Pierwsze mecze Aryny Sabalenki w tegorocznym Australian Open nie były do końca przekonujące w jej wykonaniu. Za każdym razem liderka rankingu WTA miała swoje problemy, jednak mimo to nie straciła jeszcze seta. Pokazem siły Białorusinki było już jej spotkanie w 4. rundzie z Mirrą Andriejewą.
Młoda Rosjanka nie zdołała nawiązać walki z walczącą o trzeci z rzędu tytuł rywalką. Faworytka pokazała swój najlepszy tenis i po 63 minutach gry cieszyła się ze zwycięstwa 6:1, 6:2. Po wygranej zawodniczka uczciła ten moment, robiąc zdjęcia kibicom przy pomocy Polaroidu, co stało się jej znakiem rozpoznawczym podczas tegorocznego turnieju.
Jak się okazało projekt związany z robieniem polaroidów to pomysł, który zawodniczka realizuje wspólnie z partnerem, Georgiosem Frangulisem. - Wpadliśmy na pomysł, aby przez cały rok zbierać zdjęcia polaroidowe, które potem oprawimy - zdradziła podczas pomeczowej rozmowy.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
Dwukrotna mistrzyni Australian Open wyraziła nadzieję, że rok przyniesie wiele wyjątkowych chwil, które będzie mogła uwiecznić. - Mam nadzieję, że zbierzemy mnóstwo fajnych momentów, które stworzą piękne dzieło sztuki na ścianie w naszym domu - dodała z entuzjazmem Sabalenka.
Projekt rozpoczął się już podczas okresu przygotowawczego przed sezonem. To takie urocze, móc uchwycić te drobne momenty - podsumowała tenisistka, podkreślając, jak wiele radości sprawia jej ten pomysł.
Sabalenka w ćwierćfinale Australian Open zmierzy się z Anastazją Pawluczenkową. Co ciekawe bilans dotychczasowych spotkań przemawia na korzyść Rosjanki, która dwukrotnie pokonała liderkę rankingu. Białorusinka z kolei tylko raz znalazła sposób na tę rywalkę. Panie po raz ostatni zmierzyły się jednak w 2021 roku, a od tego momentu wiele się zmieniło.