Czy jest się czym zachwycać?

Piątkowe zmagania na Wielkiej Krokwi zakończyły się wspaniałym dubletem Austriaków. Na najwyższym stopniu podium stanął zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni Wolfgang Loitzl, a drugi był MŚ w lotach Gregor Schlierenzauer.

Z bardzo dobrej strony zaprezentował się także powracający do formy Martin Schmitt. Cały czas w czołówce znajduje się aktualny lider Pucharu Świata Simon Ammann. A gdzie Polacy?

Drużyna Łukasza Kruczka wprawdzie w komplecie awansowała do głównego konkursu, jednak żeby przebrnąć przez kwalifikacje trzeba było ograć na własnym podwórku zaledwie dziewięciu skoczków, w tym Kazachów, Ukraińców, czy Szwedów.

W walce o punkty do klasyfikacji generalnej nie było już jednak tak różowo jak podają polskie media. Do najlepszej trzydziestki awansowało w sumie aż siedmiu naszych rodaków (4 z nich uplasowała się poza 15). Trzeba niestety zdać sobie sprawy z bardzo słabiutkiej obsady podczas zawodów w Polsce. W Zakopanem na starcie nie pojawiło się aż sześciu skoczków z "10" klasyfikacji łącznej.

Nie ma bowiem Thomasa Morgensterna (5.), Harriego Olli (6.), Ville Larinto (7.), Martina Kocha (8.), Andersa Jacobsena i wyprzedzonego przez Dimitri Vassiliewa 11.Matti Hautamaeki.

Trzeba więc szczerze przyznać, że zapewne pięciu z nich spisałoby się lepiej od Orła z Wisły. W takim razie rachunek jest prosty - czterokrotny Mistrz Świata zająłby dopiero 13. lokatę. Jeszcze gorzej rzecz miałaby się do reszty kadry. Oprócz wymienionych gwiazd nie ma też regularnie punktujących Johana Remena Evensena (17.), Fumihisy Yumoto (20.), Noriaki Kasai (22.),Yuta Watase (27.), Shohhei Tochimoto (31.), Bjoerna Einara Romoerena (32.), Daiki Ito (33.), Denisa Korniłowa (44.), Taku Takeuchi (36.), czy wicemistrza olimpijskiego z Turynu Andreasa Koflera (37.).

Myślę, że to wystarczy aby zobrazować występ Polaków na swojej własnej skoczni im. Stanisława Marusarza. Ja oceniam skoki naszych reprezentantów na ocenę dopuszczającą. Nie wiem czym się tu zachwycać. Lepiej dmuchać na zimne...

Źródło artykułu: