Po triumfie w zeszłym sezonie w tegorocznej edycji turnieju ATP w Rio de Janeiro Sebastian Baez znów pokazał się z jak najlepszej strony. W drodze do finału rozstawiony z numerem piątym Argentyńczyk stracił dwa sety, a w meczu o tytuł wszedł na najwyższy poziom i gładko pokonał (6:2, 6:3) Alexandre'a Mullera.
Mecz był rozgrywany pod dyktando Baeza. W wymianach z głębi kortu Argentyńczyk był niesamowicie regularny i fantastycznie kontrował. Skutecznie również serwował i przy własnym podaniu zdobył 31 z 47 rozegranych punktów i tylko raz został przełamany, podczas gdy sam uzyskał aż pięć breaków.
Tym samym Baez obronił tytuł w Rio Open i został pierwszym w dziejach tenisistą, który dwa razy wygrał tę imprezę. Dokonał tego, co nie udało się największym specjalistą od gry na mączce w ostatnich latach - Rafaelowi Nadalowi, Carlosowi Alcarazowi czy Davidowi Ferrerowi.
Łącznie dla 24-latka z Buenos Aires to siódmy w karierze tytuł w głównym cyklu, za który otrzyma 500 punktów do rankingu ATP i ponad 448 tys. dolarów premii finansowej. - Jestem dumny z całego tygodnia. Finał był oczywiście najtrudniejszy, ale starałem się skupić na meczu, a nie na tym, co mogę wygrać - powiedział.
Z kolei 28-letni Muller poniósł drugą porażkę w swoim trzecim finale na poziomie ATP Tour. Francuz opuści Rio de Janeiro bogatszy o 330 "oczek" oraz 241,1 tys. dolarów.
Gospodarze cieszyli się z triumfu swoich reprezentantów w finale gry podwójnej. Rafael Matos i Marcelo Melo pokonali 6:2, 7:5 hiszpańską parę Pedro Martinez / Jaume Munar i zdobyli drugi wspólny tytuł. Ogółem dla 29-letniego Matosa to dziesiąte deblowe mistrzostwo w głównym cyklu, a dla 41-letniego Melo - 39.
Rio Open, Rio de Janeiro (Brazylia)
ATP 500, kort ziemny, pula nagród 2,574 mln dolarów
niedziela, 23 lutego
finał gry pojedynczej:
Sebastian Baez (Argentyna, 5) - Alexandre Muller (Francja) 6:2, 6:3
finał gry podwójnej:
Rafael Matos (Brazylia) / Marcelo Melo (Brazylia) - Pedro Martinez (Hiszpania) - Jaume Munar (Hiszpania) 6:2, 7:5
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców