Tuż po otrzymaniu odmowy przyznania licencji, Zdunek Wybrzeże Gdańsk zamiast wyrazić skuchę i przeprosić fanów, przeszło do ofensywy i zaczęło się tłumaczyć w dość zaskakujący sposób. Zachowanie gdańszczan dziwi tym bardziej, że do tej pory władze polskiego żużla nie decydowały się na tak radykalne ruchy przy drobnych niedociągnięciach i trudno wierzyć, by Wybrzeże potraktowano inaczej. Przedstawiciele klubu próbują jednak wmówić wszystkim, że to nie one odpowiadają za brak licencji.
Najpierw pojawiło się oficjalne oświadczenie klubu, w którym tłumaczono, że brak licencji to efekt "nieścisłości formalnych wynikających prawdopodobnie z błędów w komunikacji pomiędzy Klubem a Komisją Licencyjną". Nieco bardziej wylewny był sam prezes klubu z Gdańska, Tadeusz Zdunek, który zapewnił, że taka decyzja była spowodowana tym, że "potwierdzenia i wyjaśnienia gdzieś się zapodziały, ale nie u nas", czym dał jasno do zrozumienia, że wina leży również, a może przede wszystkim po stronie Komisji Licencyjnej. Podobny wniosek można zresztą wyciągnąć z oficjalnego oświadczenia, w którym wspominane są błędy komunikacyjne.
Na takie postawienie sprawy reaguje sama Komisja Licencyjna, którą poprosiliśmy o komentarz do sprawy.
ZOBACZ Fredrik Lindgren jasno wskazuje cel Motoru Lublin na sezon 2023!
- Zespół Licencyjny podejmuje decyzje na podstawie wszystkich dokumentów zgromadzonych w toku postępowania licencyjnego. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek zagubieniu przesyłanej przez kluby dokumentacji - odpowiedziała nam przewodnicząca Komisji Licencyjnej, Katarzyna Kalinowska.
Jednocześnie dodaje, że w sytuacji, gdy którykolwiek z klubów nie zgadza się z decyzją Zespołu Licencyjnego, uprawniony jest do złożenia odwołania do Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego, które w dniu 21 grudnia rozpatrzy ewentualne odwołania. Nie ma więc też szans, że Komisja sama naprawi swój "błąd", co pierwotnie też sugerowali przedstawiciele gdańskiego klubu.
Już wcześniej informowaliśmy, że brak licencji to przede wszystkim efekt opóźnionych płatności dla Wiktora Trofimowa. Zawodnik informował PZM o zaległych 74 tysiącach złotych i choć niedawno zaległości zostały spłacone, to nie wszystkie dokumenty trafiły ostatecznie do Komisji Licencyjnej. Klub tłumaczy to faktem, że faktura została wystawiona przez zawodnika z kilkumiesięcznym opóźnieniem w... listopadzie.
Poza gdańszczanami problem z licencją mają także przedstawiciele OK Bedmet Kolejarza Opole, którzy jeszcze w środę płacili ostatnie zaległe faktury swoim zawodnikom. Oni akurat przyznali się do opóźnień i w oświadczeniu wytłumaczyli to kibicom.
Czytaj więcej:
Zmienili nazwę i wywołali kontrowersje
Oni będą otwierać mecze Startu?