W tym artykule dowiesz się o:
Niespodziewany zwycięzca w Klingenthal
Dwie poprzednie inauguracje Pucharu Świata przyniosły dość niespodziewane rozstrzygnięcia. W premierowym konkursie sezonu 2013/2014 sensacyjnie triumfował Krzysztof Biegun, a rok później pierwsze zwycięstwo w karierze odniósł Roman Koudelka. Po tych wiktoriach losy obu zawodników potoczyły się jednak zupełnie inaczej. Biegun szybko stracił koszulkę lidera cyklu i przez kolejne dwa sezony miał duże problemy w ogóle ze zdobywaniem punktów. Z kolei Koudelka do końca sezonu pozostał w czołówce, a oprócz konkursu w Klingenthal wygrał także zawody w Lillehammer, Engelbergu i Sapporo.
Noriaki Kasai wygrał w Kuusamo
Po kilku słabszych latach niezniszczalny 43-letni skoczek zanotował znaczącą zwyżkę formy pod koniec sezonu 2012/2013. Dwa czwarte miejsca podczas lotów narciarskich w Planicy tak rozochociły Japończyka, że w kolejnym sezonie wygrał po dziesięciu latach przerwy konkurs Pucharu Świata. Szczęśliwą miejscowością okazało się austriackie Bad Mitterndorf. Na kolejny triumf reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni nie musiał już tak długo czekać. Jeszcze w 2014 roku Kasai triumfował w pierwszym z dwóch indywidualnych konkursów w Kuusamo. Wygrywając zawody w wieku 42 lat, Japończyk stał się najstarszym triumfatorem konkursu w historii cyklu. Cały sezon 2014/2015 Kasai ukończył na wysokim szóstym miejscu w klasyfikacji generalnej (1137 oczek). Jak zapowiada sam zainteresowany to jeszcze nie koniec, bowiem Japończyk planuje skakać minimum do Igrzysk Olimpijskich w Pyeongchang 2018.
Niżny Tagil zadebiutował w Pucharze Świata, a Anders Fannemel odniósł premierowe zwycięstwo
Rosyjski Niżny Tagil po raz pierwszy w historii gościł zawodników walczących o Kryształową Kulę. Konkursy, zwłaszcza drugi, nie były udane dla reprezentantów Polski. W niedzielnych zawodach upadli Dawid Kubacki i Klemens Murańka. Z kolei Piotr Żyła po uzyskaniu zaledwie 99 metrów nie awansował do drugiej serii, mimo że dzień wcześniej zajął dobre dziesiąte miejsce. Rosyjski obiekt był jednak bardzo szczęśliwy dla Andersa Fannemela, który wygrywając sobotni konkurs odniósł premierowy triumf w karierze. W poprzednim sezonie Norweg zwyciężył jeszcze w Titisee-Neustadt.
Stefan Kraft triumfuje w 63 Turnieju Czterech Skoczni, a Kamil Stoch wraca do rywalizacji
W porównaniu do poprzednich sezonów Kamil Stoch nie jechał na Turniej Czterech Skoczni jako jeden z głównych faworytów. Co więcej, sympatycy dwukrotnego mistrza olimpijskiego cieszyli się, że w ogóle ich ulubieńca będą mogli zobaczyć w tym turnieju. Stoch właśnie w Oberstdorfie powrócił do skakania po miesięcznej absencji w zawodach i w pierwszym konkursie 63 edycji turnieju narobił sporych apetytów na sukces. Mistrz świata z Val di Fiemme zajął na Gross-Titlis-Schanze (HS137) czwarte miejsce po kapitalnym drugim skoku. W następnych trzech konkursach nie było już tak dobrze, a pasjonująca walka o triumf w całych zawodach rozegrała się pomiędzy Austriakami. W pojedynku Stefan Kraft kontra Michael Hayboeck lepszy okazał się pierwszy z wymienionych.
Dwa upadki Simona Ammanna podczas 63 Turnieju Czterech Skoczni
Czterokrotny mistrz olimpijski nie ma najlepszych wspomnień z poprzedniej edycji tego niezwykle prestiżowego turnieju. Przed rozpoczęciem zmagań w Niemczech i Austrii Simon Ammann był wymieniany jako jeden z głównych faworytów rywalizacji. Szwajcar swoje szanse na wysokie miejsce w turnieju pogrzebał przez upadek w Oberstdorfie. Jakby tego było mało, Ammann zaliczył także wywrotkę w drugiej serii konkursu w Bischofshofen. Ten upadek był jednak znacznie poważniejszy. Po lądowaniu Szwajcarowi rozjechały się narty, uderzył głową o zeskok, stracił przytomność i został odwieziony do szpitala. Mistrz świata z Sapporo wrócił do rywalizacji w Falun, ale na najważniejszej imprezie sezonu nie odniósł sukcesu.
Zakopane znów magicznym miejscem dla Kamila Stocha
Zaledwie sześć konkursów potrzebował Polak, by po kontuzji znów stanąć na najwyższym stopniu podium Pucharu Świata. Co więcej, dwukrotny mistrz olimpijski nie mógł sobie wymarzyć chyba lepszego miejsca na taki powrót niż Wielka Krokiew (HS134). Przy gęstej mgle, ale wspaniale dopingującej publiczności, Stoch w wielkim stylu sięgnął po swój trzeci indywidualny triumf w Zakopanem. Wcześniej główny zainteresowany wygrywał w stolicy polskich Tatr w 2011 i 2012 roku. Po trzeciej wiktorii w Zakopanem, Stoch wygrał jeszcze konkurs w Willingen i stanął na podium zawodów w Sapporo, Titisee-Neustadt i Oslo.
Rune Velta mistrzem świata na skoczni normalnej w Falun
Kamil Stoch, Anders Fannemel, Stefan Kraft, Roman Koudelka, Peter Prevc i przede wszystkim Severin Freund - te nazwiska najczęściej padały z ust ekspertów typujących medalistów mistrzostw świata. Tymczasem nie po raz pierwszy na tak ważnej imprezie zwycięzcą okazała się osoba z drugiego szeregu. Takim mianem należało wówczas określić Rune Velte - solidnego rzemieślnika, ale bez fajerwerków w postaci triumfów. W sezonie 2014/2015 przed mistrzostwami globu Norweg stanął na podium tylko w Willingen. Co więcej Velta nadal nie ma na swoim koncie wiktorii w pojedynczym konkursie Pucharu Świata. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczny Alexandra Stoeckla zdobył niespodziewanie mistrzostwo świata na skoczni normalnej w Falun i brązowy krążek na dużym obiekcie.
Brązowy medal polskiej drużyny na mistrzostwach świata w Falun
Po indywidualnych konkursach w Falun trudno było znaleźć uśmiechy na twarzach polskich zawodników i sztabu szkoleniowego. Zawody w Szwecji pokazały, że Kamil Stoch nie zdążył nadrobić braków treningowych spowodowanych kontuzją. Gorycz porażki tylko lekko osłodziły ósma pozycja Jana Ziobry na obiekcie normalnym i dziewiąte miejsce Piotra Żyły na skoczni dużej. Kiedy na Łukasza Kruczka zaczęto już wylewać wiadro pomyj, na ratunek szkoleniowcowi przyszedł konkurs drużynowy. W trudnych i zaciętych zawodach, gdzie będący faworytami Niemcy znaleźli się poza podium a karty rozdawał wiatr, świetnie odnaleźli się Biało-Czerwoni. Polacy zdobyli brązowy krążek, a mieli nawet szanse na drugi stopień podium. Złoto wyskakali reprezentanci Norwegii.
Dwaj zawodnicy z taką samą liczbą punktów na koniec sezonu
54 Turniej Czterech Skoczni wygrało dwóch zawodników. W sezonie 2005/2006 Janne Ahonen i Jakub Janda w ośmiu skokach konkursowych uzbierali identyczną notę. Był to pierwszy i jedyny na razie taki przypadek w historii tej dyscypliny. Wówczas obu skoczków uznano za triumfatorów prestiżowej imprezy. Inaczej postąpiono w przypadku Pucharu Świata. Dziewięć lat po wydarzeniach w Bischofshofen dwaj skoczkowie znów uzbierali taką samą liczbę punktów, ale tym razem chodziło o klasyfikację generalną Pucharu Świata. Severin Freund i Peter Prevc zdobyli po 1729 oczek. Kryształową Kulę odebrał jednak Niemiec, ponieważ odniósł w sezonie zdecydowanie więcej zwycięstw od Słoweńca (9-3). Smaczku całemu wydarzeniu dodał fakt, że w ostatnich zawodach sezonu Prevc zajął drugie miejsce, a przed nim uplasował się... kolega z reprezentacji Jurij Tepes.