W sezonie 2023 do startów w polskich ligach żużlowych wrócą Rosjanie, którzy posiadają dodatkowo polskie paszporty. W tym gronie są Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow i Andriej Kudriaszow. Do tej trójki bardzo chciałby dołączyć Wadim Tarasienko. 28-latek już od dłuższego czasu stara się o polskie obywatelstwo i nie jest bez szans, bo jego silny związek z naszym krajem od dawna nie budzi żadnych wątpliwości. Obecnie sprawa jest już na bardzo zaawansowanym etapie.
Jeśli Tarasienko otrzyma polski paszport, to pojawia się pytanie, czy na pewno zwiąże się z ZOOleszcz GKM-em. To klub, z którym żużlowiec podpisał kontrakt jeszcze przed zawieszeniem Rosjan. W ubiegłym roku Tarasienko mógł zresztą liczyć na wsparcie grudziądzan, bo pracował w klubie. Pomagał juniorowi Kacprowi Pludrze.
Niektórzy wytykają jednak Tarasience, że ten potrafi łamać obietnice. Tak było, kiedy trafiał właśnie do Grudziądza. Wtedy zawodnik był już po słowie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, ale później zmienił zdanie, kiedy pojawiła się oferta z PGE Ekstraligi.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"
Teraz niektóre media spekulują, że Rosjanin mógłby porzucić GKM na rzecz Polonii lub beniaminka z Krosna. Obie te drużyny potrzebują wzmocnień. Bydgoszczanie zamierzają walczyć w tym roku o upragniony awans do PGE Ekstraligi, a Cellfast Wilki chcą się w niej za wszelką cenę utrzymać. Z naszych informacji wynika jednak, że nic takiego się nie stanie, bo grudziądzanie tym razem się zabezpieczyli.
Jak udało nam się ustalić, Tarasienko podpisał z GKM-em specjalnie porozumienie, które zobowiązuje go do startów w Grudziądzu po otrzymaniu polskiego paszportu. Zawodnikowi nie będzie opłacało się z niego wycofać. Takie działanie klubu to także efekt wydarzeń wokół Krzysztofa Kasprzaka, który podczas ostatniej giełdy transferowej niespodziewanie przeszedł do Cellfast Wilków i postawił prezesa Marcina Murawskiego w bardzo trudnym położeniu. Do czasu tamtych wydarzeń grudziądzcy działacze powtarzali, że nie muszą zawierać żadnych dodatkowych porozumień, bo w ich przypadku słowo jest droższe od pieniędzy. Najwyraźniej w klubie zrozumieli, że nie zawsze z tego samego założenia wychodzą żużlowcy.
Zobacz także:
Stal złożyła wniosek do prokuratury
Kanclerz ocenia Szlauderbacha