzenia do prokuratury. Rzeczywiście ma pan taki plan?

Nie słyszałem tej wypowiedzi, więc nie będę się do niej odnosić. W tej chwili skupiamy się przede wszystkim na postępowaniu przed Trybunałem PZM, który jest właściwy dla rozstrzygania spraw spornych między klubami i zawodnikami. Pozostaje nam więc czekać na orzeczenie Trybunału.

Wiadomo już kiedy dojdzie do posiedzenia Trybunału PZM? Wasz wniosek wpłynął w listopadzie, a mamy już drugą połowę stycznia.

Wciąż nie mamy wyznaczonej daty posiedzenia. Nie znamy również oficjalnego stanowiska klubu, bo do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasz pozew. Na bieżąco monitujemy sprawę i mamy nadzieję, że Trybunał PZM wkrótce rozstrzygnie zawisły spór.

rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
- Tadeusz Zdunek: Stałem się obiektem hejtu, a to zawodnicy jechali słabo
- Usłyszał, że dojdzie do tragedii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty