Żużel. Błędy arbitrów, wielkie hity i Fricke show na PGE Narodowym. Oto maj w pigułce

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Max Fricke
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Max Fricke

Na króla maja można nieoficjalnie koronować Maxa Fricke, który sensacyjnie wygrał Grand Prix Polski. Sam miesiąc był bardzo szalony i obfitował w wiele ciekawych spotkań, tych na szczycie ale i derbowych. Nie obyło się bez niespodzianek.

Żużlowy maj rozpoczął się na torach pierwszoligowych już pierwszego dnia tego miesiąca, czyli w hucznie niegdyś obchodzone Święto Pracy. W tym czasie pewne powody do obaw mieli sympatycy Stelmet Falubazu. Zielonogórzanie rozegrali wówczas swoje trzecie spotkanie, w tym drugie na domowym torze i najedli się strachu za sprawą świetnej postawy Zdunek Wybrzeża.

Zważywszy na trudności zespołu Piotra Żyty, część fanów mogła czuć się zaniepokojona. Najpierw remis na własnym torze ze Startem Gniezno, później kłopoty z gdańszczanami.

Falstart Sparty i pogrom w Krośnie

Niektórzy kibice wątpili wtedy w atut toru i krytykowali sposób jego przygotowania. Zaledwie plus cztery małe punkty w pierwszych dwóch kolejkach? Nie tak sobie wyobrażano twierdzę przy W69. Z kolei imponował inny kandydat do awansu. Cellfast Wilki rozbiły na własnym torze H.Skrzydlewska Orła (61:29) i pokazały, że Podkarpacie to trudny teren.

ZOBACZ "Ewolucja" w Grand Prix. Zmarzlik mówi o zmianie, którą chciałby u siebie wprowadzić w 2023 roku

1 maja ciekawie było też na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Na przykład w Częstochowie tamtejszy Włókniarz pokazał moc i rozprawił się z Betard Spartą, która ku rozpaczy swoich kibiców przegrała trzeci mecz z rzędu. To właśnie po tamtym spotkaniu zaczęła się krytyka Taia Woffindena, który pojechał jak na swoje możliwości fatalnie. Trzykrotny mistrz świata zdobył zaledwie dwa punkty z bonusem.

Apator poległ, ale się zrehabilitował

Wesoło nie było również w Toruniu. Niektórzy kibice Apatora mówili wręcz o kompromitacji, bo lubelskiemu Motorowi wystarczyło trzech zawodników, aby rozstrzygnąć spotkanie na Motoarenie na swoją korzyść.

Powodów do zadowolenia nie mieli także ostrowianie. Raczej nie ma sensu rozdrapywać starych ran, bo wszyscy kibice doskonale pamiętają, co się działo nad Ołobokiem. Majowy bilans Arged Malesy? Dwa mecze i dwie porażki, na wyjeździe we Wrocławiu (tu Sparta nareszcie się przełamała) i u siebie z Motorem. Wówczas podopieczni trenera Mariusza Staszewskiego legitymowali się w lidze bilansem 0-6.

8.maja odbyły się elektryzujące derby, w których ZOOleszcz GKM podejmował For Nature Solutions Apatora. Spotkanie, ku niezadowoleniu kibiców gospodarzy, zakończyło się dwupunktowym zwycięstwem gości. A co było najciekawsze w tym meczu? Postawa Nickiego Pedersena i Patryka Dudeka. Panowie dali prawdziwy popis, tracąc punkty tylko w bezpośrednich pojedynkach. Duńczyk zakończył mecz z 17 "oczkami" na koncie, zaś wychowanek Falubazu uzbierał ich 15 i dołożył do tego bonus (obaj dokonali tego w 6 startach).

Drugi tydzień majowych zmagań dostarczył wiele emocji nie tylko w kujawsko-pomorskim. Po raz drugi w sezonie punkty stracił Stelmet Falubaz, który stoczył ekscytujący bój w Łodzi. Wtedy zaczęło się też zamieszanie związane z torem w Krośnie.

Skrajny weekend. Wielkie emocje na torze i poza nim

Do Miasta Szkła przyjechała Abramczyk Polonia i pokonała Cellfast Wilki jednym punktem (45:44), nie kryjąc oburzenia stanem toru. Trener Jacek Woźniak nazwał nawet cały mecz profanacją żużla. Zawodnicy obu ekip przyznawali, że bardziej walczą z nawierzchnią, aniżeli między sobą.

Najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Awizowany na 15 maja pojedynek pomiędzy Wilkami a Falubazem nie odbył się. Zdaniem władz zawodów, tor był nieregulaminowy, a co więcej stanowiący zagrożenie dla zawodników. Do meczu nie doszło, skończyło się walkowerem i skandalem.

Sytuacja odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Prezes Wilków, Grzegorz Leśniak, kilka miesięcy później przyznał w rozmowie z nami, że słowo śrubokręt wciąż można usłyszeć na krośnieńskim rynku.

14 maja, a więc dzień przed awanturą na Podkarpaciu, odbyło się ORLEN Warsaw FIM SGP of Poland na PGE Narodowym. Zawody można podsumować jako ogromny sukces całej dyscypliny, bo ściganie było przednie i dramatyczne. Najlepszy okazał się Max Fricke, dla którego z pewnością był to jeden z największych sukcesów w karierze. Podium uzupełnili Leon Madsen i Fredrik Lindgren. Polscy kibice nie mieli niestety powodów do zadowolenia, bo nie udało się odczarować słynnej klątwy. Żaden z naszych reprezentantów nie dojechał nawet do finału.

Zaskoczenie z Bawarii

Wspominając o majowych meczach, nie sposób nie odnotować świetnej postawy Trans MF Landshut Devils. Podopieczni Sławomira Kryjoma kontynuowali zwycięski marsz w górę tabeli i wyrośli na czarnego konia rozgrywek. Bawarczycy byli u siebie wprost bezlitośni. W maju wygrali kolejne dwa mecze u siebie (z Orłem i Wybrzeżem, a wcześniej pokonali Polonię) i o mały włos nie wywieźli punktów z Krosna (starcie zakończyło się wynikiem 47:43).

20 maja był dniem pogromów. Oprócz wysokiej porażki Arged Malesy z Motorem, częstochowski Włókniarz zmasakrował ZOOleszcz GKM Grudziądz. Brak Nickiego Pedersena był zbyt dotkliwy (Duńczyk doznał urazu w innych zawodach), a Lwy bezlitośnie robiły z gośćmi, co chciały. Starcie zakończyło się 40-punktowym zwycięstwem drużyny Lecha Kędziory.

Za to dwa dni później sytuacja była zupełnie odwrotna. Fogo Unia Leszno po pasjonującym spotkaniu pokonała toruńskiego Apatora 47:43. Niestety wielu kibiców zapamięta ten mecz głównie z kardynalnej pomyłki arbitra Krzysztofa Meyzy, który w kuriozalnych okolicznościach wykluczył Patryka Dudka, zamiast Piotra Pawlickiego. Decyzja nie tylko wywołała medialną burzę, ale i wpłynęła na końcowy wynik zawodów.

W drugim spotkaniu, notabene równie ciekawym, Betard Sparta pokazała, że wkracza na właściwe tory i choć nie bez problemów, to pokonała gorzowską Stal 46:44. Na uznanie zasługuje przede wszystkim końcówka zawodów, bo właśnie w niej wrocławianie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę (jeszcze po dziewiątym biegu goście prowadzili 29:25).

Hit, kolejny pogrom i rozjuszony Kolejarz

W tym samym dniu odbył się hit 1. Ligi, w którym Stelmet Falubaz gościł Abramczyk Polonię. Obronną ręką z tego spotkania wyszli miejscowi, którzy pokonali podopiecznych Krzysztofa Kanclerza i Jacka Woźniaka 48:42. Mecz mógł się podobać, ale w nim również nie zabrakło kontrowersji.

Wszystko przez wyścig 15. i decyzję arbitra, który wykluczył z jego powtórki Adriana Miedzińskiego. Przekreśliło to szansę na punkty dla Polonii, która mogła to spotkanie nawet wygrać. Część środowiska zarzuciła sędziemu brak konsekwencji i zanegowała słuszność tej decyzji.

Z kolei dzień później Wilki po raz drugi w sezonie nie pozwoliły wyjść rywalowi z "trzydziestki", roznosząc na wyjeździe w drobny mak Aforti Start (61:29).

Na uwagę zasługuje także postawa OK Bedmet Kolejarza. Wprawdzie opolanie rozpoczęli maj od porażki w meczu na szczycie z podrażnionym SpecHouse PSŻ (38:52), ale następne trzy spotkania rozegrali koncertowo. Najpierw wygrali z Optibet Lokomotivem Daugavpils (53:37), by następnie rozgromić Unię Tarnów na wyjeździe (57:33), a miesiąc zwieńczyć zdeklasowaniem na własnym obiekcie Budmax-Stal Polonię (65:24).

Kompromitacja

Wspominając maj, nie można zapomnieć o żużlowym weekendzie w Pradze. Błotnistym i dosyć deszczowym. 27 maja do Czech zjechali najlepsi młodzieżowcy z całego świata. Kuriozalne, nudne i trwające ponad trzy godziny zmagania ostatecznie wygrał Mateusz Cierniak i tym samym rozpoczął swój marsz po tytuł najlepszego juniora globu. Drugi był Francis Gust, a podium uzupełnił Petr Chlupac.

Dzień później było już nieco lepiej, choć nie powalająco. Grand Prix Czech zasłużenie wygrał Martin Vaculik, który w finale pokonał Taia Woffindena, Jasona Doyle'a i Macieja Janowskiego. Na plus na pewno dramaturgia, gdyż poza Słowakiem i Brytyjczykiem zawodnicy tracili punkty. Aż czterech żużlowców zakończyło rundę zasadniczą z zaledwie siedmioma "oczkami".

I tak dotarliśmy do końca miesiąca, bogatego w emocje, pogromy i niespodziewane wyniki. Dała też niestety o sobie znać ciemna strona żużla w postaci kontuzji, pomyłek sędziowskich i kuriozalnych zawodów.

Zobacz także:
Kasprzak odłożył kwestie finansów na bok. Będzie dopłacał do występów?
Kogo powinien oddać ZOOleszcz GKM? Były żużlowiec zabrał głos

Komentarze (1)
avatar
Tomek z Bamy
25.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Na przykład w Częstochowie tamtejszy Włókniarz pokazał moc i rozprawił się z Betard Spartą, która ku rozpaczy swoich kibiców przegrała trzeci mecz z rzędu". Czekanski po tym meczu plakal jak b Czytaj całość