Żużel. Podzielone zdania po upadku Zmarzlika w Toruniu. "Niech eksperci się wypowiadają"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

For Nature Solutions Apator Toruń pokonał w niedzielę na własnym torze Moje Bermudy Stal Gorzów (47:43). O wszystkim decydował ostatni bieg wygrany przez gospodarzy podwójnie. Oto, co po meczu powiedzieli bohaterowie tego starcia.

Trzy mocne uderzenia Moje Bermudy Stali Gorzów w pierwszej serii startów sprawił, że po czwartym wyścigu na tablicy wyników na Motoarenie im. Mariana Rosego widniał rezultat 16:8 dla gości. Dopiero w kolejnej fazie spotkania podopieczni Roberta Sawiny zaczęli wygrywać, ale prowadzenie gorzowian utrzymywało się, aż do jedenastego wyścigu.

- Trzeba zapytać gospodarzy, co się stało, że przegrali pierwszą serię. My lepiej odczytaliśmy warunki torowe, a później widziałem, że polewaczka polewała łuki oraz prostą przeciwległą, a startu nie ruszała, więc pewnie takie były sugestie. To jest prawo gospodarza. Miejscowi mają mocną czwórkę zawodników, a jeśli robi się prezenty, to trudno z nich nie skorzystać, a mówię tutaj o biegach 11 i 14. To był klucz do tego wszystkiego - powiedział po meczu w mixzonie Stanisław Chomski.

We wspomnianym jedenastym biegu dnia jechał Patrick Hansen, który na "dzień dobry" niespodziewanie pokonał Roberta Lamberta, a w tym jedenastym popełnił błąd, który wykorzystał Paweł Przedpełski i wraz z Lambertem dowieźli 5:1, co pozwoliło na moment wyjść gospodarzom na prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO Rożne strategie Rosjan w walce o powrót do startów. Która okaże się skuteczna?

- Byłby na pewno wyróżniony, ale za błąd w jedenastym biegu, który rzutował na wyniku meczu, to nie jest to dobra ocena. On zna język polski, wie co się pisze i kogo powinienem wystawić w składzie, a kogo nie. Ja czasem też wchodzę w ich skórę. Na odprawie pomeczowej wytknąłem te błędy, a kto popełniał ich mniej, to wygrał - dodał trener Moje Bermudy Stali.

O losach spotkani decydowała ostatnia, czyli piętnasta gonitwa. W niej w pierwszej odsłonie upadł Bartosz Zmarzlik, którego wywiózł nieco szerzej Patryk Dudek. - Ja się cały czas uczę jeździć na żużlu i uważam, że pojechałem tak, jak jeżdżą najlepsi w Grand Prix. Była walka w pierwszym łuku, a wiedzieliśmy, że to był decydujący bieg i cóż... Myślę, że Bartek w tej sytuacji pojechałby tak samo - przyznał zielonogórzanin.

Zdania dotyczące tego, jaka powinna być decyzja sędziego była podzielona. Ostatecznie Michał Sasień dopuścił do powtórki pełną obsadę. - Ja nie będę żadnych opinii podzielał, bo ja nie jestem sędzią. On jest na górze i lepiej tam widzi, więc zakończmy na tym dyskusję. Sędzia zadecydował tak, a nie inaczej i niech eksperci się wypowiadają, czy to było dobrze, czy źle - skomentował Chomski.

Patryk Dudek nie ukrywał, że przed powtórką nie obawiał się tego, jak ten wyścig się potoczy, ale przede wszystkim momentu startowego, by znaleźć dobre miejsce na trzecim polu startowym. Wiedział, że z prawej strony ma Zmarzlika. - Były to bardzo twarde pola, a ja jechałem tylko raz z pierwszego, gdzie było wyśmienicie, a pozostałe, to trochę loteria. Szukałem, by się dobrze ustawić, bo pierwsze pole miało handicap, a trzecie i czwarte w końcówce było uzależnione od tego, kto, jak trafił z koleiną.

Gorzowianie cały czas wierzą w przebudzenie Patricka Hansena. Pierwszy jego wyścig na Motoarenie mógł napawać optymizmem, ale w kolejnych startach już tak dobrze nie było. Marek Cieślak przyznaje, że w Duńczyku drzemie ogromny potencjał i będzie on kluczem do sukcesu Moje Bermudy Stali Gorzów.

- Pogubił się sprzętowo. Jak się nie ma pewności sprzętowej, to się nie wjedzie tam, gdzie trzeba. To nie był ten Hansen, ale potrafił wytrzymać napór ataków Roberta Lamberta, więc jak można go wyhamować. Sport żużlowy nie jest taki, jak inne sporty drużynowe, że raz pojedzie ten, a raz ktoś inny. Raz, że to są pieniądze, bo jak nie jedziesz, to nie zarabiasz, a role w zespole muszą być podzielone. To, ze szansę dostaje Wiktor, to z całym szacunkiem, jakaś kolejność musi być - zakończył Chomski.

Czytaj także:
Rosjanie zaczną krytykować Putina? "O to w tym chodzi"
Tajemnicę zabrał do grobu. Przyjaciel mówi o szoku i niedowierzaniu

Źródło artykułu: