Unia Tarnów z dużymi nadziejami jechała na niedzielne spotkanie do Piły. Stanisław Burza mógł tego dnia liczyć m.in. na Oskara Bobera, który obiekt w Grodzie Staszica zna doskonale, bowiem pokonał na nim w barwach miejscowej Polonii wiele okrążeń.
Nic dziwnego, że to on był odbiorcą największej liczby pytań przed startem meczu. - Co mogłem, to chłopakom podpowiedziałem. Nawierzchnia w Pile jednak się zmieniła, jest twardsza i mniej można się rozpędzać i ścigać. Ja też uczyłem się tego na bieżąco. W jednym wyścigu, kiedy było dużo polane wody, to nie mogłem napędzić motocykla. Na kolejny bieg nic nie zmieniałem i wygrałem z dużą przewagą - przyznał po meczu Bober w rozmowie z polskizuzel.pl.
Oskar Bober w niedzielę wywalczył dziesięć punktów, a trzykrotnie mijał linię mety na pierwszej pozycji. - Ogólnie nie było najgorzej. W pierwszym biegu pomyliłem zębatkę, próba toru mnie zmyliła. Później wszystko było już w miarę dobrze. W jednym biegu tak wyszło, że przyjechałem trzeci. Było dużo wody i nie miałem jak się rozpędzić, a start nie był aż taki, żeby z tego wygrać - dodał.
Tarnowianie dzięki zainkasowaniu trzech punktów awansowali na czwarte miejsce. Drużyna z Mościc dałaby wiele, aby to miejsce utrzymać po zakończeniu rundy zasadniczej. - Odnieśliśmy ostatnio dwa cenne zwycięstwa, ale czeka nas jeszcze dużo pracy, żeby wejść do play-off. Być może jeszcze nie wszystko stracone, zobaczymy, jak będzie po 12. meczu. Poczyniliśmy krok do przodu, nie wszystko jeszcze stracone - zakończył.
Czytaj także:
Jeździ na żużlu 13 lat, a taki wynik wykręcił po raz pierwszy
Gwiazda ligi na mecze jeździ koleją. Wszystko przez drożyznę
ZOBACZ WIDEO Ogromne problemy brytyjskiego żużla. To dlatego nie poszli śladem Polski