[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Rozpocznę naszą rozmowę od następującego pytania. Kto według pana zostanie mistrzem Polski?[/b]
Piotr Markuszewski, były zawodnik GKM-u Grudziądz: Motor Lublin.
Dlaczego?
Powiedzmy sobie szczerze. Nie widzę możliwości, żeby po zwycięstwo w PGE Ekstralidze sięgnęła inna drużyna niż Betard Sparta Wrocław lub właśnie Motor. Są dwa obozy. Jedni dają szanse podopiecznym Dariusza Śledzia i pewnie jest ich więcej, drudzy stawiają na zespół z Lublina. Oba kluby mają do dyspozycji zawodników podobnej klasy, ale ja przyczynę widzę gdzie indziej.
Gdzie konkretnie?
Żeby zostać mistrzem Polski, trzeba rozstrzygnąć dwumecz w finale na swoją korzyść. Spartanie może i mają piekielnie silny zespół, ale po pierwsze trzeba sobie powiedzieć, że ma on również pewne wady. W poprzednim sezonie kryzys przeżywał Tai Woffinden, krąży też opinia, że Piotr Pawlicki nie jest tym samym zawodnikiem co jeszcze trzy lata temu, a ponadto że wrocławianom brakuje drugiego, mocnego juniora. Nie to jednak może być kluczowe. Za Motorem przemawia ich tor.
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"
Nikt nie wygrał na nim od dawna.
Właśnie. Jeśli przyjrzymy się temu, jak w Lublinie radzą sobie poszczególni zawodnicy, to szału nie ma. Z kolei zespół trenera Macieja Kuciapy wydaje się bardziej uniwersalny. Bartosz Zmarzlik czy Fredrik Lindgren to żużlowcy, którzy odnajdą się wszędzie. Dominik Kubera, Jarosław Hampel i Mateusz Cierniak mieli rewelacyjny poprzedni sezon i czują się u siebie jak ryby w wodzie. Wydaje mi się, że prędzej Motor zaskoczy Spartę na wyjeździe niż odwrotnie.
Poruszył pan wątek luk kadrowych. W poprzednim roku niektórzy zawodnicy Motoru również mierzyli się z problemami.
Oczywiście. Narzekano na Lindgrena, niemniej myślę, że w tamtym sezonie szyki pokrzyżowały mu trochę problemy ze zdrowiem. Zachorował na Covid-19 i sam przyznał, że przeszedł go ciężko, nawet przez jakiś czas przebywał na zwolnieniu. Trudno mu było być sobą. To zawodnik światowej klasy, ze ścisłej czołówki. Jest kompletny, umie wyprzedzać, ale i wystrzelić ze startu. Nie raz już udowadniał, że świetnie się czuje na lubelskim torze. Na przykład szalejąc po zewnętrznej w Grand Prix. Kłopoty przez pewien okres miał też Jack Holder...
Który jednak miewał też dobre występy, choćby w pierwszym spotkaniu o brąz z Włókniarzem wywalczył 16 punktów.
Zgadza się, lecz nie ma żadnej gwarancji, że wejście w następny sezon będzie równie udane. Australijczyk to zawodnik, po którym trochę nie wiadomo czego się spodziewać. Przeprowadzka może mu dobrze zrobić, ale i zaszkodzić. To ciekawy ruch, gdyż z całą pewnością Holder jest żużlowcem zdolnym do wielkich rzeczy. Udowodnił to w Speedway of Nations i kilku spotkaniach ligowych. Z drugiej jednak strony może też przywieźć w meczu dwa punkty.
Obie drużyny wydają się dosyć podobne pod tym względem, że bazują na młodych, wyjątkowo skutecznych, jak na swój wiek zawodnikach, którzy jeszcze w minionym sezonie pełnili rolę rezerwowych.
I trudno powiedzieć, który z nich jest lepszy. Kubera jest jednym z ojców sukcesu Motoru, walnie przyczynił się do mistrzostwa kraju, zaś Daniel Bewley przejechał sezon życia. Do Wrocławia wraca także Artiom Łaguta. Rosjanin rok nie jeździł, ale był w treningu, dbał o sprzęt, więc przypuszczam, że tak jak i pozostali, od początku będzie mocny. Rywalizacja między Motorem a Spartą zapowiada się bardzo interesująco. Nie mam cienia wątpliwości, że obie ekipy spotkają się w finale. A tam chyba będę życzył sukcesu Motorowi.
Dlaczego?
Bo myślę, że tak będzie ciekawiej dla polskiego żużla. Niech piękny sen lublinian trwa. Dokonali czegoś historycznego, zdobywając pierwszy tytuł, a nie tak dawno byli w drugiej lidze albo skazywano ich na pożarcie w pierwszej.
Czyli trzyma pan kciuki, by Motor poszedł podobną ścieżką, jak niedawno Unia Leszno i zdominował PGE Ekstraligę?
Może nie od razu by zdominował, ale kibice potrzebują czegoś nowego. Układ na szczycie zmienia się z biegiem lat. Teraz swoje pięć minut ma Motor. Mają w składzie Bartosza Zmarzlika, którego sprowadzenie okrzyknięto jedną z największych żużlowych sensacji dekady. Prowadzą rozsądną politykę, zbudowali solidne fundamenty i wypromowali niektórych zawodników. Daje im nieco większe szanse na tytuł w tym roku, choć oczywiście rozumiem, jeśli ktoś uważa inaczej.
For Nature Solutions Apator Toruń i Włókniarz Częstochowa nie są w stanie zagrozić wrocławianom i lublinianom?
Wprawdzie na moje to będzie kolejno trzecia i czwarta siła rozgrywek, ale rzeczywiście Motor i Sparta są widocznie silniejsze. Różnica jest taka, że w przypadku poprzedniej dwójki siły są bardziej wyrównane. Z kolei zestawiając zespoły z Torunia i Częstochowy myślę, że Apator ma więcej argumentów. Po powrocie Emila Sajfutdinowa podopieczni trenera Roberta Sawiny będą mieli większą siłę rażenia, a i bez niego doszli do półfinału.
A jak pana zdaniem może wyglądać walka o pozostałe lokaty w PGE Ekstralidze?
Trzy drużyny powalczą o utrzymanie. Są nimi Fogo Unia Leszno, ZOOleszcz GKM Grudziądz i Cellfast Wilki Krosno. Wydaje mi się, że na chwilę obecną najmniej argumentów ma mimo wszystko zespół z Podkarpacia, ale jestem daleki od tego, by jeszcze przed startem odbierać komukolwiek szanse. Natomiast piąte miejsce zapewne przypadnie gorzowskiej ebut.pl Stali. Po odejściu Zmarzlika to już inna ekipa, ale nadal z zawsze dobrym Martinem Vaculikiem, który będzie mógł liczyć na wsparcie Andersa Thomsena i Szymona Woźniaka.
Dlaczego akurat Wilki mają najmniejsze szanse?
Bo na dobrą sprawę mają tylko jednego pewniaka, w osobie Jasona Doyle'a. Trzeba też pamiętać, że i on nie robił furory w poprzednich rozgrywkach i jak na byłego mistrza świata w niektórych występach pokazał się naprawdę blado. Reszta składu jest trochę eksperymentalna, aczkolwiek również interesująca. Sam jestem ciekawy, co pokaże Andrzej Lebiediew czy Mateusz Świdnicki. Jakbym miał obstawiać spadkowicza, postawiłbym na Wilki, ale na razie to tylko przedsezonowe gdybanie.
A co z Wadimem Tarasienko? Niektórzy zaczęli spekulować, czy gdyby nie wywalczył miejsca w składzie GKM-u i przeszedł do Krosna, nie mógłby wesprzeć beniaminka w osiągnięciu lepszego wyniku sportowego.
Już rozmawiałem z panem na jego temat i zdania nie zmieniłem. To walczak, potrafi ugryźć na dystansie. Ale czy po roku przerwy i do tego w swoim ekstraligowym debiucie odmieni układ sił? Będzie trudno, to raczej mało prawdopodobne. Najpierw musiałby się przebić do składu Wilków, a mniemam, że Vaclav Milik nie będzie skory, by łatwo dać się wygryźć. Poza tym na razie nie przyznano mu obywatelstwa. Z Wadimem w tej chwili wiadomo, że nic nie wiadomo.
Nie brakuje głosów, że przyszłoroczna PGE Ekstraliga to będą rozgrywki dwóch prędkości. Pan chyba również tak uważa?
No tak. We Wrocławiu zbudowano dream team, niektórzy nawet określają go najlepszą drużyną w historii. Czy to prawda, czy nie, już nie mnie oceniać, ale trzeba sobie powiedzieć, że zmontowano tam solidną paczkę. Patrząc w program na zespół Motoru, mając do dyspozycji te nieco słabsze składy, które mają powalczyć o utrzymanie, również można się przestraszyć. Potem jest Apator i Włókniarz, powiedzmy sobie szczerze, długo, długo nic, następnie Stal i na końcu Unia, GKM i Wilki. To tak nie powinno wyglądać, a przecież wystarczyłoby jedno rozwiązanie.
Jakie?
KSM. Kiedyś się na nie zdecydowano i było ciekawiej. Siły by się rozłożyły, a liga by na tym zyskała. A teraz wyliczmy średnią Sparcie. To jakiś kosmos.
Przeciwnicy KSM-u zauważają, że ona również ma swoje wady.
Cel uświęca środki, a w życiu czasami nie ma idealnych rozwiązań. Jasne, że niektórzy zbijają średnią i jest więcej kombinowania, ale ja już chyba wolę kombinować niż oglądać mecze, w których jedna drużyna przejeżdża się po drugiej, jak walcem. A nie mam wątpliwości, że może to tak wyglądać, bo różnica jest naprawdę spora. Beniaminek jest najczęściej skazywany na pożarcie i tu również KSM byłaby pomocna.
Wilki jednak wyszły z okresu transferowego obronną ręką.
Trochę uciekły katu spod topora. Bardzo rozsądna polityka klubu pozwoliła im się wzmocnić, ale również sprzyjały temu okoliczności. Kto wie, co by się stało, gdyby między Doylem, a Unią nie było żadnych niesnasek. Wiem, że "gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem", ale akurat tutaj trochę gdybania się przyda. Trzeba myśleć przyszłościowo. Jak skończyła Arged Malesa? Cały czas żywię głęboką nadzieję, że KSM wróci, a wtedy liga stanie się ciekawsza.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Nie było awansu, ale nie brakowało emocji. Oto miniony sezon Abramczyk Polonii w liczbach
- Na torze walczył nie tylko z rywalami, ale i nadwagą. Skąd wzięły się problemy Screena?