ATP Szanghaj: Epicki triumf Djokovicia po obronie meczboli, Murray zatrzymany

Novak Djoković obronił pięć piłek meczowych i został nowym mistrzem turnieju ATP w Szanghaju. W finale Serb pokonał Andy'ego Murraya 5:7, 7:6(11), 6:3.

Triumfatorem 17. z rzędu turnieju rangi Masters 1000 został tenisista z Top 4 rankingu. Novak Djoković (ATP 2) od czasu porażki z Murrayem w finale US Open wygrał już 10 spotkań z rzędu - pięć w Pekinie i pięć w Szanghaju zdobywając czwarty i piąty tytuł w sezonie. Dla Serba Rolex Masters to 15. turniej w sezonie i osiągnął 10. finał, a wygrywając go wygrał 70. mecz w roku. Urodzony w Belgradzie tenisista pokonując w poprzedniej rundzie Tomáša Berdycha stał się drugim aktywnym tenisistą mogącym się pochwalić dotarciem do finału wszystkich turniejów rangi Masters 1000 (po Rogerze Federerze). Były lider rankingu wystąpił w 52. finale w ATP World Tour (zdobył 33 tytuł) i 23. w Masters 1000 (wywalczył 13 trofeum), w tym szóstym w 2012 roku. Djoković wcześniej triumfował w Miami i Toronto, a decydujące mecze przegrał w Monte Carlo, Rzymie i Cincinnati.

Andy Murray (ATP 3) przystępując do finału mógł się pochwalić bilansem spotkań w Szanghaju 12-0, by znaleźć pogromcę w osobie Djokovicia, w starciu z którym zmarnował pięć piłek meczowych. Szkot triumfował tutaj w dwóch poprzednich sezonach w finale pokonując, odpowiednio Federera i Davida Ferrera. Szkot, który tym razem szwajcarskiego giganta zwyciężył w półfinale, dotarł do siódmego finału w sezonie (bilans 3-4) i 37. w karierze (bilans 24-13). Dla 25-latka z Londynu był to 11. finał w cyklu Masters 1000 (bilans 8-3) i drugi w tym roku - w Miami przegrał z Djokoviciem. Pokonując Serba w finale US Open Murray został pierwszym od 76 lat brytyjskim wielkoszlemowym mistrzem w turnieju singla mężczyzn.

Djoković w drodze do finału bez straty seta odprawił Grigora Dimitrowa, Feliciano Lópeza, Tommy'ego Haasa i Berdycha. Murray rozegrał o jedno spotkanie mniej, bo do III rundy awansował po tym, jak wycofał się Florian Mayer. Szkotowi jedynego seta urwał Radek Štěpánek w ćwierćfinale, poza tym wyeliminował Ołeksandra Dołgopołowa i Federera. Przed finałem bilans spotkań obu finalistów wynosił 8-7 dla Djokovicia, ale dwa ostatnie wygrał Murray - poza finałem US Open także w półfinale igrzysk olimpijskich w Londynie, w których później wywalczył złoty medal.

W drugim gemie I seta Murray w efektowny sposób z 15-40 doprowadził do równowagi (forhend, bekhend po linii), ale w końcówce popełnił dwa proste błędy i przegrywał 0:2. Błyskawicznie jednak odrobił stratę, gdy po przetrwaniu naporu serbskiego rówieśnika potężnym forhendem wymuszającym błąd wykorzystał break pointa. W piątym gemie Djoković miał 30-0, lecz przy 30-15 zepsuł woleja (piłka po taśmie wyfrunęła poza kort) i Szkot wyczuł swoją szansę. Kombinacja krosa bekhendowego i forhendu dała tenisiście z Londynu break pointa - po sprowadzeniu rywala do parteru ostrym returnem wykorzystał go forhendem. W szóstym gemie Brytyjczyk odparł break pointa akcją odwrotny forhend + smecz, by następnie zepsuć dwie proste piłki.

W siódmym gemie Murray minięciem bekhendowym po krosie uzyskał trzy okazje na kolejne przełamanie, do którego doszło, gdy przy 15-40 potężny forhendowy aut popełnił Djoković. Znowu jednak się nim długo nie cieszył, bo trzema prostymi błędami, w tym podwójnym, oddał podanie i ciągle była zachowywana równowaga w przełamaniach. W 11. gemie Serb miał 40-0, ale popełnił dwa błędy, a Murray bekhendem po linii doprowadził do równowagi. Pakując drajw-woleja w siatkę Serb podarował brytyjskiemu rówieśnikowi break pointa. Kiedy były lider rankingu popsuł kolejnego woleja (tym razem piłka wylądowała daleko poza kortem), nie wytrzymał i cztery razy trzepnął rakietą o kort. W 12. gemie Djoković obronił pierwszego setbola efektownym bekhendem po linii, ale przy drugim przestrzelił forhend.

W pierwszym serwisowym gemie II seta Murray wrócił z 0-30, a w dalszej fazie obaj tenisiści pewnie utrzymywali podanie. Po intensywnym I secie, imponującym z obu stron tylko do połowy, bo później zaczęły dominować szarpane, pełne błędów wymiany, tempo gry siadło. W siódmym gemie Djoković pakując bekhend w siatkę dał rywalowi dwa break pointy - przy pierwszym z nich Szkot wrzucił Serbowi piłkę pod nogi i ten nie był w stanie przebić na drugą stronę obronnego woleja. Po utrzymaniu podania Murray prowadził 5:3, a przy 5:4 serwował na mecz i rozpoczęło się na nowo wielkie granie.

Brytyjczyk miał 30-0, ale fenomenalna akcja z odegraniem loba hot dogiem (między nogami) i zakończeniem wymiany bajecznym drop-szotem natchnęła Djokovicia. Serb obronił piłkę meczową wspaniałym forhendem, a po chwili uzyskał break pointa, przy którym Murray po znakomitym wyrzucającym serwisie przestrzelił forhend. W epickim tie breaku (24 piłki - ponad 20 minut gry) Djoković odparł kolejne cztery meczbole - dwie przy 4-6 (odwrotny kros forhendowy, wygrywający serwis), oraz po jednym przy 7-8 (serwis + forhend) i 9-10 (kontra bekhendowa wymuszająca błąd), by za czwartym setbolem zakończyć II partię akcją serwis-wolej.

W piątym gemie III seta Murray obronił break pointa i odwrotnym krosem forhendowym utrzymał podanie. W siódmym gemie Szkot już się nie wykaraskał - po bardzo dobrym serwisie nie po raz pierwszy oddał punkt za darmo wyrzucając forhend. W ten sposób Djoković uzyskał dwie okazje na przełamanie, które zostało sfinalizowane, gdy Brytyjczyk odgrywając return Serba wpakował piłkę w siatkę. W ósmym gemie Murray popisał się bajeczną kombinacją forhendu i stop-woleja bekhendowego granego z bardzo niskiej pozycji, lecz Serb wrócił z 15-30 i asem podwyższył na 5:3. W dziewiątym gemie wyczerpany Szkot obronił dwie piłki meczowe (świetny serwis, odwrotny kros forhendowy), by następnie cieszyć się z przewagi, lecz tylko przez chwilę. Djoković poprosił o sprawdzenie śladu i miał rację, piłka przez niego zagrana minimalnie zahaczyła linię. W powtórce punktu Murray posłał piłkę w siatkę, a przy trzecim meczbolu przestrzelił bekhend.

Djoković niedzielnej potyczki nie rozpatrywał w kategoriach rewanżu za porażki w olimpijskim półfinale i finale US Open. - Nie lubię słowa 'rewanż'. Nigdy nie chcę rewanżu. Po prostu gram w tenisa i próbuję wygrać każdy mecz. Andy stał się trochę bardziej agresywny od czasu porażki w finale Wimbledonu - oczywiście na korcie. Bardziej stawia na swój forhend, który dawniej nie był jego siłą. W tym roku poprawił to uderzenie i ma więcej wiary w siebie. I osiągnął wielkie wyniki - zdobył wielkoszlemowy tytuł. W trwającym trzy godziny i 21 minut spotkaniu Djoković zanotował o jedno przełamanie więcej (6-5) oraz zdobył w sumie o sześć punktów więcej (119-113) i zdetronizował Murraya.

- Porażka jest rozczarowaniem - powiedział Murray. - Wcześniej jednak w największych turniejach przegrałem bardziej zacięte mecze. Jestem pewien, że szybko się po tym otrząsnę. W II secie prawdopodobnie zagrałem odrobinę lepiej, jednak Novak świetnie serwował przy piłkach meczowych. Pierwszego meczbola miałem przy swoim podaniu, ale on uderzył forhend na krawędź linii. W gemie, w którym podawałem na mecz, mój przeciwnik również postarał się o inne dobre uderzenia. To nie tak, że wypuściłem ten mecz, nie zrobiłem jakiś piorunujących błędów. Kiedy miałem swoje szanse Novak bardzo dobrze serwował i uderzał w linię, gdy tego potrzebował.

- Trudno jest ocenić, kto był lepszy, ponieważ przez cały mecz byliśmy tak blisko - stwierdził Djoković. - Rozegraliśmy tyle wymian w 3,5 godziny - jak na formułę do dwóch wygranych setów to bardzo długo. Równie dobrze mogło to pójść w drugą stronę. Andy miał pięć piłek meczowych - gdy ich broniłem starałem się koncentrować na każdej indywidualnie. On był tak blisko zwycięstwa, więc nie mogę powiedzieć, że byłem lepszym zawodnikiem.

Program i wyniki turnieju

Komentarze (24)
avatar
Ten Sybil
15.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego "epicki"?? 
wislok
15.10.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ważna wygrana dla Serba,który poniósł ostatnio kilka powiedziałbym prestiżowych porażek. 
wislok
15.10.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
czyli warto obejrzeć powtórkę jutro:) 
avatar
lisica61
14.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piękny mecz - fantastyczna gra obu chłopaków :) BRAWO DJOK!!! 
avatar
Aashi
14.10.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mistrz Djoko powraca! :)