Noriaki Kasai, znany japoński skoczek narciarski, wkrótce powróci do rywalizacji w Pucharze Świata w Sapporo. W wieku 52 lat, po wygranej w zawodach TVh Cup, Kasai udzielił długiego wywiadu dla Friday Digital.
Kasai postanowił podzielić się najtrudniejszymi momentami swojego życia. Wspominał o dzieciństwie pełnym wyzwań, a także rodzinnych tragediach.
- Mój ojciec często chorował, a my byliśmy tak biedni, że ledwo starczało nam na jedzenie. Nie mogliśmy pozwolić sobie na drogi sprzęt, korzystaliśmy z tego odziedziczonego po starszych kolegach. Moja matka maksymalnie ograniczała wydatki i pracowała, aby utrzymać rodzinę. Postanowiłem, że pewnego dnia wystartuję w igrzyskach olimpijskich, zdobędę złoty medal i ułatwię jej życie. To życzenie stało się moją siłą napędową do kontynuowania kariery - wyznał Japończyk.
Tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Nagano 52-latek stracił swoją matkę. Kobieta zmarła po tym, jak doznała poważnych obrażeń po pożarze domu rodzinnego.
- Pomimo leczenia zmarła młodo, mając 48 lat... Gdy była w szpitalu, znalazłem się w dołku, więc napisała do mnie list. Za każdym razem, gdy od czasu do czasu go czytam, łzy nadal płyną. Dodawała mi otuchy, gdy wewnętrznie umierałem... - przyznał Kasai.
Japończyk nigdy w karierze nie zdobył jednak złotego medalu igrzysk olimpijskich. Otarł się o niego w 2014 roku w Soczi, kiedy to przypadło mu srebro. Sukces osiągnął dwa lata przed tym, jak odeszła jego siostra.
- Moja siostra, która była ode mnie o pięć lat młodsza, cierpiała na poważną chorobę zwaną niedokrwistością aplastyczną. Myślałem, że zdobycie złotego medalu, który sprawi jej radość, będzie dla niej najlepszą terapią. Żartowała sobie: może gdybym rozpuściła złoty medal i go wypiła, to by mi się polepszyło - wyznał 52-latek.
Te wydarzenia na zawsze naznaczyły życie legendarnego skoczka, ale także stały się źródłem siły i determinacji, które napędzały jego karierę sportową. Mimo osobistych tragedii Kasai nie poddał się i do teraz kontynuuje karierę.