Miażdżące zwycięstwo Szwajcarek. Australijki były bezradne

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Belinda Bencić
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Belinda Bencić

Australijki były bezradne w piątkowym półfinale Pucharu Billie Jean King w Pradze. Jil Teichmann i Belinda Bencić w wielkim stylu wprowadziły Szwajcarki do finału.

W piątek w Pucharze Billie Jean King nadszedł czas półfinałów. W pierwszym były bardzo zacięte pojedynki singlowe, a Rosja wyeliminowała USA. W drugim Szwajcaria odniosła miażdżące zwycięstwo nad Australią. Ekipa bez antypodów i tak odniosła spory sukces, bo radziła sobie bez Ashleigh Barty, a w pierwszym meczu fazy grupowej zabrakło też Ajli Tomljanović.

Na początek Jil Teichmann (WTA 39) rozbiła 6:0, 6:3 Storm Sanders (WTA 131). Australijka poderwała się do walki, gdy przegrywała 0:6, 0:3. W drugim secie zdobyła trzy gemy z rzędu. Szwajcarka ostudziła jej zapał i zaliczyła przełamanie na 5:3. W dziewiątym gemie zniwelowała dwa break pointy i spotkanie zakończyła za pierwszą piłką meczową.

W ciągu 63 minut Teichmann zaserwowała siedem asów i zdobyła 19 z 24 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Obroniła trzy z czterech break pointów i wykorzystała pięć z ośmiu szans na przełamanie. Szwajcarka posłała 13 kończących uderzeń i popełniła 12 niewymuszonych błędów. Sanders zanotowano osiem piłek wygranych bezpośrednio i 20 pomyłek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

Awans przypieczętowała Belinda Bencić (WTA 17), która w 68 minut pokonała 6:3, 6:2 Ajlę Tomljanović (WTA 43). Szwajcarka raz oddała podanie, a sama spożytkowała cztery z pięciu break pointów. Zgarnęła 24 z 31 punktów przy własnym pierwszym podaniu. Naliczono jej 18 kończących uderzeń i 14 niewymuszonych błędów. Australijka miała 10 piłek wygranych bezpośrednio i osiem pomyłek. Dużo o przebiegu meczu mówią błędy wymuszone. Tomljanović zrobiła ich 27, a mająca inicjatywę Bencić tylko osiem.

Turniej przeszedł gruntowną reformę. Pierwsza edycja w nowej formule miała odbyć się w kwietniu 2020 roku w Budapeszcie, ale na przeszkodzie stanęła pandemia COVID-19. W dawnym Pucharze Federacji rywalizacja o tytuł toczyła się na przestrzeni całego sezonu w systemie pucharowym z uwzględnieniem formatu dom-wyjazd (dwudniowe mecze do trzech wygranych pojedynków). Po zmianie nazwy, w turnieju finałowym Pucharu Billie Jean King walczy 12 drużyn w jednym miejscu. Każde spotkanie rozgrywane jest w ciągu jednego dnia do dwóch zwycięskich gier. Węgry zrezygnowały z organizacji i impreza odbywa się w Czechach. Od poniedziałku do czwartku trwała faza grupowa, a w piątek odbyły się półfinały.

Australia na przełomie lat 60. i 70. XX wieku odniosła siedem triumfów w Pucharze Federacji. Dwa lata temu w Perth uległa Francji w ostatnim finale rozgrywek w dotychczasowym formacie. Szwajcaria po raz drugi wystąpi w decydującym meczu drużynowych mistrzostw świata. W 1998 roku Patty Schnyder i Martina Hingis przegrały z Hiszpankami Arantxą Sanchez Vicario i Conchitą Martinez. W sobotę o tytuł Bencić i spółka zmierzą się z Rosją.

Australia - Szwajcaria 0:2, O2 Arena, Praga (Czechy)
Turniej finałowy, półfinał, kort twardy w hali
piątek, 5 listopada

Gra 1.: Storm Sanders - Jil Teichmann 0:6, 3:6
Gra 2.: Ajla Tomljanović - Belinda Bencić 3:6, 2:6
Gra 3.: Ellen Perez / Storm Sanders - Viktorija Golubić / Stefanie Vögele nie rozgrywano

Czytaj także:
Wojciech Fibak komentuje wielki sukces Hurkacza. Mówi, co teraz zrobi
Hurkacz dostał pytanie o Polskę. Tak z niego wybrnął

Komentarze (0)