Wydaje się, że Maciej Kot powoli odzyskuje dobrą formę. Polak ostatnio wygrał zawody Pucharu Kontynentalnego w Kranju, ale to tylko potwierdzenie jego dobrych występów w tym cyklu. Ostatnio bowiem regularnie plasował się w czołówce tych zawodów.
Trener Thomas Thurnbichler z wyjątkiem Pawła Wąska posyła do Sapporo drugi skład. Szanse pokazania się w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich dostanie także Maciej Kot.
Zawody w Japonii będą ostatnimi przez rozpoczynającymi się już niedługo mistrzostwami świata w Trondheim. Po swoich dobrych wynikach Kot wymieniany jako jeden z kandydatów do pojechania na te zawody.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
- Nie koncentruję się na walce o mistrzostwa świata. To byłby błąd pod względem mentalnym, gdybym teraz o tym myślał i robił coś innego, niż do tej pory, bo to jest decydujący moment tej walki. Do tej pory zrobiłem, co mogłem. Może to nie było wystarczające do tego, by skakać w Pucharze Świata. Wiemy też, jakie błędy popełniliśmy. Walka o mistrzostwa świata jednak trwa i na pewno skład nie jest jeszcze ustalony - przyznaje zawodnik.
Opowiada jednak, że brak wyjazdu na mistrzostwa świata będzie skutkował dla niego podróżą dookoła świata. Będzie musiał bowiem udać się do Stanów Zjednoczonych.
- To trudny moment dla mnie na powrót do Pucharu Świata, ale oczywiście podejmuję to wyzwanie. Potem z Japonii lecę prosto do USA. Tam w Iron Mountain będą finały periodu w Pucharze Kontynentalnym. Mamy tam aż cztery konkursy. Wszystko może się tam zdarzyć, bo skocznia jest specyficzna. Szykuje się zatem podróż dookoła świata - tłumaczy.
Kot nie ukrywa, że jego długoterminowym celem są przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Nawet jeśli nie uda mu się zakwalifikować na mistrzostwa świata, to jego codzienna praca może zaprocentować w przyszłym sezonie.