Żużel. Stal Gorzów spłaca kredyt, który zaciągnął Marek Grzyb. "To była tylko inwestycja"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik i kibice Moje Bermudy Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik i kibice Moje Bermudy Stali Gorzów

Stal Gorzów może lada chwila zostać mistrzem Polski, ale dane zawarte w ostatnim sprawozdaniu finansowym są niepokojące. Wynika z nich, że klub ma spore zobowiązania i że znowu spłaca kredyt. Prezes odpowiada, że to inwestycja.

Najnowsze sprawozdanie finansowe Stali Gorzów obejmuje okres od 1 stycznia 2020 do 31 października 2021 roku, a więc dotyczy czasu, kiedy prezesem klubu był Marek Grzyb, który obecnie przebywa w areszcie pod zarzutem prania brudnych pieniędzy.

Warto podkreślić, że spółki na przygotowanie takiego dokumentu mają sześć miesięcy od daty końca roku obrachunkowego. Stal musiała zatem zrobić to do końca marca bieżącego roku, ale ze względu na pandemię ten czas został wydłużony o trzy miesiące. Później następuje zatwierdzenie przez Walne Zgromadzenie, a następnie publikacja, która też trwa. To wyjaśnia, dlaczego dokument ujrzał światło dzienne dopiero niedawno.

Na wstępie warto przypomnieć, że w grudniu 2020 roku Marek Grzyb ogłosił światu, że Stal spłaciła ostatnią ratę kredytu, który został poręczony przez miasto siedem lat wcześniej i opiewał na kwotę 3,5 miliona złotych. Były prezes przekonywał wtedy, że klub nie będzie mieć już kuli u nogi i dzięki temu będzie mógł normalnie funkcjonować. Ze sprawozdania finansowego, które obejmuje czas do 10 miesięcy po tym, jak padły te słowa, wynika jednak, że gorzowski klub... zaciągnął kolejny kredyt na kwotę około 1,6 mln złotych.

ZOBACZ WIDEO Polscy zawodnicy żądają astronomicznych kwot. Władze chciały to ukrócić?

To jednak nie wszystko, bo kiedy Grzyb obejmował Stal, to poziom zobowiązań wobec dostawców towarów i usług (to w przypadku Stali dotyczy także wynagrodzeń żużlowców) wynosił około 610 tysięcy złotych. Na dzień 31 października 2021 roku ta kwota wzrosła do około 1 243 000 zł, a więc uległa podwojeniu. Te wszystkie dane są zawarte w najnowszym sprawozdaniu.

Dodajmy, że dokument nie obejmuje trwającego sezonu 2022, przed którym poziom finansowania zawodników z pewnością wzrósł. Poza tym należy przypomnieć, że za klubem ciągnie się kwestia miejskiej dotacji na sekcję piłki ręcznej. Sprawę cały czas bada prokuratura. Trudno zatem nam ocenić, jaka jest w tej chwili realna sytuacja finansowa Stali Gorzów.

W tym miejscu warto przywołać jeszcze jedną datę. W marcu 2021 roku Marek Grzyb, który był także prezesem stowarzyszenia Stal Gorzów, odwołał radę nadzorczą, na czele której stał przewodniczący Grzegorz Lewandowski. To właśnie on alarmował wtedy byłego szefa Stali, że przychody klubu nie korespondują z jego kosztami. Jego zdaniem Stali mogło zabraknąć około dwóch milionów złotych, by spiąć budżet. Po zsumowaniu wszystkich zobowiązań, które wynikają ze sprawozdania finansowego, można mówić o kwocie na poziomie 2,2 mln złotych.

- Te dane nie są dla mnie żądną niespodzianką i pokazują, że wyliczenia poprzedniej rady były prawdziwe. Mówiliśmy, że klubowi zabraknie około dwóch milionów złotych, by zrealizować budżet. Wszystko wskazuje na to, że tak się stało i że braki zostały zasypane kredytem i wzrostem zobowiązań - mówi nam teraz Lewandowski.

- Na podstawie tych danych uważam, że sytuacja Stali jest trudna. Proszę pamiętać, że wszystkie kluby PGE Ekstraligi otrzymują podobne pieniądze z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. Do tego dochodzą miejskie dotacje, wpływy od sponsorów oraz ze sprzedaży biletów i karnetów. To powinno wystarczyć na bieżącą działalność, a Stal musi wygenerować dodatkowe dwa miliony, by spłacić swoje zobowiązani - tłumaczy Lewandowski.

- Dodam, że część z nich z pewnością jest już realizowana, bo ze sprawozdania jasno wynika, że część tego kredytu to zobowiązania krótkoterminowe, a więc wymagane do 12 miesięcy. Jest jednak jeszcze druga część zobowiązań. To kredyt długoterminowy. Nie wiemy, jaki procent tej kwoty został już uregulowany. To okaże się, gdy zobaczymy kolejne sprawozdanie. Mam jednak nadzieję, że nowy zarząd postanowi teraz pokazać grubą kreską, w jakiej kondycji przejął klub. To już pytanie do nich. Na razie trzymam kciuki za drużynę i życzę jej, by w Lublinie wywalczyła kolejny tytuł mistrzowski - kontynuuje.

W związku z wątpliwościami, które wynikają z lektury ostatniego sprawozdania finansowego Stali Gorzów, postanowiliśmy skontaktować się z prezesem Waldemarem Sadowskim. Obecnego szefa klubu poprosiliśmy o ustosunkowanie się do wszystkich przedstawionych powyżej danych. Rozmowa znajduje się poniżej.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Czy Moje Bermudy Stal Gorzów spłaca obecnie jakikolwiek kredyt? Jeśli tak, to dlaczego został on zaciągnięty?

Waldemar Sadowski, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów: Stal działa jak każda inna firma. To oznacza, że generuje koszty, wykazuje przychody, posiada zobowiązania i należności, a w uzasadnionych ekonomicznie przypadkach inwestuje. Sezonowość "branży" gołym okiem jest widoczna nawet dla laika, dlatego dla celów zachowania płynności finansowej zaciąga się kredyty. Zaciąga się je również na potrzeby inwestycji. Tak było w naszym przypadku. Budowaliśmy nowe loże i wymagało to zaciągnięcia kredytu.

Warto zauważyć, że jest to tzw. inwestycja na obcym środku trwałym, bo stadion należy do miasta, czyli bez możliwości zabezpieczenia np. hipoteką. Mimo to uzyskaliśmy na ten cel kredyt. Jeśli ktoś wie, jak to się odbywa, to zapewne ma świadomość, że nasza kondycja finansowa pozwalała taki kredyt zaciągnąć. Mało tego, mamy również po stronie zobowiązań umowy leasingowe. W międzyczasie, co nie jest to wydarzeniem godnym uwagi, wzięliśmy leasing na auto osobowe dla przedstawiciela handlowego. Dla kogoś, kto prowadzi firmę, takie sytuacje nie powinny być niczym nadzwyczajnym.

Ze sprawozdania finansowego Stali Gorzów wynika, że poziom zobowiązań wobec dostawców towarów i usług wzrósł z około 610 tysięcy złotych do ponad 1,2 mln złotych. Z czego to wynika?

Z ciężkiej pracy wszystkich ludzi w Stali. Takie przedstawienie sprawy wprowadza w błąd, ponieważ po stronie należności nastąpił również wzrost z 933 tysięcy do około 1,3 mln. Same przychody wzrosły o 20 proc. porównując ten sam okres. Jeżeli się więcej sprzedaje, to i się więcej kupuje. To przecież oczywiste. Poza tym patrząc na sprawozdania finansowe pozostałych klubów z czołówki PGE Ekstraligi można wywnioskować, że zobowiązania na poziomie 2-3 milionów są normalną sytuacją.

Czyli zobowiązanie, o którym rozmawiamy w przypadku Stali, jest związane wyłącznie z inwestycją?

Zobowiązanie, o które pan pyta, jest właśnie związane z inwestycją, a w złożonym sprawozdaniu również widać zwiększenie inwestycji. Dzięki inwestycjom w przyszłości będziemy mieli większe przychody. Dodam również, że porównywanie zobowiązań podczas trwania sezonu mija się z celem, ponieważ wiadomo, że zawodnicy wystawiają nam faktury, które opłacamy na bieżąco.

Jeśli dobrze rozumiem, to nadal podtrzymuje pan, że jako nowy prezes zastał klub w dobrej kondycji?

Klub zastałem w takiej sytuacji, jaka jest teraz. Ja naprawdę nie jestem czarodziejem, a jako prezes funkcjonuję dopiero od 100 dni. Jeśli nie ma meczów, to nie ma wpływów z biletów, a koszty stałe pozostają. W takich sytuacjach pomocą są między innymi kredyty, o które mnie pan pyta. Mogę dodać, że jedynym problemem, jaki zastałem, były bardzo szerokie plany inwestycyjne bez ekonomicznego uzasadnienia i z tego powodu je wstrzymałem. Jedną z nich była planowana budowa muzeum. Ten temat został odłożony w czasie. Pozostawiłem natomiast inwestycje, które były już rozpoczęte i które przyniosą spółce dodatkowe przychody.

Co zobaczymy zatem w sprawozdaniu finansowym Stali za sezon 2022?

Mogę powiedzieć, czego się spodziewam. Bardzo trudnej sytuacji, bo widzimy, co dzieje się na rynku. Nikt nie wie, jaka czeka nas przyszłość. Jest wojna, inflacja, kryzys energetyczny. Nikt z nas prezesów klubów bez względu na dyscyplinę nie potrafi przewidzieć nawet wpływów z biletów. Sytuacja ekonomiczna rodzin jest bardzo trudna. Z tego również powodu bilety na nasz finał były tylko o 15 zł droższe od cen na inne mecze. Na koniec chciałbym powiedzieć nie tylko jako prezes Stali Gorzów, ale również jako biznesmen, że czekają nas wszystkich bardzo trudne czasy. Dotknie to każdego z nas i stanie się tak nie ze względu na dane finansowe, które publikują kluby sportowe, lecz na sytuację makroekonomiczną.

Zobacz także:
Czy Fricke przejdzie do GKM-u?

Źródło artykułu: