Mamy nową Igę Świątek? Polka awansowała o ponad 300 miejsc w rankingu

Instagram / Monika Stankiewicz / Monika Stankiewicz w juniorskim US Open 2023
Instagram / Monika Stankiewicz / Monika Stankiewicz w juniorskim US Open 2023

Jeszcze w lipcu nie istniała w rankingu WTA. Miesiąc później się w nim pojawiła, a w październiku awansowała o ponad 300 miejsc. I właśnie dlatego można uznać, że Monika Stankiewicz to jedna z największych miłych niespodzianek tenisowego 2024 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Medal olimpijski i kolejny wygrany szlem przez Igę Świątek, wielkie sukcesy mikstowe Jana Zielińskiego, tytuł na nawierzchni ziemnej Huberta Hurkacza czy pierwszy wygrany turniej w karierze i duży awans w rankingu Magdaleny Fręch. Tymi sukcesami żyli kibice polskich tenisistów w 2024 roku.

Powodów do radości mieliśmy wiele. Nie o wszystkich jednak było bardzo głośno. Pojawili się bohaterowie pierwszoplanowi, ale też ci, którzy wykonali świetną pracę nieco w cieniu, w turniejach dużo niższej rangi i o znacznie mniejszym prestiżu.

Ledwo zaczął się 2025 rok, a Monika Stankiewicz już wywalczyła cenne punkty do rankingu WTA, startując w... Kenii. Polska tenisistka dotarła do półfinału imprezy ITF W35 i to dobry prognostyk przed dalszą częścią sezonu. Poważne powody do radości sobie, najbliższym oraz kibicom, dała już jednak w ubiegłym roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii

Ma poważne wsparcie. Oto jaka jest prywatnie

18-letnia zawodniczka, która mówi o sobie, że jest perfekcjonistką. Dąży do tego, aby robić wszystko jak najlepiej oraz być najlepszą.

- Nie ma rzeczy niemożliwych - zapewnia w rozmowie z portalem WP SportoweFakty tenisistka. Stankiewicz ocenia też siebie jako otwartą i kontaktową osobę. Łatwo nawiązuje nowe znajomości. Uważa również, że jest wesoła oraz sympatyczna.

W życiu tenis oczywiście stawia na pierwszym miejscu, ale ma też inne zamiłowania.

- Interesuję się gotowaniem i psychologią. Bardzo ciekawi mnie odkrywanie różnych ludzkich zachowań, bo to pomaga też poznać samego siebie. Jest to również ważne w grze w tenisa. Staram się zrozumieć moje emocje, reakcje w danych akcjach - przyznała nasza rozmówczyni.

Przechodząc już do tematu samego tenisa, Monika wybrała Jasmine Paolini jako swoją idolkę. Inspiruje się Włoszką i chciałaby grać tak jak ona - mądrze, regularnie, z wysoką intensywnością.

Nad formą pracuje choćby w Bratysławie, gdzie znajduje się jej baza treningowa. Zawodniczka w okresie przygotowawczym szlifuje dyspozycję w akademii byłej czwartej tenisistki globu Dominiki Cibulkovej.

Szkoleniowcami Polki są: Alexander Somogyi (trener tenisa), Pavel Smela oraz Matej Pytlik (obaj odpowiedzialni za trening motoryczny i ogólnorozwojowy). Stankiewicz przyznała też, że sama Cibulkova wspiera ją w przygotowaniach.

- Przychodzi czasem na treningi, patrzy, jak gram, doradza, daje wskazówki techniczne, taktyczne i mentalne. Gdy się pojawia, konsultujemy się i rozmawiamy o konkretnych elementach - zdradziła.

Od tego się zaczęło

Monika Stankiewicz od najmłodszych lat jest związana z tenisem. Na kort zabrał ją tata.

- Na początku grałam w grupie. Szybko mi się to spodobało, podobnie jak moim rodzicom, którzy prędko zapisali mnie na treningi indywidualne. Wykonywałam zarówno tenisowe, jak i ogólnorozwojowe ćwiczenia - powiedziała w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Stankiewicz.

- Trenerzy widzieli, że wyróżniam się spośród innych dzieci. Zaczęłam próbować sił w turniejach w kategoriach wiekowych do lat 8, później 10. Na początku to była po prostu zabawa. Myślę, że na poważnie zaczęłam grać w wieku 11 lat podczas zmagań z cyklu Tennis Europe - dodała.

Jak każdy zawodnik Monika musiała poradzić sobie z łączeniem szkoły z uprawianiem sportu na jak najwyższym poziomie. Jak przyznała reprezentantka klubu BKT Advantage Bielsko-Biała, to był wymagający, ale jednocześnie udany okres na jej drodze.

- Od zawsze szłam indywidualnym tokiem nauczania. Nie musiałam uczęszczać na wszystkie zajęcia, więc było mi łatwiej. Na szczęście szkoły zawsze starały się mi pomagać, dostosowywać plan lekcji pode mnie - odrzekła 18-latka.

- Zależało nam, abym jak najdłużej chodziła do szkoły. Było to ważne w kontekście kontaktów z rówieśnikami. Od drugiej do ostatniej klasy liceum miałam jednak domowe nauczanie. Udało mi się wszystko dobrze połączyć. Nieskromnie powiem, że byłam dobrą uczennicą - kontynuowała.

Koniec z juniorskim graniem

Po kolejnych kilku latach rywalizacji na szczeblu juniorskim przyszedł czas na podjęcie ważnej decyzji. Dotyczyła ona próby zmierzenia się z zawodowymi tenisistkami. Gdy zapytaliśmy Monikę o to, dlaczego zadebiutowała właśnie w marcu w tureckiej Antalyi, ta najpierw się zaśmiała i powiedziała:

- Czas najwyższy, ile można grać tylko w juniorkach!

I to dobra odpowiedź, choć Polka zdecydowała się jeszcze na jej rozwinięcie.

- Długo chciałam grać w tej kategorii wiekowej, aby w seniorach mieć szansę na dzikie karty. Te można otrzymać dzięki wysokiej pozycji w rankingu juniorskim. Chciałam się też w taki sposób ogrywać, bo wiem, że przejście z poziomu juniorskiego do seniorskiego bywa bardzo trudne - stwierdziła.

- Sam start w Antalyi to była pomyłka, ale to tam moi trenerzy stwierdzili, że mam na tyle wysokie umiejętności, żeby grać i wygrywać turnieje rangi ITF W15. Po sierpniowym turnieju ITF W50 w Bytomiu, w którym osiągnęłam ćwierćfinał, stwierdziłam z kolei, że już nie chcę wracać do juniorów - zdradziła.

Pierwszy sukces, który przyniósł rozgłos

Monika Stankiewicz pojawiła się w rankingu WTA w sierpniu 2024 roku. Zaledwie dwa miesiące później niespodziewanie wygrała turniej ITF W35 w Faro. Triumf ten pozwolił jej na gigantyczny awans o ponad 300 lokat.

Po tych zawodach o Stankiewicz po raz pierwszy zrobiło się głośno w mediach. My również skontaktowaliśmy się z tenisistką na gorąco po jej sukcesie, a efekty tej rozmowy można przeczytać TUTAJ.

Polska zawodniczka poczuła wtedy, że ma szanse i umiejętności do tego, żeby dobrze grać.

- To zwycięstwo dodało mi dużej pewności siebie. Zaczęłam mocniej w siebie wierzyć. Do teraz cieszę się z tego zwycięstwa, ale traktuję ten turniej tak samo, jak będę traktowała każdy kolejny. Nie chcę spocząć na laurach. Nie zatrzymujemy się, to jest tylko część całego procesu. Trzeba dalej pracować i się rozwijać - podkreśla 668. zawodniczka rankingu.

Przed nią drugi ważny sezon w kontekście budowania pozycji w zawodowym tenisie. Za Stankiewicz dość długi okres przygotowawczy, który ma jej pomóc w kolejnych startach.

- Nie musiałam się stresować punktami, mogłam poświęcić czas na poprawę pewnych elementów. Zacznę od dwóch tyrniejów rangi ITF W35. Na pewno w lutym zagram też w ITF W75 w Lesznie, gdzie otrzymałam dziką kartę. Dalszy plan startów będziemy układać na podstawie wyników - podsumowała Monika Stankiewicz.

Komentarze (32)
avatar
mattii
13 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nauczcie ją od podstaw solidnego serwisu bo póżniej to już nie ma czasu na takie nauki. 
avatar
A BC
13 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica. 
avatar
MarzSz
16 h temu
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Co za tytuł ? Co za porównanie. Każdy jest sobą i koniec tematu. 
avatar
Piotr Kalinowski
17 h temu
Zgłoś do moderacji
13
7
Odpowiedz
Do Igi jeszcze bardzo daleko. Życzę sukcesów. 
avatar
Hipokryt
19 h temu
Zgłoś do moderacji
23
20
Odpowiedz
Nowa Iga Świątek? czyli co, kolejna pro ukraińska aktywistka?