Venus Williams czeka głośny proces sądowy. Chodzi o śmierć człowieka

PAP/EPA / TATYANA ZENKOVICH
PAP/EPA / TATYANA ZENKOVICH

Siedmiokrotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych została oskarżona o spowodowanie śmiertelnego wypadku samochodowego. Rodzina zmarłego nie zamierza zapomnieć o tej sprawie. Mimo że dowody świadczą raczej na korzyść tenisistki.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Venus Williams. Co prawda amerykańska tenisistka awansowała do finału Wimbledonu (w którym przegrała z Garbine Muguruzą), jednak ciągnie się za nią sprawa wypadku samochodowego. Przypomnijmy, że 9 czerwca 2017 roku na Florydzie auto tenisistki zderzyło się z pojazdem prowadzonym przez starsze małżeństwo. Na skutek obrażeń odniesionych w wyniku uderzenia - dwa tygodnie później - zmarł 78-letni pasażer, Jerome Barson. Jego małżonka Linda, która kierowała autem, trafiła do szpitala.

Początkowo pojawiały się informację, że tenisistka nie ustąpiła pierwszeństwa pojazdowi. Rodzina poszkodowanych natychmiast wniosła pozew sądowy przeciwko Williams. Oskarżono ją o spowodowanie wypadku.

Kiedy policja z Palm Beach ujawniła nagranie wideo, na którym widać, że zawodniczka wjechała na skrzyżowanie zgodnie z przepisami (na zielonym świetle), zarzuty lekko zmodyfikowano. Otóż teraz zarzuca się zawodniczce, że "jechała nieuważnie, niedbale i rozmawiała przez telefon komórkowym trzymając go w ręku". Poproszono o to, aby do sprawy włączyć bilingi zawodniczki i... listę leków, które przyjmowała do 72 godzin przed wypadkiem.

Co ciekawe, na kolejnym nagraniu ujawnionym przez policjantów widać, że Willams trzymała ręce na kierownicy. Nie ma więc mowy o nieuprawnionym korzystaniu z telefonu. - To wygląda tak, że rodzina zmarłego wyczuła pieniądze i chce na siłę uzyskać odszkodowanie - prawnicy tenisistki mieli w ten sposób skomentować argumenty użyte w pozwie.

I przeszli teraz do kontrataku. Otóż zawodniczka złożyła w sądzie kilka ważnych i zaskakujących dokumentów. Williams domaga się włączenia do sprawy całej dokumentacji medycznej zmarłego z ostatnich pięciu lat (włącznie z badaniami krwi), kartę leczenia u specjalistów (m.in. psychiatrów i psychologów) w ostatnich 10 latach. Poza tym oskarżyła małżeństwo Barson o nieużywanie pasów bezpieczeństwa. Prawnicy podobno mają opinie specjalistów dowodzące, że 78-latek by przeżył, gdyby miał zapięty pas.

Zapowiada się więc długi i głośny proces, w którym obie strony pewnie jeszcze nie raz zaskoczą sąd odważnymi tezami i wnioskami dowodowymi.

Źródło artykułu: