Ostatnie dwa miesiące dla Igi Świątek nie były tak samo udane jak poprzednie. Po nieudanym występie w wielkoszlemowym Wimbledonie zdobyła co prawda medal igrzysk olimpijskich Paryż 2024, ale "tylko" brązowy. Jej celem był bowiem złoty krążek i była zdecydowaną faworytką do końcowego triumfu na kortach Rolanda Garrosa.
W Cincinnati dotarła do półfinału, w którym wyraźnie lepsza okazała się Białorusinka Aryna Sabalenka. Z kolei w ćwierćfinale US Open wyeliminowała ją Amerykanka Jessica Pegula.
Na temat ostatnich występów liderki światowego rankingu WTA wypowiedziała się Magdalena Grzybowska. Najlepsza polska tenisistka lat 90. ubiegłego wieku w rozmowie z Eurosportem podkreśliła, że w przypadku Igi nie ma mowy o kryzysie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz
- Jestem strasznie daleka od używania tak mocnych słów. Według mnie, choć zaznaczam, że nie jestem blisko ekipy Igi, to tylko niewielki objaw zmęczenia, nie jakiś wielki kryzys, a znużenie, przeładowanie kalendarza. Spokojnie, nie ma powodów do niepokoju. Powtarzam i podkreślam, że Iga psychicznie jest bardzo mocna. To nie jest zawodniczka przegrywająca w pierwszych rundach, w każdym meczu walczy, w każdym szuka szans na zwycięstwo - podkreśliła była tenisistka.
Grzybowska doskonale wie, jak wymagająca jest kariera tenisowa. Z tego powodu nie ma wątpliwości, że obecnie zmęczenie sezonem daje się we znaki 23-latce pochodzącej z Raszyna.
- W tenisowym kalendarzu najgorsze są podróże, te zmiany stref czasowych, to czekanie na lotniskach. Ile ja się na tych lotniskach naczekałam, nienawidziłam tego. Wiadomo, gwiazdy dopracowane mają wszystko na tip-top, ale to wciąż ludzie, nie maszyny - zaznaczyła.
Świątek po porażce na US Open wróci do gry już w dniach 16-22 września. Zdecydowała się bowiem wziąć udział w turnieju rangi WTA 500 w Seulu. Będzie to dla niej przetarcie przed imprezą WTA 1000 w Pekinie.