Pod koniec czerwca Fredrik Lindgren dość niespodziewanie ogłosił, że robi sobie przerwę od żużla. Szwed wytłumaczył to problemami zdrowotnymi i zmaganiem się z long-COVID. Po kilkunastu dniach zawodnik zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa powrócił na motocykl. Teraz w rozmowie z "Expressen" postanowił opowiedzieć ze szczegółami o kulisach tamtej decyzji.
Jak się okazało, 36-latek przeżył załamanie nerwowe i zmagał się z depresją. W tej sytuacji to żona zaleciła mu przerwę od startów. - To ona powstrzymała mnie przed dalszą jazdą. Zrobiła to z miłości - wyznał Lindgren w szwedzkiej prasie.
Przerwa w startach pomogła Szwedowi w naładowaniu baterii i mentalnym resecie. W najbliższy weekend Lindgrena czeka występ w GP Wielkiej Brytanii w Cardiff. Turniej w stolicy Walii to dla niego szansa, by zrobić kolejny krok w kierunku medalu mistrzostw świata. Obecnie żużlowiec zajmuje piąte miejsce w cyklu SGP z 51 punktami. Do drugiego Leona Madsena traci tylko 9 "oczek".
ZOBACZ WIDEO Marek Kępa: Kluby powinny sobie radzić bez KSM
- Czuję, że wracam do formy. Jeśli będę w stanie to utrzymać, to mam duże szanse na medal. Jesteśmy dopiero w połowie mistrzostw - skomentował Lindgren.
Szwedzki żużlowiec zdradził przy tym, że nadal nie jest w 100 proc. zdrowy. - Miałem problemy z łapaniem tchu, gdy pojawił się u mnie long-COVID. Myślałem, że to już koniec, aż pod koniec maja problem powrócił - zdradził reprezentant Szwecji, któremu z pomocą przyszedł nowy lek oraz specjalny inhalator.
- Gdy dochodzi do ataku, to mam problem złapać powietrze. Trudno to wytłumaczyć, ale jest to niezwykle bolesne doświadczenie. Oddychanie to podstawowa rzecz, zwykle nawet nie myślisz o tym, że oddychasz. Gdy jednak dopadają cię takie problemy, to musisz nagle zacząć myśleć o tym, w jaki sposób oddychasz. To trudne pod względem fizycznym, jak i psychicznym - stwierdził Lindgren.
Zawodnik częstochowskich "Lwów" w ostatnich miesiącach zmagał się również z depresją. To właśnie załamanie nerwowe sprawiło, że przedwcześnie zakończył sezon 2021. Chociaż Lindgren wrócił na motocykl, to walka z depresją nie jest u niego zakończona.
- Gdy powróciły u mnie problemy zdrowotne, to pojawił się też stres. Miałem przerwę w startach i czułem się, jakbym kroczył w kierunku ciemności, w której nie chcę być. Czułem się wtedy tak kiepsko, że nie życzyłbym tego nawet najgorszemu wrogowi - wyjawił Lindgren.
W trudnym okresie wsparcie Lindgrenowi zapewniła małżonka - Carolina Jonasdotter. - Ona znaczy dla mnie wszystko. To ona powstrzymała mnie od dalszej jazdy jesienią ubiegłego roku, bo ja chciałem dalej się ścigać. Zrobiła to z miłości i troski o mnie. Jestem niezmiernie wdzięczny, że jest przy mnie - podsumował żużlowiec.
Czytaj także:
Giełda transferowa w PGE Ekstralidze praktycznie wygaszona
Jeden z liderów zostaje w Trans MF Landshut Devils