Na czwartek (16 maja) zaplanowano półfinałowe spotkania w turnieju WTA 1000 w Rzymie. Jako pierwsze do rywalizacji przystąpiły Iga Świątek i Coco Gauff. Mecz ten zakończył się zwycięstwem Polki, która wygrała 6:4, 6:3 (relacja dostępna jest pod TYM LINKIEM).
- Staram się cieszyć tym, co dzieje się na korcie. Sama nie wiem, jak to się wszystko dzieje, ale jestem bardzo dumna z siebie i ze swojego teamu. Jestem w stanie utrzymać wysoką formę przez cały czas - powiedziała prosto z kortu.
Świątek stoi przed ogromną szansą na zapisanie się w historii. Liderka rankingu WTA po raz trzeci może sięgnąć po trofeum w Rzymie. Wcześniej dokonała tego w latach 2021-2022. Polka jest jednak świadoma, że łatwo o to nie będzie.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
- Nieważne, z kim zagram w finale. Będzie to tenisistka grająca z dużą intensywnością, grająca bardzo dobrze i bardzo wymagająca. Nie myślę o tym, że mogę napisać kolejną historię. Lepiej brać krok po kroku i nie zastanawiać się, co można osiągnąć - dodała.
O tym, kto będzie finałową rywalką Polki, przekonamy się w czwartkowy wieczór. W drugim półfinale zmierzą się Aryna Sabalenka i Danielle Collins. Co ciekawe, Świątek nie zamierza śledzić tego spotkania.
- Wieczorny mecz jest zbyt późno, więc nie będę go oglądać. Lepiej się odprężyć, lepiej iść wcześniej spać, by odpocząć - powiedziała Świątek. Dodajmy, starcie Sabalenki i Collins rozpocznie się o godzinie 20:30.
Nie jest jednak tak, że nikt z obozu polskiej tenisistki nie będzie oglądał tego starcia. Jak przekazała Polka, rywalizacji Białorusinki i Amerykanki przyglądać się będzie jej trener.
Wielki finał turnieju WTA 1000 w Rzymie zaplanowano na sobotę (18 maja).
Zobacz także:
Iga Świątek zagra o tytuł. I duże pieniądze