Iga Świątek rywalizuje obecnie w zawodach WTA 1000 w Rzymie i stanie w sobotę przed szansą zdobycia kolejnego cennego trofeum. Liderka światowego rankingu dotarła do finału, w którym zmierzy się z jedną ze swoich najgroźniejszych rywalek, czyli Aryną Sabalenką.
Podczas ostatniej konferencji prasowej dziennikarzy nie interesowały wyłącznie kwestie związane z najbliższym spotkaniem z drugą rakietą świata. Dominik Senkowski poruszył temat zbliżających się igrzysk olimpijskich i zapytał tenisistkę, jak zareagowałaby na propozycję zostania chorążym podczas IO 2026 w Paryżu oraz czy nie obawiałaby się tak zwanej "klątwy".
Chorążym danej reprezentacji zostaje zazwyczaj największa gwiazda lub sportowiec, który ma ogromne szanse na olimpijski krążek. O co chodzi zatem w "klątwie"? Otóż od IO 1992 w Barcelonie żaden polski chorąży, który niósł naszą flagę podczas otwarcia igrzysk... nie zakończył imprezy na podium.
ZOBACZ WIDEO: Polki rozpoczęły Ligę Narodów! Zobaczcie, jak przygotowywały się do pierwszego meczu
- Na pewno to byłby ogromny zaszczyt i ogromnie bym się ucieszyła. Nie jestem osobą, która koncentruje się na klątwach - odpowiedziała dziennikarzowi Iga Świątek.
W jej przypadku problem nie dotyczyłby strachu przed "klątwą", a niestety - terminarza, co wyjaśniła później. - Jako tenisiści mamy problem z ceremonią otwarcia, bo jest dzień przed pierwszym meczem. Jeśli miałabym być w 100 procentach profesjonalna to prawdopodobnie nie wzięłabym w niej udziału - wyznała.
- Niestety tak zwykle wygląda plan igrzysk. Jestem raczej osobą, która lubi swoje rutyny, więc myślę, że musiałabym opuścić ceremonię - zakończyła Iga Świątek.
Czytaj także:
Nokaut w meczu polskiej tenisistki
Wyznała, że ma problem. "Jakby życie przeciekało mi przez palce"