Obsada towarzyskich zawodów nie była zła - na starcie obok Justyny Kowalczyk stanęły również znane biegaczki rosyjskie, w gronie mężczyzn nie zabrakło norweskiego biathlonisty Alexandra Osa. Polka oderwała się od rywalek w drugiej połowie dystansie i po raz drugi w karierze okazała się najlepsza w tym maratonie - poprzednio triumfowała na Kamczatce przed rokiem. Na drugim miejscu finiszowała Natalia Zernowa, zaś trzecia była weteranka Olga Zawiałowa, która rozważa zakończenie kariery.
- Przez pierwsze 30 kilometrów Justynie było ciężko - mówi Aleksander Wierietielny, trener Kowalczyk, cytowany na jej oficjalnej stronie internetowej. - W końcu po sezonie przez dziesięć dni nie miała treningów na nartach, więc trochę się zastała. Później, kiedy jednak już się rozruszała na trasie, nie miała problemów. Uciekła rywalkom i tak jak rok temu wygrała rywalizację wśród kobiet. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego startu - podkreślił szkoleniowiec, który w niedzielę pełnił też rolę serwismena. - Myślę, że dobrze się spisałem, bo Justysia chwaliła, że narty dobrze jechały. Cieszę się, bo choć doświadczenie w tej kwestii mam duże, to jednak praktykę już niewielką odkąd mamy ekipę serwismenów.
W gronie mężczyzn najlepszy okazał się wspomniany Aleksander Os, który pokonał czołowych biegaczy rosyjskich. Wyższość biathlonisty musieli uznać między innymi Aleksander Legkow i Siergiej Sziriajew, którzy zajęli odpowiednio drugie i trzecie miejsce.