Iga Świątek po porażkach w półfinale i ćwierćfinale turniejów w Dosze i Dubaju nie zdołała wyprzedzić Aryny Sabalenki w rankingu WTA. Polka musi odłożyć marzenia o powrocie na szczyt przynajmniej do lata, gdyż jej strata do Białorusinki wynosi obecnie 1091 punktów.
W nadchodzących turniejach w Indian Wells i Miami Open polska zawodniczka będzie bronić aż 1120 punktów, podczas gdy Sabalenka tylko 185 "oczek". To sprawia, że nawet świetne występy Świątek mogą nie wystarczyć do odzyskania prowadzenia.
ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik
To jednak nie wszystko. Nawet jeśli zdarzy się tak, że 23-latka z Raszyna skróci dystans do Aryny Sabalenki po amerykańskich turniejach, to wiosną też będzie praktycznie niemożliwe, żeby odzyskała prowadzenie w rankingu. Dlaczego?
Mianowicie wiosną, na kortach ziemnych, Świątek będzie bronić aż 4195 punktów zdobytych w 2024 roku. To właśnie na tej nawierzchni Polka zdominowała rywalizację, triumfując w Rolandzie Garrosie (2000 pkt), WTA w Madrycie (1000 pkt) i WTA w Rzymie (1000 pkt).
Białoruska tenisistka w tym samym czasie, w turniejach rozgrywanych na mączce, zdobyła łącznie 1838 punktów. Jak zatem widać, szanse Świątek na odrobienie strat i powrót na fotel liderki rankingu WTA są nikłe.
Latem, już na trawie, obie zawodniczki zdobyły niewiele punktów w poprzednim roku. Świątek odpadła w trzeciej rundzie Wimbledonu, a Sabalenka z powodu kontuzji barku wycofała się z tego turnieju. Walka o tron w rankingu WTA może więc rozstrzygnąć się dopiero w tym okresie.
Na twardych kortach Świątek nie będzie miała wiele do obrony, co może być jej atutem. Z jej konta znikną również karne zera za nieobecność w niektórych turniejach (spowodowane m.in. zawieszeniem), co może pomóc w walce o powrót na szczyt rankingu WTA.