O dosyć nietypowej porze, bo o godzinie 11 rozpoczęła się rywalizacja w środowej rundzie Drużynowych Mistrzostw Polski w grupie "B". Zawodnicy muszą zmagać się nie tylko z rywalami, ale również mocno kurzącym się torem, wobec czego co dwa biegi mamy chwilę przerwy na dodatkowe polewanie nawierzchni.
Niestety, ale na domiar złego jesteśmy świadkami upadków niedoświadczonych żużlowców. Dwa razy z torem zapoznał się m.in. uznawany za spory talent Bartosz Bańbor, który jeden z upadków zakończył w karetce i koniecznością wizyty w szpitalu.
Podopieczny Dawida Lamparta po raz pierwszy upadł w piątym biegu dnia. Rywalizował on wówczas o trzy punkty z Wiktorem Firmuga, jednak na drugim łuku trzeciego okrążenia podniosło motocykl rzeszowianina, który wjechał w kolegę z Tarnowa, który reprezentuje barwy Motoru Lublin.
ZOBACZ WIDEO Janowski odpowiada na słowa Hancocka: Mogę walczyć o mistrzostwo świata
Do drugiej sytuacji doszło w 12. biegu. Ze startu Bańbor wyszedł najlepiej, ale na pierwszym łuku objechał go Jan Rachubik. Zawodnik Texom Stali Rzeszów nie zamierzał odpuszczać. Doszło między nimi do kontaktu.
Skończyło się to fatalnym upadkiem obu zawodników. Przy Bańborze szybko pojawiła się karetka, która zabrała żużlowca do szpitala na szczegółowe badania. W przypadku Rachubika oględziny trwają na miejscu.
Czytaj także:
Zirytowany Bartosz Zmarzlik. "Nie o to chodzi w żużlu"
Lawina hejtu w kierunku menedżera Startu. Wojsko go na to przygotowało