Jeszcze trzy tygodnie temu Craig Tiley dawał do zrozumienia, że odnośnie wielkoszlemowego turnieju w Melbourne istnieją cztery opcje. Najbardziej pesymistyczny wariant zakładał odwołanie imprezy. Natomiast w najlepszym przypadku liczono na rozegranie zawodów w obecności wyłącznie australijskich fanów.
Od tego czasu sytuacja w regionie poprawiła się. Australia bardzo dobrze sobie radzi z koronawirusem, a będąca w pobliżu Nowa Zelandia nie odnotowała w ostatnich dniach żadnych nowych przypadków zakażenia. To zwiększa szanse, że pierwsze turnieje w sezonie 2021 odbędą się w terminie, a na trybunach będą mogli zasiąść fani.
- Będą to kibice, zdystansowani społecznie, z Australii i Nowej Zelandii albo nawet międzynarodowa publiczność - powiedział Craig Tiley w rozmowie z 7News. - Trudno określić, ale przygotowujemy się na wszystko. Pełny plan to zorganizowanie w styczniu Australian Open oraz wszystkich imprez podprowadzających - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Iga Świątek wyciągnęła siostrę na kort. Po treningu padło zabawne hasło
Dyrektor Australian Open przyznał, że tenisiści z uwagą śledzą sytuację na Antypodach. - Większość graczy nie należy do tej samej kategorii co gwiazdy i nie zarabia na życie bez otrzymywania nagród pieniężnych, dlatego bardzo zależy im na powrocie, o ile będzie to bezpieczne.
Aktualnie tenisowe rozgrywki są zawieszone co najmniej do końca lipca z powodu pandemii COVID-19. Trudno jednak określić, kiedy dokładnie nastąpi powrót na zawodowe korty. Nie brak głosów, że stanie się to dopiero w 2021 roku. Dlatego wszyscy uważnie śledzą wydarzenia na świecie, a w szczególności w Australii, gdzie tradycyjnie zaczyna się nowy sezon.
Roger Federer uważa, że nie należy się spieszyć z powrotem tenisa
Dyrektor Rolanda Garrosa o nowym terminie turnieju