- Na Tour de Ski przyjedzie wiele bardzo mocnych dziewczyn, jak Szwedki Charlotte Kalla i Anna Haag, będzie na pewno bardzo dobrze przygotowana Słowenka Petra Majdic i Włoszka Arianna Follis. Groźna może być Terese Johaug z Norwegii. Mamy wielki szacunek dla tych dziewczyn. One mocno trenowały przez całą karierę i przed tym sezonem, są znakomicie wyszkolone, i będą chciały pokazać się z jak najlepszej strony podczas Tour de Ski. Mówienie, że Justyna jest główną i jedyną faworytką byłoby brakiem szacunku i na pewno tak nie myślimy. Nie chcemy nikogo lekceważyć - mówi Aleksander Wierietielny cytowany na oficjalnej stronie internetowej Justyny Kowalczyk.
Tour de Ski jak zwykle zakończy się na Alpe Cermis w Val di Fiemme. Słynny podbieg to prawdziwe wyzwanie dla każdego. Jak się okazuje, Kowalczyk ma za sobą trening, który przygotował ją do ostatniego etapu Touru. - Normalnie nie trenujemy specjalnie pod ten bieg, bo nie ma jak tego wpasować w plan, ale tym razem wyszło szczęście w nieszczęściu. Gdy bowiem Justysia przyjechała do domu na święta nie bardzo miała gdzie trenować na tradycyjnych biegowych trasach. Wymyśliliśmy więc, że będzie wbiegać na Śnieżnicę czyli stok zjazdowy niedaleko Kasiny. To 1400 metrów góry i średnio 21 procent nachylenia. To był więc znakomity trening przed Alpe Cermis. Justyna o siódmej rano, nim na stoku pojawili się pierwsi narciarze, trzy razy wbiegała pod górę. Dwa razy zrobiła taki trening, a to nic łatwego - zdradził trener Wierietielny