- Kluczowa była końcówka pierwszego seta - przyznała po meczu Agnieszka Radwańska. - Martina miała piłki na 5:5, ale ja zagrałam wtedy swój najlepszy tenis. To dodało mi pewności siebie i w drugim secie grałam już dużo lepiej. Hingis była i nadal jest wspaniałą tenisistką, ale było widać, że od wielu lat nie rywalizuje już w grze pojedynczej. Przed meczem miałam założenie, żeby grać jak najbardziej kątowo i rozrzucać ją po korcie. Myślę, że w drugim secie zaczęło jej trochę brakować sił - podsumowała 26-letnia krakowianka.
[ad=rectangle]
Radwańska pokonała Martinę Hingis 6:4, 6:0 i zdobyła pierwszy punkt dla polskiego zespołu. Pochodząca z Koszyc 34-latka miała jednak powody do zadowolenia ze swojego pierwszego występu w singlu od blisko ośmiu lat. - Pierwszy set był w moim wykonaniu bardzo dobry. Jedyne czego żałuję, to, że może w samej końcówce byłam zbyt mało agresywna. Trzeba było nie czekać na kolejny błąd Agnieszki - przyznała na pomeczowej konferencji była liderka rankingu WTA.
- Miałam w tej partii szanse, których nie wykorzystałam. To się zemściło, bo ona nie oddaje nic za darmo. Zagrała wtedy swój najlepszy tenis. Ona najlepiej gra w najważniejszych momentach i dzięki temu była już wiceliderką rankingu. Po pierwszej partii Agnieszka wyraźnie się rozluźniła, zaczęła grać dużo lepiej i później nie miałam zbyt wiele do powiedzenia – podsumowała druga rakieta Szwajcarii.
Po pierwszym dniu zmagań w Zielonej Górze wynik jest remisowy. W niedzielę o godz. 12:00 na kort wyjdą najpierw Agnieszka Radwańska i Timea Bacsinszky, a następnie Urszula Radwańska i Martina Hingis. Na sam koniec rozegrany zostanie jeszcze mecz deblowy. Kapitanowie obu ekip mają prawo do dokonania zmian w nominacjach.