Zespół nagłej zmiany strefy czasowej, zwany też jet-lagiem, stanowi problem dla wielu sportowców. Szczególnie narażeni na niego są przedstawiciele motorsportu, którzy często muszą podróżować po świecie i niejednokrotnie przy tym zmieniają kontynenty i strefy czasowe. Wielu kierowców wraz z wiekiem i zdobytym doświadczeniem wie jak sobie radzić z aklimatyzacją w nowych warunkach, dla niektórych pozostaje to problemem do końca kariery.
Najlepiej przekonał się o tym Sebastien Buemi, rywalizujący w serii WEC. Szwajcar, przy okazji treningu przed wyścigiem 6 Hours of Fuji, wsiadł do swojej Toyoty, po czym zasnął. Jeden z jego inżynierów próbował dokonać testu łączności radiowej, ale w głośniku usłyszał jedynie chrapanie 28-latka.
Sytuacja mocno rozbawiła kolegów Buemiego z Toyoty - Kamui Kobayashiego oraz Anthony'ego Davidsona. Szwajcarski kierowca zbudził się dopiero w momencie, gdy jeden z jego partnerów zespołowych mocno uderzył w samochód.
Całe zdarzenie zostało uwiecznione przez kamerę umiejscowioną na pojeździe:
Jet lag managment Seb Style@Toyota_Hybrid @Sebastien_buemi @kamui_kobayashi @antdavidson pic.twitter.com/rPfd0iCkJs
— FIA WEC (@FIAWEC) 13 października 2017
Buemi w ostatnich dniach był wymieniany w kontekście jazdy w ekipie Toro Rosso w najbliższym wyścigu F1 w Stanach Zjednoczonych, gdzie miałby zastąpić Pierre'a Gasly'ego. Ostatecznie zespół prowadzony przez Franza Tosta postawił jednak na innego kierowcę - Brendona Hartleya. Część internautów zaczęła żartować, że Buemi zasnął w Toyocie w oczekiwaniu na telefon od szefów Red Bulla i Toro Rosso.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"