Andrea Gaudenzi, który od 2020 roku jest szefem Stowarzyszenia Profesjonalnych Tenisistów (ATP), niemal przez cały zeszły sezon musiał mierzyć się z krytyką ze strony graczy. Zawodnicy narzekali na zbyt rozbudowany kalendarz czy częste zmiany piłek w turniejach. Do tych wszystkich spraw odniósł się po zakończeniu rozgrywek w wywiadzie dla "L'Equipe".
Choć od przyszłego roku aż osiem z dziewięciu turniejów ATP Masters 1000 będzie miało dwutygodniowy format, Gaudenzi odrzucił opinie, że kalendarz jest przeładowany i przy okazji zwrócił uwagę, że tenisiści sami sobie dokładają obciążeń, biorąc udział w imprezach pokazowych.
- To nie jest tak, jak w piłce nożnej czy koszykówce, gdzie zawodnicy są zatrudniani przez klub. Nasi gracze to niezależni pracownicy, którzy sami mogą decydować o swoim harmonogramie. Pozycja w rankingu zmusza ich do gry, ale dotyczy to tylko dużych turniejów - wielkoszlemowych, Masters 1000 i ATP Finals - mówił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zlatan wciąż to ma. "Wybryk natury"
- Poszerzyliśmy format turniejów Masters 1000, ale w porównaniu ze starym, tenisista, który dojdzie do finału, rozegra tylko jeden mecz więcej. Dodatkowo niektórzy gracze decydują się na występy w turniejach nieoficjalnych, czego nie ma w innych sportach. Skrócenie sezonu? To możliwe, ale musielibyśmy zmniejszyć liczbę turniejów ATP 250. Przede wszystkim, aby więcej odpoczywać, gracze mogą zrezygnować z udziału w tak wielu "pokazówkach" - argumentował.
Włoch przyznał, że wsłuchał się w głos tenisistów i od przyszłego roku nie będzie tak wielu sytuacji, że w każdym turnieju używane są inne piłki. - Ujednoliciliśmy to. Podjęliśmy taką decyzję i będziemy ją stopniowo wprowadzać od 2025 roku, bo organizatorzy turniejów mają podpisane długoterminowe umowy z producentami. Dla przykładu od turnieju w Monte Carlo do Rzymu tenisiści będą grać tymi samymi piłkami - zapewnił.
Gaudenzi wypowiedział się też w sprawie potencjalnego połączenia ATP i WTA w jedno stowarzyszenie. Głosy o wprowadzeniu takiego rozwiązania pojawiają się od wielu lat, jednak niewiele wskazuje, że szybko do tego dojdzie.
- Wszyscy muszą usiąść przy jednym stole - ATP, WTA, ITF i Komitet Wielkiego Szlema. Dla mnie to jedyny sposób, aby utrzymać tenis przy życiu. Obecnie istnieje siedem organizacji zarządzających, i jest to zbyt wiele, bo każda podejmuje decyzje we własnym interesie i tenis na tym cierpi. Naciskamy na jedno wielkie stowarzyszenie. Porozumienie nie zostało jeszcze osiągnięte, ale na pewno istnieje zbliżenie z WTA, choć to nie oznacza, że obie organizacje połączą się - wyjawił.
"Jedyny tytuł, jakiego mi brakuje". Carlos Alcaraz wskazał cel na nowy sezon