Robert Kubica w tym sezonie wystąpił w dwóch wyścigach długodystansowych European Le Mans Series i każdy z nich zakończył się zwycięstwem jego ekipy - WRT. W najbliższy weekend belgijską załogę czeka kolejne wyzwanie. Tym razem ELMS rywalizować będzie na francuskim torze Paul Ricard.
Przy tej okazji Kubica odpowiedział na pytania kibiców w specjalnym filmie nagranym przez WRT. Nie mogło w nim zabraknąć dywagacji na temat ewentualnego powrotu do Formuły 1. - F1 to najwyższa kategoria w motorsporcie. Każdy kierowca o niej marzy. Ze mną jest tak samo. Moja sytuacja jest jasna. Jestem rezerwowym w Alfie Romeo, a w ELMS ścigam się dla WRT - powiedział 36-latek.
- Przyszłość? Kto wie. 24h Le Mans to coś atrakcyjnego, ale nigdy nie wiadomo, co przyszłość przyniesie. Bycie rezerwowym w F1 i rywalizowanie w ELMS to coś fajnego, ale ściganie się w F1 byłoby jeszcze lepsze - dodał Kubica.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"
Warto przy tym zauważyć, że Kubica nie boi się stawiać na nowe projekty. Przed rokiem ścigał się w serii DTM, a gdy ta przeszła niekorzystne zmiany, postanowił poszukać szczęścia w ELMS. Czy w sezonie 2022 krakowianin znów zaskoczy swoich kibiców?
- Nie trzymam żadnej serii wyścigowej na przyszły rok. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale mam nadzieję, że nadal będę miał okazję się ścigać - stwierdził Polak.
Kubica nie wyklucza nawet sytuacji, w której będzie miał więcej opcji do wyboru pod koniec obecnego sezonu. - W obecnych czasach nie jest łatwo o posadę kierowcy, ale miejmy nadzieję, że będę w takiej pozycji, że będę mógł wybierać. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - skomentował swoją sytuację.
Kierowca z Polski nie wykluczył nawet powrotu do rajdów samochodowych, ale w mocno ograniczonym wymiarze. - To możliwe. Powrót do rajdów w pełnym wymiarze? Tego nie widzę. Rajdy zawsze były czymś wyjątkowym dla mnie. Są przyjemne, ale też wymagające - podsumował Kubica, dla którego rajdy były odskocznią i sposobem na rehabilitację po fatalnym wypadku w roku 2011.
Czytaj także:
Wysokie koszty zabijają F1. Szef Alfy Romeo zabrał głos
Zespół F1 zmusił kierowcę do przeprowadzki