Pozostaje liczyć na cud. Z taką formą to nie Puchar Świata, a druga liga [OPINIA]

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Żyła
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Drużyny jak nie było, tak nie ma. Paweł Wąsek też nie jest już tak błyskotliwy. Kubacki co najwyżej skacze przeciętnie, a reszta polskich skoczków prezentuje poziom drugiej ligi. Zabranie głównej kadry do Lake Placid to błąd. Duży błąd.

Odliczanie do mistrzostw świata trwa w najlepsze. Za miesiąc zawodnicy walczyć będą w Trondheim o medale. Patrząc na to, co "wyprawia" kilku polskich skoczków, medal w konkursie drużynowym na tych zawodach dla Biało-Czerwonych, należy rozpatrywać tylko w kategoriach cudu.

Po Pucharze Świata w Zakopanem pisałem, że polska drużyna przypomina rozsypane puzzle. Minęły dwa tygodnie i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Jest nawet gorzej, niż było. Paweł Wąsek nie skacze już tak dobrze, a w Willingen częściej był w drugiej i trzeciej dziesiątce poszczególnych serii niż wśród najlepszych. Dawid Kubacki nieśmiało robi postępy, ale nadal nie jest to poziom najmocniejszych. I tak jest jednak znacznie lepszy od pozostałych kolegów z kadry.

Sobotni konkurs Pucharu Świata w Willingen, w którym zapunktowało czterech Biało-Czerwonych, był tylko dobrą miną do złej gry. Tego dnia wiatr robił na skoczni, co chciał. Warunki były niesprawiedliwe i konkurs nie odzwierciedlał formy skoczków. Dzień później, gdy wiatr był znacznie bardziej stabilny, zobaczyliśmy czarno na białym, że poza Wąskiem i Kubackim Polacy nie nadają się w tej chwili do rywalizacji w Pucharze Świata.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień

Idźmy po kolei. Piotr Żyła po przerwie na rywalizację w Zakopanem wrócił do Pucharu Świata na loty i zmagania w Oberstdorfie zakłamały rzeczywistość. Loty to trochę inna dyscyplina, na tak dużych skoczniach aktualna forma sportowa nie ma kluczowego znaczenia. Liczy się bardziej odwaga, umiejętność latania i wykorzystywania ruchów powietrza w fazie lotu. Żyła robi to znakomicie i stąd w Oberstdorfie zajmował przyzwoite miejsca.

Skoczkowie zmienili skocznię na mniejszą i Żyła wrócił do słabego poziomu sprzed dwóch, trzech tygodni. W Willingen oddał jeden dobry skok, gdy sprzyjały mu warunki. W tych trudniejszych latał bez wiary w siebie, pasywnie, a do tego tragicznie lądował. Takie skoki po prostu nie przystoją dwukrotnemu mistrzowi świata, który za miesiąc ma bronić tytułu. Z taką formą nie ma na to szans.

Jak Żyła kompletnie zagubiony na skoczni wygląda też Aleksander Zniszczoł. Rok temu w Willingen ten sam skoczek miał szanse wygrać konkurs. Teraz nawet nie zbliżył się do przyzwoitych odległości. Lądował krótko, oba konkursy kończył po pierwszej serii i jest cieniem lidera tej kadry z ubiegłego sezonu. Do grona skoczków w kryzysie należy dołączyć też Jakuba Wolnego.

Trzech z pięciu podopiecznych Thurnbichlera bardziej niż startów w Pucharze Świata potrzebuje teraz treningów. Tak naprawdę to jedyny ratunek. W głównym cyklu cała trójka nie ma już czego ratować. Nie liczą się w walce o czołowe miejsca i nie będą też się liczyć w niej w Lake Placid. Ich wyjazd na konkursy za ocean nie ma sensu.

Trener, w rozmowie ze sport.pl, decyzję o zabraniu Żyły, Wolnego czy Zniszczoła do USA tłumaczył względami logistycznymi. Kadry do USA trzeba było zgłosić szybciej. Polacy kłopoty z formą mają jednak nie od dzisiaj. Już od dawna można przecież było założyć, że cała trójka Pucharu Świata nie zwojuje i tak daleka podróż i kolejne starty mogą im tylko jeszcze bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Co gorsza, mam też wątpliwości czy teraz - gdy mistrzostwa świata zbliżają się wielkimi krokami - starty w USA to element niezbędny dla Pawła Wąska. To nasza jedyna nadzieja na sukces w Norwegii, a jego starty w Willingen zasiały ziarno niepewności. Zaczął popełniać błędy, nie był już tak błyskotliwy, a długa podróż do USA i ewentualnie kolejne przeciętne starty za oceanem mogą spowodować, że i Wąsek straci szanse na dobry wynik w Trondheim.

Moim zdaniem przez wylot do USA większość kadrowiczów nie ma już możliwości odbudowania formy na najważniejsze zawody sezonu, a w przypadku Wąska nieco słabsza dyspozycja może się tylko pogłębić. Obym się mylił, ale na teraz powodów do optymizmu nie mamy już żadnych.

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (17)
avatar
MarioZam
3.02.2025
Zgłoś do moderacji
23
0
Odpowiedz
Co nowego pan redaktor tym tekstem nam uświadomił. Nic , tekst kopiuj wklej , taki sam od początku sezonu .Pomijam prorocze hymny wygłaszane po jakimś pojedynczym skoku nie zakończonym kompromi Czytaj całość
avatar
341941
3.02.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszystko co nasze Polsce oddamy więc oddajemy... 
avatar
RobertStela
3.02.2025
Zgłoś do moderacji
9
0
Odpowiedz
Ryba psuje się od głowy. Pan Małysz i trener powinni zmienić miejsce pracy a ich następcy muszą zacząć budować nową reprezentację. Starzy mistrzowie powinni się zastanowić nad dalszą karierą. T Czytaj całość
avatar
dopowiadacz1
3.02.2025
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
No cóż , wszystkiemu winne globalne ocieplenie . Gdyby nie to to polska kadra ......... . 
avatar
Henio 55
3.02.2025
Zgłoś do moderacji
12
0
Odpowiedz
Zarabiaja wielkie pieniadze to bronia koryt i zlobow.Malysz ok 100tysiaczkow zl. sluzbowe mundurki. 
Zgłoś nielegalne treści