Maja Chwalińska nie miała za sobą dobrej serii w grze pojedynczej. Po raz ostatni wygrała... 25 lipca przy okazji turnieju w Warszawie. Pokonała wtedy w trzech setach Darję Semenistaję. Później dwukrotnie przegrała z Mayą Joint i uległa Ance Todoni.
Następnie zrobiła sobie półtora miesiąca przerwy od gry. Wróciła do rywalizacji w Meksyku, gdzie również przegrała - tym razem z niżej notowaną Hanną Chang.
23-latka została rozstawiona z numerem 1 w kwalifikacjach do turnieju rangi WTA 250 w Meridzie. W sobotę Polka zmierzyła się z 709. w światowym rankingu Marią Kononową. Chwalińska była faworytką tej rywalizacji.
Już w czwartym gemie stanęła przed szansą na przełamanie podania rywalki. Wtedy jeszcze ta sztuka jej się nie udała i było 2:2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Od tamtej pory na korcie rozpoczął się koncert w wykonaniu polskiej tenisistki. Do końca seta nie przegrała już ani jednego gema. Co więcej, straciła zaledwie trzy punkty.
Drugi set to już prawdziwa dominacja. Rywalka była w stanie zdobyć... dwa punkty - oba w drugim gemie. W pozostałym Rosjanka pozostawała tylko tłem dla rozpędzonej Chwalińskiej.
Całe spotkanie potrwało zaledwie 58 minut. Polka dała pokaz siły i zdecydowanie przeważała pod praktycznie każdym względem.
Jeszcze w sobotę pozna nazwisko swojej rywalki w finale kwalifikacji. W niedzielę zmierzy się z lepszą w meczu Anna Frey (WTA 848) - Sophie Chang (WTA 230).
Merida Open Akron, Merida (Meksyk)
WTA 250, korty twarde, pula nagród 267 tys. dolarów
sobota, 26 października
półfinał kwalifikacji gry pojedynczej:
Maja Chwalińska (Polska, 1) - Maria Kononowa 6:2, 6:0