Tom Hilde: Cieszę się, że mimo ciężkich warunków udało się przeprowadzić dzisiejsze zawody. W Zakopanem jest zawsze rewelacyjna atmosfera. Prawdę mówiąc Wielka Krokiew nie jest moją ulubioną skocznią, ale moja forma wzrasta i skaczę dobrze nawet tutaj.
Michael Uhrmann: To były trudne zawody. Jestem szczęśliwy, że po tak długiej przerwie udało mi się nawiązać walkę z czołówką i stanąłem na podium. 7 lat temu udało mi się tu wygrać, lubię skakać w Zakopanem i podoba mi się atmosfera nie tylko na skoczni, ale także w mieście. Chcę pokazać się z dobrej strony szczególnie na Mistrzostwach Świata w Oslo, bardzo ważny będzie konkurs drużynowy, w którym mamy szansę na miejsce w czołowej "3".
Kamil Stoch: Nie można nakręcać się na dobre wyniki, w moich skokach potrzebuję spokoju i swobody. Lubię skakać w tak trudnych warunkach, czuję się wtedy pewniej na skoczni, włączają się dodatkowe zmysły i potrafię dać z siebie wszystko. Po pierwszej serii uświadomiłem sobie, że nie ma się czego bać, że zawsze chciałem wygrywać. Pojawiła się szansa i głupio byłoby ją zmarnować. Dziś wszystko mi wychodziło, ale początek sezonu był dezinformujący, starałem się szukać na siłę drobiazgów, ale po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że to nie ma sensu i powinienem robić to, co do mnie należy, bo przecież nie zapomniałem jak się skacze. Dziś dużo elementów złożyło się w jedną całość i nareszcie wyszło to, na co czekali trenerzy i kibice.
Apoloniusz Tajner: Na szczęście okazało się, że to nic groźnego, jedynie stłuczenie. Upadek wyglądał źle, widziałem twarze ludzi, wszyscy zamarli. Jeszcze w tym tygodniu Adam powinien wrócić na skocznię. Nie spodziewałem się, że Kamil może dziś wygrać. Widziałem go w czołowej "10". Oczekiwaliśmy zwycięstwa, ale trochę później. Mam nadzieję, że Stoch okaże się czarnym koniem mistrzostw świata w Oslo. W przyszłym roku w Polsce zostaną rozegrane trzy konkursy Pucharu Świata - w piątek w Wiśle i podczas weekendu w Zakopanem.
Korespondencja z Zakopanego,
Monika Szandała