Do startu turnieju olimpijskiego w Paryżu pozostało 11 dni. Na liście zgłoszeń wciąż są Hubert Hurkacz i Jan Zieliński, choć udział obu wciąż stoi pod znakiem zapytania. Wrocławianin nabawił się podczas Wimbledonu kontuzji nogi, a ostatnia informacja na temat tego, co się dzieje z tenisistą, pochodzi z 11 lipca. Wówczas udało nam się dowiedzieć, że zawodnik "nie przeszedł operacji". Nowe informacje mają się pojawić w tym tygodniu.
Na razie jednak, przynajmniej na papierze, wszystko pozostaje bez zmian. Hurkacz ma wziąć udział w paryskich zmaganiach w trzech konkurencjach: grze pojedynczej, podwójnej z Zielińskim i mieszanej ze Świątek.
Hurkacz więc wciąż walczy o Paryż, jego otoczenie milczy, jakby to była jakaś wielka tajemnica, a najlepszy w kraju ortopeda od kolan właśnie powiedział, że - owszem - zawodnik z nim się kontaktował i sprawa wygląda poważniej, niż można było sądzić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje Sabalenki. Co za widok!
Jedno jest jasne jak słońce: jeśli Hurkacz do Paryża nie pojedzie, to Jan Zieliński może zacząć rozpakowywać walizki i jego obecność na poniedziałkowej imprezie, podczas której oznajmiano nominacje olimpijskie, okaże się tylko towarzyską wycieczką, okazją do spotkania z koleżankami i kolegami, podczas której mógł się pochwalić, że właśnie w minioną niedzielę wygrał w mikście Wimbledon.
Ale.... wrocławianin nie musi przecież brać udziału aż w trzech konkurencjach, co też może być opcją w sytuacji, kiedy jest po kontuzji. Nie może skreślić jednak singla i debla, a wystąpić tylko w mikście - gra mieszana to tylko dodatek dla tych, którzy rywalizują w pozostałych turniejach.
Z tego właśnie powodu pod znakiem zapytania stoi wyjazd Zielińskiego do Paryża. Świeżo upieczony triumfator Wimbledonu w grze mieszanej nie mógłby zagrać tylko miksta. Musi wystąpić w deblu, a tu jego jedyną opcją na igrzyskach jest Hurkacz, bowiem żaden inny polski tenisista nie zakwalifikował się na igrzyska.
Wśród kibiców pojawiają się opinie, że Iga Świątek właśnie z Janem Zielińskim powinna stworzyć parę w Paryżu. Jest to pewne rozwiązanie dla Hurkacza, gdyby chciał oszczędzić sił i wystąpić tylko w dwóch konkurencjach. Jednak do tej pory liderka rankingu nie stała po tej samej stronie kortu z najwyżej notowanym polskim tenisistą w grze podwójnej.
Taka okazja była, chociażby podczas United Cup, ale wówczas podjęto decyzję, że Iga ma się ogrywać z Hurkaczem.
Jest jeszcze inna kombinacja. Hurkacz rezygnuje z singla, ale zostaje w deblu i mikście. To wydaje się być najmniej realne, ale czy jego szanse na medal nie są największe właśnie w rywalizacji w duecie z Zielińskim i Świątek?
I jeszcze jedna kwestia: korty ziemne to najmniej lubiana przez Hurkacza nawierzchnia i na niej, jak do tej pory, ma najmniejsze sukcesy. Warunki fizyczne promują go na szybszych kortach, ale na ziemi i tak zrobił w tym roku spory progres.
Zawodnik z Wrocławia miał już okazję poczuć smak igrzysk, ale teraz jest na zupełnie innym etapie kariery. Trzy lata temu w Tokio był 13. rakietą świata, teraz jest 7. i nikt nie ma wątpliwości, że skoro od tylu lat utrzymuje się w czołówce, to nigdy nie należy go lekceważyć. Musi być jednak zdrowy.
A więc wszystko zależy od Hurkacza: czy mistrz Wimbledonu będzie mógł wystąpić w Paryżu i czy Świątek będzie mieć więcej pracy na korcie niż tylko występ w grze pojedynczej.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj też:
A to niespodzianka! Tylko zobacz, kto pojawił się w polskiej kadrze na igrzyska
Lekarz o kontuzji Hurkacza. Jaśniej się nie da