Rywalizację w Willingen w poprzedni weekend rozpoczął piątkowy konkurs drużyn mieszanych. Choć w roli faworytów do podium znajdowali się Słoweńcy, reprezentacja tego kraju zajęła 5. lokatę. Wszystko za sprawą dyskwalifikacji Timiego Zajca w pierwszej serii za nieregulaminowy kombinezon.
Co ciekawe, 24-latek w tym samym kombinezonie oddał drugi skok, po którym wykonał kontrowersyjny gest "radości". - W drugim skoku bardziej się cieszyłem. Musisz być szczęśliwy i wtedy przechodzisz kontrolę. W pierwszym najwidoczniej cieszyłem się zbyt słabo - stwierdził po konkursie, czym wywołał mieszane reakcje.
Okazuje się, że Słoweńca zabraknie podczas kolejnych zawodów PŚ w skokach narciarskich. Zajc w rozmowie z portalem Val202 poinformował bowiem, że nie pojedzie do Lake Placid, gdzie rywalizacja odbędzie się w dniach 8-9 lutego. Zawodnik zdecydował się skoncentrować na przygotowaniach do mistrzostw świata w Trondheim.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
24-latek na czempionacie, który odbędzie się w dniach 26 lutego - 9 marca, stanie do obrony dwóch tytułów. Podczas mistrzostw w Planicy wywalczył złoto indywidualnie i drużynowo na dużej skoczni. Zajc zapowiedział jednak, że planuje wrócić do rywalizacji w PŚ w przyszły weekend, w Sapporo.
Podobną decyzję podjął niemiecki skoczek Pius Paschke, który również nie pojawi się w USA. Niemiec, który na początku sezonu nie miał sobie równych, obecnie nie prezentuje najlepszej formy. Dość stwierdzić, że w drugim konkursie indywidualnym w Willingen nie zdobył punktów, przez co spadł z podium klasyfikacji generalnej.