[b]
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Polonia skorzysta z usług Szymona Szlauderbacha. Co o tym zadecydowało?[/b]
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: W grę wchodziło wiele czynników. Przede wszystkim zdecydowaliśmy się skonstruować skład w oparciu o konkretną koncepcję. Na rynku nie jest łatwo o zakontraktowanie obiecujących polskich zawodników, gwarantujących wysokie zdobycze. W międzyczasie zmienił się regulamin. Jeszcze przed rozpatrywaniem kandydatur założyliśmy, że na pozycji u24 wystawimy polskiego żużlowca. Dzięki temu mogliśmy skorzystać z trzech obcokrajowców.
Czy Szlauderbach był wyborem numer jeden?
Zgadza się. Przeanalizowaliśmy rynek i uznaliśmy, że najbardziej interesuje nas sprowadzenie właśnie Szymona.
Dlaczego akurat jego? Wybór może nie był zbyt duży, ale po minionym sezonie kluby zmienili chociażby Mateusz Tonder czy Wiktor Trofimow.
Przeanalizowaliśmy wszystkie opcje, ale tak jak mówię, priorytet miał Szymon. Okazało się, że mamy wspólne cele, więc dogadaliśmy się właśnie z nim. Również sondowaliśmy pozostałych, ale nie ma sensu mówić, kto był opcją numer dwa albo trzy. Dlaczego akurat Szymon? Miał kilka naprawdę obiecujących występów w zeszłorocznych rozgrywkach. Udowodnił, że jest w stanie zdobyć nawet komplet przeciwko bardzo silnemu Falubazowi, a w Bydgoszczy zakręcił się wokół dwucyfrówki. To zawodnik, za którym przemawia wiele argumentów.
ZOBACZ Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Świącik, Komarnicki i Ward gośćmi Musiała
Ile punktów na mecz w wykonaniu Szlauderbacha usatysfakcjonuje sztab szkoleniowy i zarząd?
Liczymy, że Szymon będzie solidną drugą linią, która wesprze naszych liderów. Od robienia wyniku z całą pewnością będą inni, na przykład Kenneth Bjerre, czy David Bellego lub Andreas Lyager. Mamy zamiar budować zawodnika i nie obarczać go nadmierną presją.
Szlauderbach jest następcą Olega Michaiłowa. Nie brakuje głosów, że gorzej niż Łotysz już się nie spisze.
Pierwszym wyborem na miniony sezon był Roman Lachbaum. Michaiłow miał pełnić rolę rezerwowego, ale los sprawił, że stało się inaczej. Dzięki temu Oleg dostał szansę, ale faktycznie nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Przez cały sezon staraliśmy się mu pomagać, w pewnym momencie pojawiło się światełko w tunelu, ale ostatecznie musimy sobie uczciwie powiedzieć, że jesteśmy w pewnym stopniu rozczarowani jego postawą. Od Szymona oczekujemy więcej.
Wychowanek Unii w poprzednim sezonie wykręcił średnią na poziomie ponad półtora punktu na bieg. Gdyby ją powtórzył, to wystarczy na uznanie, że zrobił to, co do niego należało?
Tak. Oczywiście, jeśli tych punktów będzie więcej, to się nie obrazimy (śmiech). Liczymy, że Szymon będzie dokładał ważne "oczka" i swoją postawą przyczyni się do zwycięstw biegowych, ale on sam nie będzie prowadzącym parę, od którego wymaga się trójek.
To ostatni sezon Szlauderbacha jako zawodnika u24, zatem musi go odjechać jak najlepiej, by przyciągnąć uwagę ewentualnych przyszłych pracodawców. Wydaje się jednak, że będzie mu trudno o miejsce w wyścigach nominowanych, zważywszy na nazwiska w bydgoskiej kadrze.
Trzeba sobie powiedzieć, że konkurencja jest spora. Niemniej Szymon wiedział na, co się pisze. Rok temu również walczyliśmy o awans i to się teraz nie zmienia. Na pierwszym miejscu stawiamy dobro zespołu. W biegach nominowanych jadą wyłącznie najlepsi. Gdy przedstawiliśmy Szymonowi swoją wizję, to nie tylko ją zaakceptował, ale również był entuzjastycznie nastawiony. Jest ambitny i chce nam pomóc awansować. Wszyscy mamy wspólny cel.
Nowy nabytek Polonii, to żużlowiec, który od jakiegoś czasu idzie do przodu. Najpierw ustabilizował formę w drugiej lidze, czym zapracował na kontrakt w pierwszej, potem solidnie jeździł w barwach Startu. Jak daleko może zajść Szlauderbach? Gdyby zaczął regularnie przywozić dwucyfrówki, byłby pan zaskoczony?
Powiem szczerze, że tak. Nie chcę ujmować niczego Szymonowi i życzę mu samych takich spotkań, jak ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, a my wtedy będziemy się cieszyć i przecierać oczy ze zdumienia. Trzeba pamiętać, że to dwukrotny drużynowy mistrz Polski i jak na swój wiek ma duże doświadczenie. Fakt faktem, w Unii konkurencja była duża i trudno było mu się przebić w erze Dominika Kubery i Bartosza Smektały. Ostatnio jednak idzie do przodu i niewykluczone, że w przyszłym roku postawi kolejny krok w rozwoju swojej kariery.
Jak pan ocenia styl jazdy Szlauderbacha? Czy będzie on sprzyjał, czy raczej utrudniał przyzwyczajenie się do bydgoskiego toru?
Szymon słynie z dobrych startów i rozegrania pierwszego łuku. Sam przyznał, że lubi tor przy S2, co pokazał, gdy przyjechał do nas w poprzednim sezonie w barwach Startu i zdobył 7 punktów plus dwa bonusy. Myślę, że mamy tu na tyle bogatą gamę ścieżek i wariantów do wyboru, że Szymon znajdzie coś dla siebie. Budując skład, chcieliśmy być uniwersalni. Niektórzy nasi zawodnicy lepiej czują się na dystansie, a inni wolą zająć dobrą pozycję tuż po starcie. W przypadku Szymona, na uwagę zasługuje jeszcze jeden aspekt.
Mianowicie?
Ma naprawdę świetnie poukładany zespół. Współpracuje między innymi z Rafałem Okoniewskim, który bardzo dobrze zna bydgoski tor i świetnie wie, jak dobrać idealne przełożenia do startu. To był kiedyś bardzo dobry zawodnik, jego doświadczenie procentuje i gdy jest u boku Szymona, ten wiele zyskuje.
Konkurenci Szymona na pozycjach u24 w innych klubach na pewno zawieszą wysoko poprzeczkę. Nie brakuje renomowanych nazwisk, pokroju Luke Beckera, Jana Kvecha, czy wspomnianych wcześniej Mateusza Tondera i Patryka Wojdyło.
Mam wrażenie, że cała liga jest z roku na rok coraz silniejsza i na tej pozycji nie jest inaczej. Ja natomiast uważam, że Szymon nie ma powodów do kompleksów względem żadnego ze swoich konkurentów. Nie raz udowadniał, że potrafi wygrywać z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami.
Bydgoski sztab nie miał chyba dotąd zbyt wielu szans, by przyjrzeć się Szlauderbachowi z bliska.
Szymon miał już okazję, by poznać niektórych zawodników takich jak Wiktor Przyjemski czy Daniel Jeleniewski. Pozostałą część drużyny pozna podczas obozu przygotowawczego do sezonu, który odbędzie się na początku marca. To ambitny żużlowiec, który ciężko pracuje, ale i sympatyczny człowiek. Oswoił się już z profesjonalną jazdą, wiek juniora dawno za nim, co powinno przełożyć się na jego stabilną formę. Wierzę, że ten ruch był dobry, nie mam powodów, by sądzić inaczej. Ostatecznie jednak tor wszystko zweryfikuje, więc poczekajmy do wiosny.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Były żużlowiec Polonii skomentował powrót Lyagera do Bydgoszczy. "To może być strzał w dziesiątkę"
- Motor ma atut, którego nie ma Sparta. To może być kluczowe w walce o złoto