[tag=3623]
Grzegorz Zengota[/tag] był w tym sezonie ważnym ogniwem Eskilstuna Smederna w walce o Drużynowe Mistrzostwo Szwecji. Polak wystartował w szesnastu spotkaniach Bauhaus-Ligan, w których osiągnął średnią 1,5 punktu na bieg. Złożyły się na to 133 "oczka" w 84 biegach.
Nic dziwnego, że działacze widzieli zielonogórzanina również w przyszłorocznym składzie.
Jerker Eriksson w rozmowie z Eskilstuna Kuriren przyznał, że zaproponowano Polakowi ostatnie miejsce w drużynie.
- I nie chciał go przyjąć. Rozumiem go bardzo dobrze, bo byłby w trudnej sytuacji, która oznaczałaby konieczność walki o skład. Szkoda, że nie mogliśmy wypełnić tego ostatniego miejsca właśnie Grzegorzem, bo miał dobry sezon. Mamy jednak zasady, których musimy przestrzegać i podejmować decyzje, które czasem nie są dla nas najlepsze - dodał menadżer.
Problemem Zengoty była średnia będąca odpowiednikiem polskiego KSM-u. Eriksson przyznaje, że tak naprawdę musiał wybierać między reprezentantem Polski a Michaelem Jepsenem Jensenem i to właśnie z Duńczykiem parafowano stosowne dokumenty.
W tej chwili nie wiadomo, czy Zengocie uda się znaleźć jakikolwiek klub w Szwecji.
Czytaj także:
Kibice płacili jego rachunki w barze
Kusiła go PGE Ekstraliga, ale z tego powodu do niej nie trafił
ZOBACZ Trener rozchwytywany jak renomowany zawodnik. Mówi, kiedy wszystko powinno się wyjaśnić