Finałowy mecz był ozdobą turnieju WTA 1000 w Madrycie. Iga Świątek i Aryna Sabalenka stoczyły wyrównany i trzymający w napięciu do ostatniej piłki pojedynek. Polska tenisistka obroniła trzy piłki mistrzowskie, zanim pokonała Białorusinkę 7:5, 4:6, 7:6(7).
Dzięki temu po raz pierwszy w karierze wygrała imprezę Mutua Madrid Open i sięgnęła po 20. trofeum w głównym cyklu. Poziom tenisa zaprezentowany przez obie tenisistki oraz wielkie emocje, jakie zagwarantowały, sprawił, że o sobotnim finale w Madrycie mówi się w samych superlatywach. Zachwyceni byli także kibice.
A tych na meczu finałowym był komplet i nie mogli żałować, że sobotni wieczór spędzili właśnie na trybunach madryckiego kortu. Na obecność tak licznej widowni zareagowała nawet sama Świątek. - Kto teraz powie, że kobiecy tenis jest nudny? - powiedziała w rozmowie z hiszpańską TVE.
Wcześniej z frekwencją na meczach singla kobiet był duży problem w Madrycie. Nawet przed meczami Igi Świątek kibice opuszczali trybuny. Na jej wcześniejszych spotkaniach było niewielu fanów. Inaczej było na meczach turnieju męskiego, gdzie trudno było znaleźć wolne miejsca.
Madryt nie jest wyjątkiem. Często zdarza się, że spotkania kobiet - nawet w ramach turniejów wielkoszlemowych, poza finałami, nie przynoszą stuprocentowej frekwencji.
Czytaj także:
Pod tym względem Świątek już dogoniła Radwańską!
Zachwyty po finale Świątek - Sabalenka. Co za słowa byłych liderek rankingu!
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze