WTA Cincinnati: Dwunasta batalia szczęśliwa dla Any Ivanović, Serbka wygrała z Marią Szarapową

Ana Ivanović obroniła dwa meczbole i po raz czwarty w karierze pokonała Marię Szarapową. Batalia trwała dwie godziny i 46 minut, było to pierwsze trzysetowe zwycięstwo Serbki nad Rosjanką.

Były dwa zwycięstwa w turniejach International, był finał w Stuttgarcie i triumf w Birmingham. Jednak osiągnięcie finału w Cincinnati, jednej z największych imprez rozgrywanych pod egidą WTA to czytelny znak, że Ana Ivanović wraca na tory, jakimi poruszała się w 2007 i 2008 roku. Serbka pokonała w drodze do meczu o puchar w półfinale Marię Szarapową 6:2, 5:7, 7:5 po zmarnowaniu prowadzenia 4:0 w drugim secie, a następnie obronie dwóch piłek meczowych przy 4:5 w decydującej partii. Konfrontacja trwała dwie godziny i 46 minut. Finałowe spotkanie tenisistka z Belgradu rozegra z Sereną Williams, liderką rankingu.
[ad=rectangle]
Dwunastą batalię między Serbką a Rosjanką rozpoczął serwis mniej utytułowanej Ivanović. Już od początku meczu obie tenisistki narzuciły mocne tempo, chociaż Ivanović dodawała odrobinę finezji i kreatywności. Doskonałym tego przykładem był jej, co zaskakuje, bekhendowy winner, który został zagrany pod niesamowitym kątem. Szarapowa za to dała próbkę tego, jak mogą wyglądać jej gemy serwisowe. Mocne, z reguły grane na bekhend, podania i szybkie wykańczanie punktów. Gdy wydawało się, że rywalka Rosjanki podąży tą drogą, popełniła duży błąd taktyczny i zaczęła grać bekhendowe krosy, które doprowadziły do równowagi. Wtedy półfinał rozpoczął się na dobre. Obie tenisistki grały tak, jak mogły najlepiej. Ivanović, mistrzyni Rolanda Garrosa 2008, utrzymała po raz drugi podanie po fenomenalnej akcji, zakończonej skrótem bekhendowym.

Niespodziewanie do gry Rosjanki zaczęły się wkradać proste błędy. Szybko straciła podanie do 30, a podjęta walka przy returnie na niewiele się zdała, bo Maszę zawodziły uderzenia po linii. Ivanović była na fali, miała nawet okazję na prowadzenie 5:1, jednak ryzyko turniejowej "piątki" i mądre atakowanie bekhendu Serbki przedłużyło pierwszą część widowiska, którego poziom niestety opadał. W parze z mocą piłek nie szła ich precyzja, a to poskutkowało zwiększeniem się liczby niewymuszonych błędów. Bardziej regularna była na korcie 26-letnia Serbka, dzięki temu po 35 minutach prowadziła 5:2. Dzieła dokończyła w ósmym gemie, w którym popisała się dobrymi returnami, a Rosjanka zaczęła popełniać podwójne błędy serwisowe. W 41. minucie gry dobry return Ivanović zakończył pierwszą odsłonę. Statystyki dobrze oddały jakość gry obu pań. Ivanović na lekkim plusie, 13 winnerów do 12 niewymuszonych, które były wpisane w ryzykowne, ostre granie z głębi kortu. Rosjanka z kolei na dużym minusie - do sześciu piłek kończących należy dodać 15 niewymuszonych, żeby zyskać prawdziwy obraz dyspozycji Szarapowej.

Motywujące słowa trenera nie zrobiły tak dużego wrażenia na Rosjance, jak dyspozycja serwisowa Ivanović, która w pięciu punktach przybliżyła się do piątego w tym roku finału. Ćwierćfinałowa pogromczyni Simony Halep była na korcie centralnym wciąż zagubiona, nie potrafiła zagrać kilku dobrych piłek pod rząd. Drugim podwójnym błędem w meczu straciła podanie i znalazła się w trudnym położeniu, zwłaszcza że rywalka w dobrym stylu wyszła na 2:0 40-0 i potwierdziła przełamanie, wygrywając gema do 30. Sporą zasługę miała w tym była liderka, która udała się na przerwę po wpakowaniu returnu bekhendowego w siatkę.

Prawdziwą katastrofą był jednak serwis Rosjanki przy stanie 0:3. Nie dość, że oddała "na sucho", to jeszcze przy break poincie wstrzymała grę, uznając jedną z piłek Ivanović za autową. Wtedy nawet najwięksi fani pięciokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej zaczęli tracić nadzieję w awans ich idolki do trzeciego w karierze finału w Western & Southern Open. Na dodatek urodzona w Belgradzie zawodniczka, która rozgrywa najlepszy sezon od sześciu lat, nie bała się słynnej rywalki. Prawie wybroniła się ze stanu 0-30 jednak została oszukana przez liniowych, którzy niesłusznie wywołali aut. Przy break poincie Rosjanka zagrała bardzo dobry tenis, zaprezentowała nawet wolej bekhendowy i zdobyła pierwszego w secie gema.

Kontrowersyjna decyzja sędziego głównego zostawiła ślad w psychice turniejowej "dziewiątki", co skutkowało odrobieniem strat przez Szarapową. Sportowa złość pomogła za to przy serwisie. Pewne, celne i mieszane podania były za trudne dla Szarapowej. Mały kryzys przytrafił się przy prowadzeniu 40-0, ale szczodra mieszkanka Bradenton na Florydzie podarowała błędami kolejnego gema Ivanović. W przerwie pojawił się jeszcze trener Serbki, który starał się uspokoić bliską triumfu podopieczną. Szarapowa również skoncentrowała się, gdyż wiedziała że porażka jest bardzo blisko. Dzięki temu zdobyła piątego gema. Dramaturgia z początku meczu powróciła, gdy rozstawiona z numerem dziewiątym Ivanović serwowała po finał. Nie dostawała prezentów od rywalki, sama trochę "spaliła się" i dała rywalce wrócić do meczu. Doświadczona mistrzyni zawodów w Cincinnati z 2011 roku nie próbowała kończyć akcji jednym uderzeniem, co dało jej kolejnego gema. Serbka stała się pasywna na korcie, a procent pierwszego podania spadł. Dodatkowo forhend Rosjanki bardzo pomagał w kluczowych momentach. Rozbita Ivanović straciła piątego gema z rzędu. Fortuna uśmiechnęła się do pochodzącej z Niagania Szarapowej, która serwisem mogła rozpocząć spotkanie od nowa. As i gem "na sucho" były widocznym sygnałem, że to reprezentantka Rosji będzie rozdawała karty w kolejnym secie, a Ivanović musi wrócić do swojej najlepszej dyspozycji.

Po przerwie toaletowej dla będącej w dołku tenisistki walka rozgorzała na nowo. Serbka uspokoiła się, przerwała złą serię świetnym bekhendem po linii i wyszła na 1:0. Niedługo po tym mecz został na chwilę przerwany, gdy turniejowa "dziewiątka" wstrzymała grę i poprosiła o pomoc medyczną. Krótka przerwa zdekoncentrowała Ivanović, Rosjanka wyrównała, a chwilę później przełamała do 30 na 2:1. Szarapowa nie potwierdziła przewagi, wszystkie swoje szanse zmarnowała, a gdy młodsza z tenisistek wyczuła szansę, to ją skrzętnie wykorzystała. Mecz stał się rwanym widowiskiem, po raz kolejny przełamanie nie zostało potwierdzone, a do pozytywów piątego gema zaliczyć można jedynie forhendowy return. Wreszcie liderka rankingu rocznego podwyższyła prowadzenie na 4:2. To pobudziło 26-latkę z Belgradu, która utrzymała podanie "na sucho".

Wróciły błędy forhendowe, wróciły podwójne. Szarapowa najwidoczniej nie chciała pewnie awansować do finału i po raz szósty w meczu straciła podanie. W dziewiątym gemie dużą rolę odegrały forhendy - zarówno zwycięskie (Ivanović na 30-30, Rosjanki po break pointa), jak te zepsute (turniejowej "piątki" przy break poincie i "dziewiątki" przy kolejnym). Ostatecznie Szarapowa, mistrzyni US Open 2006, znów wypracowała sobie przewagę i była gem od batalii o tytuł. Blisko to najlepsze słowo do podsumowania szans Maszy w tym gemie. Zaczęło się od 15-40, potem były dwie meczowe, a jedną z nich Serbka obroniła pięknym forhendem. Zakończyło się na dwóch podwójnych błędach serwisowych i powrotu Ivanović do gry. Co może dziwić, turniejowa "piątka" zawodziła przy równowagach. Znów niewymuszone błędy dały korzyści tej, która zdawała się być rozbita emocjonalnie. Genialna wymiana rozpoczęła 12. gema, która zakończyła się cudownym forhendem Serbki. Później jeszcze dwa błędy Rosjanki i pojedynek wkroczył w fazę meczboli. Pierwszy został zmarnowany przez próbę sędziowania przez 11. tenisistkę świata, zaś przy drugim ładny atak dał zwycięstwo Rosyjsko-serbska konfrontacja trwała dwie godziny i 46 minut. W tym czasie panie zagrały prawie tyle samo piłek kończących (29 do 28 dla zwyciężczyni), a przegrana popełniła 51 niewymuszonych, o sześć więcej od Serbki.

W finale Ivanović nie jest bez szans. W tym roku grała z Williams trzykrotnie, raz wygrała. Każda ich konfrontacja była interesująca, kończyła się po trzech setach. Powoli ich rywalizacja zaczyna wyrastać na jedną z ciekawszych w tegorocznych rozgrywkach. Bardzo istotne będzie, jak triumfatorka Rolanda Garrosa 2008 zregeneruje się po dramatycznym sobotnim spotkaniu i obronie piłek meczowych.

Western & Southern Open, Cincinnati (USA)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,567 mln dolarów
sobota, 16 sierpnia

półfinał gry pojedynczej:

Ana Ivanović (Serbia, 9) - Maria Szarapowa (Rosja, 5) 6:2, 5:7, 7:5

Komentarze (36)
avatar
crzyjk
17.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ana pogodzona z wynikiem? Może jeszcze spróbuje coś ugrać, lub Serena pomoże błędami, ale chyba za dużo zdrowia kosztował ją mecz z Maszą? 
avatar
Pottermaniack
17.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecz błędów, za to dramat pierwsza klasa. ;) 
grassgoat
17.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Co za żart sportowca z tej Szarapowej, wstydziłbym się po tym meczu za nią gdybym fanował. 
avatar
stanzuk
17.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sprawiedliwosci stało się zadosc chociaż, zle to już wyglądało.Sędziowie znowu odcinali Szarapową od stryczka.W drugim secie przy szansie na 5:0 niesłusznie odebrali Anie punkt, tak samo w decy Czytaj całość
avatar
vamos
17.08.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zmierzcie jej ciśnienie! Pozamiatała Maryśka :)