Podczas US Open 2020, pierwszy raz w historii turniejów wielkoszlemowych, swoje zastosowanie znalazł system Hawk-Eye Live. To nic innego jak rozwinięcie znanej tenisistom i sympatykom tego sportu oceniającej miejsce lądowania piłki technologii Hawk-Eye, tyle że działającej w czasie rzeczywistym.
Komputerowe sędziowanie
Hawk-Eye Live zastępuje sędziów. Gdy piłka po zagraniu tenisisty wyleci poza kort, wydaje dźwięk "out" bądź "fault". Wychwytuje także błędy stóp przy serwisie. Robi wszystko to, co zwykle wykonują arbitrzy liniowi. A, gdy tenisista ma wątpliwości co do oceny, może poprosić o wyświetlenie mu na telebimie animacji komputerowej z miejscem lądowania piłki.
System eliminuje też sytuacje związane z przerywaniem akcji przez tenisistów w celu poproszenia o tzw. "challenge", powtarzanie wymian czy zawsze nieuniknione ludzkie błędy. Jawi się jako znakomite rozwiązanie ułatwiające zawodnikom i sędziom stołkowym wykonywanie swoich zadań.
ZOBACZ WIDEO: US Open. Wojciech Fibak o dyskwalifikacji Novaka Djokovicia: To mogą być historyczne konsekwencje dla tenisa
Ta decyzja miała wpływ na losy Djokovicia
Hawk-Eye Live został przetestowany w poprzedzającym US Open turnieju Western & Southern Open i zyskał bardzo pozytywne recenzje. Duże zaskoczenie wzbudził więc fakt, że władze Amerykańskiej Federacji Tenisa (USTA) zadecydowały, iż system będzie używany podczas US Open 2020, ale tylko na bocznych kortach. Na dwóch głównych, Arthur Ashe Stadium i Louis Armstrong Stadium, gdzie występują największe gwiazdy, za ocenę miejsca lądowania piłki będą odpowiadać sędziowie liniowi, a zawodnicy w razie wątpliwości będą mogli poprosić o dobrze znany "challenge".
Ta decyzja zaskoczyła przed startem zawodów i - jak się okazuje - miała bardzo duży wpływ na przebieg turnieju. Gdyby Hawk-Eye Live był używany na Arthur Ashe Stadium, nie doszłoby do dyskwalifikacji Novaka Djokovicia, który w czasie niedzielnego meczu IV rundy z Pablo Carreno trafił piłką arbiter liniową.
Abstrahując od nieodpowiedzialnego czynu Djokovicia, w przypadku zastosowania nowej technologii na głównej nowojorskiej arenie, na pewno nie doszłoby do takiego wydarzenia. Nawet gdyby Serb bądź jakikolwiek inny tenisista z największą siłą wystrzelił piłkę na oślep, nie trafiłby w liniowego. Bo po prostu by ich nie było. Za sędziowanie odpowiadałaby technologia. Z kolei gracz, który by się tak zachował, dostałby co najwyżej ostrzeżenie za "nadużycie piłki".
Rozwój technologiczny jest potrzebny
Ale zadecydowano inaczej. Tak, że - paradoksalnie - to mniej znani tenisiści występujący na bocznych kortach mieli bardziej komfortowe warunki rywalizacji, jeśli chodzi o sędziowanie. Podczas ich meczów odpowiadała za to (niemal) niezawodna technologia.
Rozwój technologiczny przybiera na sile i ma coraz większy wpływ na ludzkość. Dobre rozwiązania ułatwiają funkcjonowanie. Dziwne więc, iż mimo takiej możliwości, USTA uznało, że na największym stadionie tenisowym świata podczas - zdaniem Amerykanów - najważniejszego turnieju w sezonie, podjęto decyzję, że zrezygnuje się z Hawk-Eye Live i będzie "po staremu".
Marcin Motyka