24-latek w tym roku powrócił do żużla po dłuższej przerwie, ale mimo to wciąż bardzo oszczędnie gospodaruje siłami. Choć problemy ze zdrowiem na szczęście go omijają, to do tej pory zawodnik wystąpił w zaledwie 10 meczach PGE Ekstraligi, turnieju Grand Prix w Warszawie oraz czterech meczach Bauhaus-Ligan. Od 21 maja częstotliwość startów jest jeszcze mniejsza, bo od tego momentu żużlowiec tylko pięciokrotnie występował w zawodach.
Problemu pewnie by nie było, gdyby nie to, że Maksym Drabik po znakomitym początku sezonu, notuje w ostatnim czasie nieco słabsze występy. Jedną z przyczyn może być właśnie mała liczba okazji do rywalizacji. Drabik mógłby co prawda startować w Ekstralidze U24, eliminacjach IMP i innych imprezach, ale z nieznanych powodów nie podejmuje wyzwania. Co gorsza, w ostatnim czasie nie występuje także w meczach ligi szwedzkiej.
- Nie znam jego relacji ze szwedzkim klubem, ale proszę zwrócić uwagę, że po wprowadzeniu limitu zagranicznych lig, żużlowcy nie mają już tylu imprez co kiedyś. Zresztą nie wydaje mi się, by to był właśnie powód ostatnich nieco słabszych meczów. Przecież Maksym w kwietniu miał jeszcze mniej okazji do jazdy, a spisywał się doskonale. Moim zdaniem ma podobne problemy sprzętowe, jak jeszcze niedawno Jarosław Hampel i wciąż szuka rozwiązania - wyjaśnia menedżer Motoru Lublin, Jacek Ziółkowski.
ZOBACZ WIDEO Ogromne problemy brytyjskiego żużla. To dlatego nie poszli śladem Polski
Jednocześnie słabsza forma Drabika w ostatnich kilku meczach nie powoduje w klubie zbyt dużej nerwowości.
- Zawsze życzyłbym sobie kryzysów, podczas których mój zespół będzie wygrywał mecz wyjazdowy w Lesznie. Jeśli chodzi o Drabika, to sześć punktów i bonus na wyjeździe, to nie jest zły wynik. Problem jednak w tym, że znakomitym początkiem sezonu Maksym znacznie podniósł oczekiwania kibiców i dlatego teraz musi mierzyć się z pytaniami o słabszą formę - dodaje Ziółkowski.
Czytaj więcej:
W końcu dorósł do żużla
Polonia Bydgoszcz na drodze do awansu do elity