Pod koniec listopada świat obiegły sensacyjne informacje o wykryciu dopingu u Igi Świątek. W organizmie wiceliderki rankingu WTA znaleziono śladowe ilości trimetazydyny. Polka przyjęła ją nieświadomie, co zresztą udowodniła, w melatoninie, która pomagała jej przy problemach ze snem.
Mowa konkretnie o leku Melatonina LEK-AM 1 mg Przedsiębiorstwa Farmaceutycznego LEK-AM Sp. z o.o. Firma po wybuchu afery podkreśliła, że jej leki spełniają wszelkie standardy. "Wykryte w zbadanych opakowaniach leku śladowe ilości innej substancji (TMZ) były znacznie poniżej dopuszczalnych limitów. Chcemy to wyraźnie podkreślić. Melatonina LEK-AM 1 mg jest bezpieczna dla zdrowia pacjentów" - czytamy w oświadczeniu z początku grudnia.
Producent leku zapewnił również, że współpracuje z Głównym Inspektoratem Farmaceutycznym w celu wyjaśnienia tej sprawy. Jak ustalił portal sport.pl, wyniki tej kontroli mamy poznać niedługo.
ZOBACZ WIDEO: Duży błąd Pawła Nastuli. "Nie nadawałem się do tego"
- Ze względu na trwające procedury, nie możemy jeszcze informować o wynikach inspekcji w miejscu wytwarzania. Ostateczne wyniki inspekcji będą znane na początku 2025 roku - stwierdziło w oświadczeniu biuro prasowe GIF.
Zapewniono dodatkowo, że "wszczęto procedurę wyjaśniającą", która w takich przypadkach jest obowiązkowa.
Zawieszenie Świątek, nałożone na nią przez Międzynarodową Agencję ds. Integralności Tenisa oficjalnie dobiegło końca 4 grudnia. Choć Polska Agencja Antydopingowa (POLADA) do końca roku mogła odwołać się od decyzji ITIA, nie zdecydowała się na taki krok.
WADA musi coś z tym zrobić. A do tego dochodzi problem z Czytaj całość