Żużel. To mogło zwiększyć szanse Falubazu w starciu z Orłem. "Byłem zmuszony odmówić"

WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: kibice Falubazu Zielona Góra
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: kibice Falubazu Zielona Góra

Nie tak kibice Stelmet Falubazu wyobrażali sobie start play-offów w wykonaniu ich drużyny. Zespół z Zielonej Góry wyraźnie uległ łodzianom i będzie musiał bardzo się postarać, żeby odrobić straty na domowym torze.

Trudno się dziwić, że po takim występie przyszedł czas na rozważania, co zawiodło. Stelmet Falubaz mógł nacieszyć się prowadzeniem tylko po pierwszym biegu. Później do głosu doszli gospodarze, którzy z każdym wyścigiem prezentowali się coraz lepiej, a od połowy zawodów zaczęli odskakiwać zielonogórzanom. Orłom nie przeszkodziły nawet wcześniejsze intensywne opady deszczu. Zdaniem miejscowych zawodników, pogoda specjalnie nie wpłynęła na stan toru i nie spowodowała utraty jego atutu.

Podopieczni trenera Marka Mroza nie byli sobą

Do podobnych wniosków mogły dojść także osoby postronne, śledzące poczynania obu ekip. Już na pierwszy rzut oka było widać, że przyjezdni, z wyjątkiem Rohana Tungate'a i Krzysztofa Buczkowskiego, nie czują się najlepiej na stadionie przy ulicy 6-go Sierpnia 71. Jak się okazało, sztab szkoleniowy Falubazu miał wcześniej pomysł, jak pomóc zawodnikom w przygotowaniu do tego spotkania, który jednak nie wypalił z przyczyn niezależnych od klubu.

ZOBACZ WIDEO Marek Kępa: Kluby powinny sobie radzić bez KSM


- Podjęliśmy próbę dogadania się z For Nature Solutions Apatorem, gdyż chcieliśmy potrenować na ich stadionie. Geometria torów w Toruniu i Łodzi jest dosyć zbliżona, stąd taka koncepcja. Zwróciliśmy się w tej sprawie z prośbą do trenera Roberta Sawiny, ale spotkaliśmy się z odmową. Byliśmy zmuszeni więc radzić sobie inaczej. Czy to rozwiązanie wpłynęłoby na losy meczu? Nie wiem, trudno powiedzieć. Szczerze mówiąc, mogłoby być różnie. Niemniej, nie ma teraz co gdybać. Przegraliśmy pierwszy mecz i skupiamy się już na rewanżu. Cały czas pozostajemy w grze i cel jest ten sam. Wiemy, co trzeba zrobić. Musimy odrobić straty u siebie, najlepiej z dużą nawiązką. Na pewno nas na to stać, a cała reszta to już historia - zapewniał menedżer drużyny Tomasz Szymankiewicz.

Najważniejsze jest dobro klubu

Trener Robert Sawina przyznał, że Tomasz Szymankiewicz zwrócił się do niego z prośbą o pomoc i że był zmuszony mu odmówić. Szkoleniowiec Aniołów zauważył, że najważniejsze jest dla niego dobro klubu i kierując się nim nie wahał się, żeby podjąć taką decyzję. Złożyły się na to aż dwie kwestie.

- Rzeczywiście rozmawiałem z panem Szymankiewiczem, który poprosił o możliwość treningu na Motoarenie. Odmówiłem, a przyczyna jest prosta. Sezon wkracza w decydującą fazę, mamy naprawdę napięty harmonogram. Nieustannie na naszym obiekcie przeprowadzane są treningi i to nie tylko zespołowe. W ubiegłym tygodniu indywidualnie sprawdzali tor Paweł Przedpełski i Patryk Dudek. Ponadto trenował także cały zespół. Mecz z Betard Sparta Wrocław był dla nas bardzo ważny, robiliśmy wszystko, żeby wypaść w nim jak najlepiej. Nie jest tajemnicą, że także dbamy o atut toru. Nie chcieliśmy ryzykować w żaden sposób, że wypłyną jakieś informacje co do jego stanu. Ten okres jest zbyt ważny. Biorąc pod uwagę dobro klubu, podjąłem taką decyzję i odmówiłem Falubazowi - przyznał Robert Sawina.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
-
Jack Holder i Adam Ellis dali zwycięstwo Sheffield Tigers.
Janusz Ślączka: Kontuzje popsuły nasze plany. Liczyliśmy na więcej w tym sezonie

Źródło artykułu: