Jerzy Janowicz od wielu miesięcy zmaga się z kontuzją kolana. W tym roku rozegrał tylko jeden mecz - w I rundzie styczniowego Australian Open przegrał z Johnem Isnerem. Od tego czasu pozostaje poza zawodowym tenisem. Nie był w stanie nawet pomóc reprezentacji Polski w meczu Grupy Światowej Pucharu Davisa przeciw Argentynie.
Jak udało nam się ustalić, Janowicz w zeszłym tygodniu wznowił lekkie tenisowe treningi. Ale na powrót do touru jest jeszcze za wcześnie. 25-latek z Łodzi nie gra od połowy stycznia i wszystko wskazuje na to, że na korcie ponownie pojawi się najwcześniej dopiero w połowie czerwca. Polak nie zgłosił się bowiem do kwalifikacji wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, który rozpocznie się 22 maja.
Tenisista z Łodzi wciąż ma jednak cień szansy na występ w Paryżu. Zajmuje obecnie siódme miejsce na tzw. liście oczekujących do głównej drabinki Roland Garros 2016. Oznacza to więc, że aby Janowicz mógł zagrać w drugim wielkoszlemowym turnieju w sezonie, ze startu musi zrezygnować siedmiu tenisistów mających pewne miejsce w głównej drabince.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Ten sport robi furorę w Hiszpanii. Połączenie tenisa i squasha
Oczywiście, nawet spełnienie tego warunku nie oznacza, że zobaczymy Janowicza w Paryżu. Jego sztab wyraźnie podkreśla, że najlepszy polski tenisista wróci do rozgrywek dopiero wtedy, gdy jego kolano będzie w pełni zdrowe, zaznaczając przy tym, że będzie musiał także przejść okres przygotowawczy.
Jeżeli Janowicz nie wystartuje w Roland Garros 2016, po raz pierwszy od US Open 2011 w głównej drabince turnieju wielkoszlemowego zabraknie reprezentanta Polski w męskim turnieju singla. Wprawdzie do kwalifikacji paryskich zawodów zgłosili się Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot, ale zajmują odpowiednio 116. i 120. miejsce na liście oczekujących. I trudno przypuszczać, by aż tak wielu tenisistów zrezygnowało z walki w stolicy Francji.
Kontuzja krzyżuje plany Janowicza również odnośnie startu w igrzyskach olimpijskich. Aby zagrać w Rio de Janeiro, 6 czerwca, a więc po zakończeniu Rolanda Garrosa, łodzianin musiałby być notowany w czołowej "60" światowej klasyfikacji, bowiem pewnych udziału w igrzyskach będzie 56 najlepszych singlistów świata, z zastrzeżeniem, że każdy kraj będzie mógł wystawić do gry maksymalnie czterech tenisistów. A Polak obecnie zajmuje dopiero 105. lokatę w rankingu ATP i z pewnością czekają go kolejne spadki. Jedyną szansą pozostaje więc dzika karta od Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF).