Thomas Thurnbichler, trener polskich skoczków, nie weźmie udziału w zawodach Pucharu Świata 2024/25 w Sapporo. Jak poinformował portal sport.pl, Austriak już wcześniej zaplanował sobie przerwę, a powodem są jego problemy z jet lagiem.
Thurnbichler podjął podobną decyzję rok temu, kiedy również nie pojawił się w Sapporo. Wówczas zastąpili go Wojciech Topór i Krzysztof Miętus. Tym razem w Japonii pojawi się ten pierwszy, pełniący obecnie funkcję trenera kadry B.
- Będąc szczerym, tak długi sezon zawsze jest trudny dla trenera. Taka przerwa jest potrzebna i to dobre rozwiązanie - podkreślił Thurnbichler.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
- Mam swoje problemy z tym kierunkiem podróży, z jet lagiem. Potrafi trwać nawet ponad tydzień. Dlatego staram się nie latać do Sapporo, jeśli naprawdę nie jest to potrzebne - dodał na temat powodu, przez który nie uda się do Japonii.
Według wspomnianego źródła Thurnbichler potwierdził, że w kadrze na zmagania w Japonii, które odbędą się w dniach 14-16 lutego, na pewno znajdzie się trenujący ostatnio w Zakopanem Kamil Stoch. Nie wykluczył również obecności podopiecznych Topora - Macieja Kota i Kacpra Juroszka.
Austriak, który niedawno został ojcem, wolny czas spędzi w domu z rodziną. Jednak zanim Polacy udadzą się do Japonii, czeka ich rywalizacja w amerykańskim Lake Placid, zaplanowana w dniach 7-9 lutego. Tam Thurnbichler uda się wraz z tą samą kadrą, co w Willingen.
Może teraz przejdzie?